Brulionman

o fazach ksiezyca, ruchach tektonicznych plyt w Ameryce Lacinskiej, o inseminacji owiec, o pomniku w ksztalcie wielkiej pochwy przy glownym skrzyzowaniu w Rzeszowie, o zapadaniu w katatonie, o ukladach scalonych, o MySQLu, o propagacji w pasmie dwumetrowym, o powstaniu Nikaragui, o petli histerezy – nie jest to blog. / trying-to-be bilingual (English) blog

Posts Tagged ‘spoleczenstwo

Nieobecność nieusprawiedliwiona

5 Komentarzy

Dawniej, gdy ludzie spotykali się przy stole, czy to podczas posiłku czy przy kuflu piwa, prowadzili mniej lub bardziej rozbudowaną konwersację. W tejże toku zdarzały się oczywiście momenty zwane niezręczną ciszą. Na szczęście z pomocą przyszła technologia i ewolucja obyczajów – dzięki smartfonom nie ma już ciszy niezręcznej, teraz stała się ona TOTALNA.

Pary przy kolacji, rodzeństwa przy śniadaniu, małżeństwa w samochodach, koledzy przy przerwie obiadowej…  zauważam to, wszyscy zatopieni w palcowaniu wyświetlaczy.

Matki z wózkiem pewnego dnia wepchną swoje dziecko pod samochód zapatrzone w ekran miziany kciukiem. Właściciele psów na spacerze jeśli nie przebywają w świecie wirtualnym o przekątnej 5 cali to nagrywają filmik, który zajmie trochę chmury i dostanie lajki bez oglądania bo jest taki sam jak 17 poprzednich z tego miesiąca.

A z drugiej strony, jak jest to odbierane, czy dziecko czuje się zbędne? odczuwa słabszą więź z taką nieobecną matką? czy pies nie myśli sobie: „ciśnie mnie na dwójkę ale nie postawię kloca bo ten pajac po drugiej stronie smyczy w to wdepnie a jak się zatrzymam to szarpnę mu rękę i wypadnie mu prostokątny pupilek, zbije się szybka a tu umowa na 72 miesiące podpisana, psiakrew, i jak tu się wysrać?” Przemieszczanie się wspólne lecz osobno, podróż w czasie i przestrzeni ale bez serca.

Jak się mają poznać ludzie w autobusie, pociągu, w kolejce do lekarza czy urzędu, gdy wszyscy odgrodzeni są bezpieczną i wygodną ścianą wyświetlacza. Rano widziałem parę nastolatków idących do szkoły, szli równo, niecały metr od siebie, obydwoje wpatrzeni w swoje telefony. Mam nadzieję, że chociaż wirtualnie flirtowali lub chociaż wymieniali emotikony.

To jest współczesne kino 3D 4K, codziennie toczy się ta sama akcja, film obyczajowy produkcji zagranicznej, statyści krajowi, manekiny z peselem, wystarczy wyjść z domu. Niczego nowego nie odkryłem, premiera była dawno, dziś jakoś mnie to przygniotło, jakbym żył pośród ufoludków.

Na szczęście moi najbliżsi to głównie ludzie ceniący rozmowę, wspólny czas i pewną intymność ponad smyranie ekranu. Jestem za to wdzięczny. Bardzo.

To samo na koncertach, czy podczas pokazu jakiegoś ulicznego, bo zapomniałem o tym napisać, ponad połowa widzów nie ogląda ich oczami tylko patrzy ma LCD w telefonie którym nagrywa występ, no dobra, strzelam że większość tylko po to by opublikować to i udowodnić sobie i znajomym że ich życie nie jest nudne.

