Archive for the ‘wypozyczalnia pomyslow / ideas sharing’ Category
Majonezowy pomysł
Podobno odkąd rozpoczęła się wielka ekonomiczna emigracja w 2005 r. i ekspansja Polaków w Wielkiej Brytanii i Irlandii, sprzedaż Majonezu Kieleckiego wzrosła o 50%. Faktycznie, można go spotkać w niektórych polskich sklepach a nawet w dużych sieciach typu Spar czy Dunnes Stores. Ale możnaby osiagnąć więcej…
„…dobre rzeczy są dostepne i na końcu swiata…” – tytułem komentarza: nie dobre a najlepsze i nie na końcu swiata tylko raptem 2000 km z Polski, ale tak, zgadzam się, urzekło i zainspirowało mnie to zdanie (Justyna, ukłony!)
Wymyśliłem pracę za granicą. Byłby to specyficzny rodzaj przedstawiciela handlowego, którego zadaniem byłoby podnoszenie popytu na Majonez. Majonez jak oczywiście wiemy jest tylko jeden – Majonez kielecki, reszta to marne namiastki prawdziwego smaku. Otóż, PH jeżdżący po IRL, UK (a może i innych krajach, które importują polską spożywkę) miałby pytać, zamawiać, a nawet kupować regularnie Majonez Kielecki. Czyniłby to incognito, jako zwykły klient. W końcu klient nasz pan a więc sklep sprowadzi towar, o który ludzie pytają (czasem na próbę nawet gdy pyta jedna osoba kolejny raz), odpowiednie hurtownie/dostawcy zamówią ten towar z PL a wiadomo gdzie produkuje się majonez – w majonezowni przy Grunwaldzkiej w Kielcach.
Jest to możliwe ponieważ wciąż żyją na wyspach nieświaomi biedacy, którzy całe życie korzystają z Winiar albo Hellmansa lub są lokalnymi patriotami upierając się, że najlepszy jest jakiś Kętrzyński; gdyby podać im pomocną dłoń (trzymającą słoik najlepszego majonezu na świecie) wtedy odkryliby prawdziwą rozkosz podniebienia, ideał majonezu, zamknęliby rozdział życia wiodący przez ciemne wieki i… wiadomo, naczynia połączone, wzrost zamówień – wzrost produkcji. Piszę to całkiem serio mimo, że brzmi jak płatna laurka dla WSP Społem.
PS. Przedstawiony na zdjęciu chrzan jest obecnie najsmaczniejszym chrzanem na rynku – bardziej wyrafinowany w samku niż chrzany z Pribaltiki, ostry, uczciwy i nie trzeba nakładać go łyżkami jak Polonaise – już mała dawka orzeźwia, odtyka, przynosi radość i wskazuje miejsce w szeregu. Warto spróbować, OSTRO polecam :)
Odliczanie wzbudza pożądanie
Pomysł który przyszedł mi do głowy jest wynikiem chęci zaspokojenia mojego, ale sądzę, że nie tylko mojego, zapotrzebowania. A potrzeba mi, by wchodząc na stronę internetową kina dowiedzieć się ile czasu pozostało do najbliższych projekcji. Coś jak te sprytne rozkłady autobusów. Wiem, ze można sobie sprawdzić godziny rozpoczęcia poszczególnych seansów i policzyć ale ja mówię o ułatwieniu życia. Czasem chęć pójścia do kina nie jest poparta konkretnym tytułem i wtedy miło byłoby wiedzieć jakich najbliższych np 15 filmów będzie wyświetlane i za ile minut – czy zdążę na najbliższą projekcję, czy może po drodze jeszcze coś załatwię albo pobrykam ulubionym środkiem transportu i wpadnę za 140 minut. To taka sugestia względem kin odnośnie prowadzenia ich stron www. Wierzę, że to się przyjmie w przyszłości o ile już jakieś kino tak nie robi. Byłbym zobowiązany :)
A jako spontaniczny kinoman wrzucę jeszcze tylko komentarz do ostatnich filmów: GRAWITACJA – pierwszy raz oglądałem film w 3D, mrużyłem oczy itd i było fajnie, co ciekawe, nie zanudzili mnie filmem, w którym na dobra sprawę gra tylko dwoje aktorów – brzydal Klunej i Sandra Bullock. Choć przez pierwsze 15 minut widziałem zamiast niej Anię Dereszowską :) Fajnie gmerają w mózgu niektóre ujęcia oraz przejścia, no i ludzkość usłyszała wreszcie o ISS, którą czasem można zobaczyć gołym okiem przez kilkadziesiąt sekund.
Porażką okazał się dla mnie DON JON i choć finalne przesłanie ma ciekawe to niestety w filmie traktującym o życiu seksualnym najładniejszymi aktorkami były te nieznane, z przebitek z pornoserwisów :( Choć zapewne to kwestia gustu i może komuś podoba się Scarlett Johansson lub pozbawiona makijażu GILF Julianne Moore… No i od tamtej pory będę uśmiechał się na dźwięk włączanego Apple’a :)
Masashitu
Masashitu – tak mógłby nazywać się japoński motocykl… lub sklep sprzedający szajs po 2 złote… albo post taki jak ten, uwalniający moje myśli w stylu „mydło i powidło” ;P
Dużo pracy ostatnio (na szczęście), blog po raz kolejny spełnił rolę portfolio z CV – zmiany, zmiany, zmiany! Bojkotując wciąż media po stronie biernej zacząłem udzielać się po stronie kreatywnej, więcej powiem po Sylwestrze ale kariera rumieńców nabiera, blog przymiera, fuuj, Częstochową zapachniało ;P Wreszcie czuję, że używam górnych półkul a nie tylko tych służących do siedzenia.