Tylko czy to nie jest trochę nudne, by – cokolwiek zauważy się ciekawego – od razu wrzucać jak dziecko „mamo mamo patrz”, „ej patrzcie co znalazłem, LIŚĆ!” (to ostatnie to stanowiący odkrycie mianownik a nie onomatopeja odpowiedzi udzielonej prawą ręką przez zniecierpliwionego już rodzica ;) )

Zabrzmię jak stary jęczydupa ale współczuję najmłodszemu pokoleniu relacji zbudowanym w czasach ludzi z przyrośniętym urządzeniem, kiedyś można było zagaić „o, też czytasz Głuchowskiego?”, teraz anonimowość obudowy telefonu czy tabletu zostawia nas na mieliźnie, już nie wiemy czy pani z naprzeciwka skroluje pudelka, trawi dzieła Kanta, poznaje porady internautów na śmierdzący oddech czy szuka alergenów w nowym przepisie na bezglutenową drożdżówkę. chyba, że odczytamy to z (nomen omen) wypieków ;)

Ciachbajera – sposób na telemarketera

6 Komentarzy

Gdy w wolnym od pracy dniu sen przerwie Wam telefon a w słuchawce odezwie się pan sprzedający ubezpieczenia lub po raz setny zadzwoni pani wysyłająca zaproszenia na prezentację superkołder z mysich cipek, na której obecność gwarantuje otrzymanie NIEZWYKLE CENNEJ NAGRODY, chcąc pozbyć się natrętnego interlokutora w sposób szybki, perfidny a zarazem kulturalny, należy odpowiedzieć:

ta rozmowa jest nagrywana i będzie PUBLIKOWANA w różnych portalach internetowych, jeśli nie wyraża pan/pani zgody – proszę się rozłączyć

przy czym faktycznie można skorzystać z opcji dyktafonu w komórkach bo może być ciekawie :)))
Kopirajt ;) McCzajuszacun! W załączeniu beka z internetu :)

nagryzmolono w brulionie i wpięto weń zdjęć kilka

5 Komentarzy

Dzieńdobrywieczór! Kwitną drzewa, fruwają bąki, śnieg spełnił życzenia zmarzluchów i spłynął do ciepłych krajów – w imieniu wszystkich alergików potwierdzam oficjalnie: NASTAŁA cholerna WIOSNA !!! ;)

Klatki schodowe zapachniały pastą po której buty piszczą a emerytki gimnastykowały się na zewnętrznych parapetach „liżąc” okna, Wielkanoc minęła z jajami, po niej nastał czas trudny dla Polaków w którym TOP 10 wszystkich rozgłośni zajmowały marsze żałobne z najpiękniejszym Chopinowskim na czele. Nie zwariować pomógł mi m.in. rower. Jeszcze w marcu byliśmy z Niedźwiedziem na Klonówce – szczerze NIE polecam, śnieg i wiatr powalił, złamał lub nagiął tam niemal każde drzewo, nie sposób iść szlakiem a rower był tylko dodatkowym utrudnieniem. Zdjęć żadnych nie pokażę bo była to prawdziwa jazda a nie pstrykanie żeby się przylansować na blogu choć często właśnie ta druga tendencja u mnie wygrywa. Wiosnę w mieszkaniu przepowiedziały oszukane w lodówce hiacynty ale i dąb, papryka Scotch Bonnet i…  pinia, która wysypała nasiona (wielkości ziaren kawy z szyszki średnicy ok. 10cm) i mimo 13 lat wylegiwania się na półce – zakiełkowała. Były też udane wyjścia z Ulą na zdjęcia oraz drepcydesy niefotograficzne ale część czeka na świeżą zupę a te digitalne dają radość przyprawiając je jakąś nieprzyjemną zgagą. A, odżywiam się odpowiedzialniej co poskutkowało ubytkiem – otóż jest mnie, obywatela, 5 kg mniej :)

rolniczy kwadrans

A z katastrofy wniosek wyciągnąłem najważniejszy taki: żyj teraz i nie odkładaj rzeczy na póżniej, dotyczy to przede wszystkm tempa życia, oszukiwania siebie samego i odkładania na później spotkania z przyjacielem, urlopu, realizacji marzeń i pasji, które przegrywają z parciem na godziny nadliczbowe i premie za skończenie projektu w wyśrubowanym terminie.

Jeśli czytając to czujesz, że napisałem o Tobie to pomyśl czy Twoi bliscy będą szczęsliwi gdy Twój organizm za kilka lat nie wytrzyma i wylądujesz w Tworkach lub na cmentarzu. Dotarło to do mnie w jakimś artykule w papierowym wydaniu Wysokich obcasach gdy okazało się że co najmniej jeden symptom posiadam – w marketach mnożę osoby w kolejce przez liczbę produktów w ich wóżkach żeby SZYBCIEJ I WCZEŚNIEJ się wydostać (choć nie jestem nigdzie umówiony) a nie daj Boże by kasjerce skończyła się rolka z paragonami i wybrana kolejka okazała się wolniejsza od innych… PS. ów artykuł nie dał się znaleźć w necie ale znalazłem podobny i reklamowany serwis dotyczący ludzi, którzy dali się zajechać.

Ni stąd ni zowąd a zarazem od sasa do lasa – kilka foteczek zapodaje Barteczek:

AMFYteatr na wódzie - nigdy nie przypuszczałem że Ummo ma brata bliźniaka. Kapitanie Rybson, deski klozetowe czekają, do dzieła! ;)

niedzielny spacer rodzinny - teren strzeżony przez policję

ostatnie zimy tchnienie - Pan Tadeusz uzupełnia ziarno w wyciętym z pięciolitrowej butelki karmniku, ul. Szymanowskiego, Kielce

w przychodni, kwietniki "masięrozumieć" (c) Miś Uszatek ;) na niskich skajowych fotelach, czekając na inhalację, zapada się w hibernację i słyszy jak rosną paprocie

No, zaszalałem dziś ze zdjęciami.

Karmienie rakiem

6 Komentarzy

Podejdz tu chlopcze, chce abys wzial go do ust, znakomita reklama spoleczna, oczywiscie, parytety, zatem jest tez wersja dla dziewczyn.

Pale(nie) albo zdrowie. Dlaczego? Obecnie idac na piwko MUSZE wrocic na wskros (nawet wlosy czy kurtka) przesmierdniety dymem, rano zas wita mnie bol czachy z powodu biernego wdychania. Wydzielone miejsca dla palacych w praktyce zajmuja 90% powierzchni, przy czym pozostala czesc, teoretycznie dla niepalacych, rowniez smierdzi fajkami. Zdrowie cenniejsze jest niz budzet, z reszta ciekawe jak wyglada bilans przychodow z tytoniowych akcyz w zestawieniu z wydatkami na leczenie raka pluc, krtani i jezyka oraz wielu innych chorob wywolywanych cmieniem petow. Lamenty wieszczace upadek knajp sa bezzasadne, wystarczy spojrzec na Zielona Wyspe – Irole lubia alkohol i papierosy rownie mocno jak Polacy a jednak mimo calkowitego zakazu kopcenia w lokalach, tudziez miejscach pracy (dotyczy to rowniez samochodow sluzbowych!), oberzysci wcale nie zamkneli swych wyszynkow, a wrecz od czwartku do niedzieli ciezko jest znalezc wolne miejsce wieczorowa pora w wiekszosci pubow. Kto chce jarac – wychodzi przed lokal, gdzie pod skromnym daszkiem karmi raka i wraca po kolejnego Guinessa – i pomyslec ze jeszcze kilkanascie lat temu mozna bylo tam palic nawet w autobusach. Po prostu – nie ma zaslaniania sie narodowymi przyzwyczajeniami, wystarczy spojrzec na naszych sasiadow – w Berlinie na plazy stoja tabliczki „NO FARTING” (zakaz pierdzenia) i mimo swych upodoban Niemcy po posilku przestali tam publicznie kaszlec z grubego jelita. W jakiejs ankiecie musialem uzasadnic czemu jestem ZA zakazem palenia, pomyslalem ze niemiecki problem jest calkiem podobny: popieram akcje zakazu palenia tytoniu w lokalach oraz srodkach komunikacji publicznej, wlaczajac w to wiaty przystankowe, poniewaz nie mam przyjemnosci w wachaniu czyichs smierdzacych wydzielin gazowych, niezaleznie z ktorego otworu sie wydostaja!

Brulionman, siodmy miesiac bez tytexu.

z okazji tegorocznych Walęwtyłek

14 Komentarzy

TRESC OD LAT 18

Trzy dowcipy walęwtyłkowe naprawde i w przenosni (thnx CNK i KRI100)

Apteka, 14 lutego, energicznie wchodzi mlody mezczyzna i od progu razno rzuca: „dzien dobry” na co aptekarka beznamietnym glosem oznajmia: „niestety, skonczyly sie”

Apteka, zwykly dzien, wchodzi mezczyzna:
– dzien dobry, poprosze prezerwatywy
– niestety skonczyly sie
– no to dupa…

Dyskoteka, koles zagaja do laski:
– Aniu, walisz sie w tylek?
– ale ja nie jestem Ania!
– ale ja nie o to pytalem…

Te kawaly to na znak protestu. Mierzi mnie na mysl o walentynkach, cisnienie przemyslowo-handlowe gniecie czlowieka, ktory odwazy sie tego dnia isc ulica bez kwiatka w rece. Kim on jest ze smie tak publicznie pokazywac sie bez scietej rosliny, pluszowego potworka albo idealnie czerwonego pudelka? Sknerus jakis albo pedal! Na pewno impotent a jak nie to onanista! Serca nie ma! To samo czuje w zwiazku z Wielka Orkiestra gdy atakuja mnie jej wolontarusze nie mogac dostrzec nigdzie przyklejonego owsiakowego serca… Jebac mode, jebac przemysl, jebac plastik i uczucia na pokaz!

Okazywanie uczuc to nie pozycja z notatniku „do zalatwienia”, ktora wyswietla sie 14 lutego albo 8 marca. To goraca i wyjatkowa relacja miedzyludzka, okazywana z okazji dnia powszedniego drugiej osobie spontanicznie i/lub w waszych waznych dniach, kojarzacych sie datach innych dla kazdej pary. Nie mierzy sie tego w peelenach a smak tych gestow jest bardziej wyjatkowy gdy przytrafia sie niespodziewanie. Radosc, jakkolwiek niemierzalna, z pewnoscia wieksza jest z jednego usmiechnietego tulipciocha w srodku roku niz calego ich peku z okazji Frajertynek. 14 lutego jako mezczyzna jestem zazenowany, nie wyobrazam sobie nawet jak smakuje kwiatek tego dnia gdy wszystkie samce wiedza, ze nie wypada go nie dac, naprawde, w taki dzien upominek musi byc zaskakujacy jak pączek w tlusty czwartek…

Wieczor, stukniecie zwirkiem w szybe, „co do dia…”, odsuwam zaslonke a tam…

walentynki 2010

NA CZERWONO I KAPSLOKIEM: AJLAWJU BEJBE!

Dziekuje Ulenko! CMMMMMOK!!

Niespodzianka po kielecku / surprise in Kielce style

9 Komentarzy

Kto moze liczyc na niespodzianke? Czlowiek na wozku inwalidzkim, osoba z wozkiem dzieciecym lub zakupowym dla osob starszych, ludzie w podeszlym wieku, osoby z ograniczeniem ruchu. Wystarczy aby od strony Statoil sprobowac przedostac sie na druga strone Zrodlowej korzystajac z kladki a konkretnie ze zbudowanej przy niej WINDY DLA OSOB Z OGRANICZENIEM RUCHU. No to wsiadamy.

/ Who can get surprise? A man on wheelchair, a person with pram or trolley, elderly people, disabled people. You just need to cross the street by the footbridge using LIFTS FOR DISABLED. Let’s get in.

kladka nad ul. Zrodlowa / footbridge over the Zrodlowa St., Kielce, Poland

kladka nad ul. Zrodlowa / footbridge over the Zrodlowa St., Kielce, Poland

winda po drugiej stronie kladki / lift at the other side of bridge

winda po drugiej stronie kladki / lift at the other side of bridge

Po przejsciu/przejechaniu kladki okazuje sie, ze druga winda nie dziala i trzeba zawrocic. Szanowni niepelnosprawni, intergacja z Wami to fikcja, winda nie dziala od okolo 2 miesiecy bo my, Kielczanie, mamy Was w dupie! I to nie tylko jako spolecznosc, ktora wybiera lokalnych urzednikow, po prostu jestesmy na codzien slepi. Pardon, niewidomi.

/ Well, at the other side of bridge lift doesn’t work so you need to turn back. Dear Disabled, integration between us is bullshit, lift stays out of order about 2 months because we don’t give a fuck! Not only as a society choosing local autorities, we’re just blind for your needs everyday.

zaskakujacy powod niespodzianki / surprising reason of surprise

zaskakujacy powod niespodzianki - stluczona szyba / broken glass - realy surprising reason of surprise, isn't it?

Zmiana szyby to nie lada wyzwanie w Polsce XXI wieku gdyz najpierw trzeba zmienic myslenie wiec sie czeka na to miesiacami… I jak, podob sie niespodzianka?

/ It’s not so easy to change the glass in 21st century in Poland, especially that we need to change our way of thinking so that’ll take a months before lift will get repaired. Are you surprised? Guess not…

Dzielny iloczyn

3 Komentarze

Czasem serce rosnie i wiatr w skrzydla dmie a czasem rece odpadaja ale trzeba zwiekszac dystans by mniej sie oparzyc. Dorosli mowia na to „zycie”. A ja mam wciaz glowe w chmurach mimo ze coraz silniej grawitacja codziennosci szlifuje mna chodniki. Za miesiac powrot do Kraju Rat i zderzenie z tamtejsza rzeczywistoscia wlasnych marzen, planow i zludzen.

Sen mialem o sprytnych ptakach. Siadaja w zimny dzien na latarniach ulicznych zakrywajac skrzydlami i korpusem czujnik zmierzchowy by lampa sie zaswiecila i ogrzala je od spodu. Kto wie, moze nawet istnieja ptaki ktore tak robia. Leci audycja numer 555 (mniejsze zlo albo niedorozwiniety szatan), przez pokoj snuje sie cudny zapach lilii a Ulenka plecie palme na jutro.

W czasach relacji miedzyludzkich, w ktorych brak elementarnego zaufania przejawia sie szpiegowaniem skrzynki mailowej czy przeczesywaniem komorki, zastanawia mnie fenomen zon (kobiet) fotografow aktu. Moze one po prostu wiedza, ze zycie to nie pornos a obiektyw nie jest kutasem i maja zaufanie do swego mezczyzny wiedzac, ze jak ma pojsc na lewizne to i tak to uczyni…

Czasem mam zgage ze ja tu cos pisze, zdjecia wstawiam a i tak najwiecej ludzi trafia tu wpisujac w google „kobiece stopy„. Boje sie ze wpisuja to jedna reka…   Nic to, starczy tego wywnetrzania sie, wstawie jeszcze „na leniucha” (czyli juz dawno gotowe) zdjecie pt. „Hej mlody junaku” i znikam z netu.

Komisarz: Dlaczego nie wie? No jak to nie wie?! Ty popatrz bracie! No? Młody człowiek... chłopak tak? Na warszawskim brzegu i dookoła pracują jego koledzy. Ty widzisz to? Włodarczyk: Tak, teraz tak ! Komisarz: No widzisz! I on ją zaczyna widzieć powoli jakby, te trasę! On ją bracie widzi w swoich marzeniach! I ja by tu dawał od razu Gis!

Dlaczego nie wie? No jak to nie wie?! Ty popatrz bracie! No? Młody człowiek... chłopak tak? Na kieleckiej lace i dookoła pracują jego koledzy. I on ją zaczyna widzieć powoli jakby, te galerię! On ją bracie widzi w swoich marzeniach! I ja by tu dawał od razu Gis! Gis od Galerii, Świętokrzyskiej.

Galeria Swietokrzyska, dzielny junak Griegorij widzi ja oczami wyobrazni, jeszcze wtedy mieszkali na Slichowicach.

Kryzys na ulicach Dublina / Crisis on streets of Dublin

6 Komentarzy

Z poslizgiem ale wreszcie sa – zdjecia z pochodu zwiazkow zawodowych w Dublinie (21 lutego 2009).

/ Little bit late but at least – shots from SIPTU march in Dublin (21st February 2009).

Gardai

Liga rzadzi!

manekiny

Liga radzi!

homeless

Liga nigdy Cie nie zdradzi!

Wybralem ten tryptyk jako moje spojrzenie. Mam wiecej zdjec z tej demonstracji lecz pokrywaja sie z pracami innych fotoludzi z Dublina nie bedac od nich lepszymi wiec publikacja mocno wtorna bylaby to. A tu sznurek do spojrzenia Ulsona

/ This triptych has been choosen to show my way of viewing. I’ve more pictures from this event but they’re similar to works of other Dublin’s photo-snappers without any advantage so it’d be pointless to publish them. And here’s link to Dablju’s view

„Zoom ludzkiego mrowiska” – biustonosze z parasola

4 Komentarze

Odkopalem to zdjecie z wakacji i jako domoroslemu socjologowi zebralo mi sie na krotkie dywagacje o soli ziemi tej.

Uliczny handel biustonoszami z parasola, dominuje rozmiar „dwa berety i gumka”. Dwa kroki dalej mozna nabyc welniane bambosze i jasnorozowe reformy, jaja ze wsi i barszcz w pollitrowce, slownik polsko-wegierski i popsutego „kasprzaka”, szachy magnetyczne i urwane kolko od taczki, ultraslodkie renklody i kanie jak kolpaki, polbuty niedrogo i inne rarytasy.  Spadochroniary maja niemal wszystko. Ja od nich zawsze biore najswiezsze na swiecie polne kwiecie.

handel uliczny

handel uliczny

Ten majdan ma swoj urok nieodparty i zwykle pierwsze kroki urlopowe kieruje wlasnie na bazary: malosolny ogorcew, bialy ser, aromatyczna wloszczyzna, kiszona kapusta z beczki, maslo zambrowskie, piekoszowskie pomidory, smietana z Hajnowki, morze warzyw i owocow a wszystko pachnace i swieze. Do tego folklor mebli, dywanow oraz chinskiej odziezy sledzacej najnowsze trendy w modzie.

Z drugiej strony, wylaczajac bazary, handel na chodniku sprawia ze mozna poczuc sie jak na Ukrainie (w samym Lwowie widzialem stragany na torach zwijane na czas przejazdu tramwaju) albo na jakichs przedmiesciach Kalkuty czyli bieda z nedza we dwie pedza. To wrazenie sie jeszcze nasila gdy sie obserwuje sprzedawcow bawiacych sie w chowanego z wasatymi panami ze strazy miejskiej. Ten berek to zenada. Ale wciaz sa ludzie ktorym brak do pierwszego oraz tacy, ktorzy lakna kontaktu z czlowiekiem, tako wiec jedni i drudzy koczuja wokol bazarow czy na Rynku co-by grosz jakis wpadl a czasem zwyczajnie by miec do kogo gebe otworzyc. Moze sam taki bede na starosc wiec staram sie ich zrozumiec dzis.

Bezsennosc w Seattlcach – przemyslenia miesozernego homofoba

14 Komentarzy

Bezsennosc zmusza do filozofowania.

Ostatnio szukajac roznych informacji w sieci, co rusz trafialem na fora wegetarianskie. Ciekawa sprawa, ludzie ci nie podaja swym dzieciom miesa gdyz brzydza sie go przyrzadzac a poza tym chca wychowac swe dzieci na wegetarian jednak pozniej przychodza na te fora z placzem bo Zuzka od 2 lat miesci sie w tej samej sukience a Stasio wyglada na 8 mimo ze ma 11 lat, dzieci maja krzywice i niedobor witamin itp. Jednoczesnie na takim forum przeczytalem, ze to barbarzynstwo zabijac zwierzeta zeby je jesc. To ja wam cos powiem:
To wlasnie niepodawanie miesa rosnacym dzieciom z przyczyn ideologicznych jest barbarzynstwem! Takim samym jak wycinanie lechtaczek malym dziewczynkom z powodow religijnych w afrykanskich rodzinach! Niepojete jest dla mnie zeby przedkladac swoj wydumany system wartosci ponad bezpieczny rozwoj wlasnego dziecka. Ale wszyscy jestesmy wolni wiec mozecie mnie nazywac nadal barbarzynca a nawet udowadniac ze wilk nie zdechnie jedzac wylacznie soje. O smaku kurczaka :)

Wolnosc i tolerancja sa mieczem obosiecznym. Ten miecz pozwala mi (pozornie bo nie jestem z betonu) nie przejmowac sie uposledzaniem wegetarianskich dzieci gdyz nie moje to potomstwo i nie moja odpowiedzialnosc, pozwala mi wozic sie z moim „nielubieniem” tych co swemu koledze przetykaja wackiem jelito grube tak samo jak pozwala pedalom wozic sie z ich heterofobia. Nie przeszkadza to miec kumpla „kochajacego inaczej” jesli trzyma on swe konczyny z dala. Wolnosc i tolerancja dla wszystkich! ;P

Rybka zwana Weganda.