W zgodzie z ludźmi (nie licząc kilku debili za kierownicą) i światem, w harmonii z przyrodą, z widokiem na lepsze pojutrze, boso ale w ostrogach – żyję. Udało się obronić pierwotny plan grudniowego happeningu Betki – nie tyle zaskoczony jestem tym faktem co zadowolony, że komuś oleum powróciło do czieriepaszki, a to już za miesiąc!
11.11.11 11:11 – ciekawe gdzie wtedy byłem bo Dzień Niepodległości był jednym z kilku w szybkim i obfitym długim weekendzie stymulowanym wódką z bliskimi twarzami i GPSem w pancerniaku kierującym mój rower w najgorsze i całkiem nieznane chaszcze, charpęście i inne rosnące barachło. Kermit wyprodukował swoje kolejne jazdy, nie nadążając za nim wokalnie przyznaję, że w klipy wpycha więcej pomysłów niż mieści się w niejednym komercyjnym, wielkobudżetowym teledysku, myślę że Chali 2na nie powstydziłby się w takim anturażu wystąpić. Poza tym, stety lub nie, w tydzień jutiub ma tyle niesamowitych filmików, że trzeba by prowadzić dla nich osobnego bloga – o, à propos, dla archiwizowania fot z komórki ruszył blog dokumentalny po niepolsku: Bartek Be ale wciąż nie mogę się zebrać żeby zrobić Slajdowisko u Agaty a tymczasem Tomasz montuje pokaz swych prac, za które wylądował w więzieniu choć nie chwali się tym na plakacie.
Nawiązując do fotografii lecz całkiem z innej beczki – dwa zdjęcia, to samo miasto i pora dnia. Bardzo lubię ich nastroje.
niskooktanowa wizja
Baza zbożowa, dawniej było to stanowisko z dystrybutorami, taka niewielka stacja benzynowa na wewnętrzny użytek milicji w ich bazie transportowej na peryferiach Kielc. A dziś? Dziś selekcjonując foty z dwóch dni BF memoriału miałem wizje:
- Przykryć szkielet dachu stacji paliw jakąś lekką (cienką) folią w czerwonym kolorze z białymi grochami i uszczelnić przy brzegach a środek zostawić luźny i nieprzytwierdzony. Trzy filary owinąć białą, odpowiednio wypchaną folią by je pogrubić do średnicy przynajmniej 1m. Następnie z niewielkiego ogniska lub innego źródła ciepła wpuszczać gorące powietrze przez rynnę aby napompować największego w tym sezonie muchomora.
- Z grubego na 50cm (lub kilku cieńszych sklejonych razem) styropianu wyciąć duże owale (2-3m osi długiej) i na obu ścianach wewnątrz namalować dwukrotnie mniejsze od nich żółte koło. Zrobić jeszcze kilkanaście coraz mniejszych kopii opisanej bryły, poukładać je pod szkieletem dawnego zadaszenia i nasza gigantyczna jajcarnia gotowa.
Ok, wracam do fot, jeszcze tylko najpiękniejszy kawał z wczorajszego BeeFa:
Wieczorem w sypialni…
ona: włóż od tyłu
on: żółw
Pale-NIE
Jestem w tej komfortowej sytuacji, że (ranyjulek, który to już raz) rzuciłem palenie tytoniu bo tak się umowiłem z jednym czlowiekiem i wstyd byłoby mi go rozczarować. Szcześliwie od sierpnia – ani jednego peta. Nawet sobie nie wyobrażam że miałbym jak miekka faja zadzwonić i powiedzieć „dałem ciała, palę”.
Kiedyś próbowałem oduczyć tego nałogu moją ukochaną osobę. Uznałem plastry i e-papierosy za oklepane więc podarowałem bukiet pięknych tulipanów a wśród nich jeden z łebkiem opalonym nad gazem. Zdziwionej Uli wyjaśniłem, że ten tulipan lubił sobie zapalić i dziś ma raka… nie pomogło. Próbowałem zawstydzić podarowując ulubione czekoladki „After Eight” i pyszniutkiego miętowego bejlisa z liścikiem „z podziękowaniem za to, że nie palisz” – wszystko jak krew w piach. Później byliśmy na wystawie „the bodies” gdzie m.in. pokazano płuca zdrowe obok płuc zniszczonych przez nikotynę… zero wpółpracy, zapaliła zaraz po wyjściu na zewnątrz…
Odpuściłem sobie te misję i przyjąłem, że będę ją kochał jak długo będzie żyła – z rakiem czy bez. Kilka dni temu miała wyjątkowy powód ale okazał się niewystarczająco mocny. A tu dziś, bez okazji, bez nagabywania, sama postanowiła przestać karmić raka. Napisała wymownie „z bólem serca rzucam palenie„. Lepiej pozno niż później, trzymam kciuki Maleńka!
Puma, ruski bredgens i dwie piony.
W kraju trwa ostra shiza, media zaserwowaly wakacyjny pasztet lepszy niz skandal z królisami – PUME. Chyba w kazdym regionie ja widziano wiec czemu by nie u nas? Az mi sie film reklamowy przysnil:
Zmontowane urywki relacji reporterow terenowych o pumie – z Dzierzoniowa, Koluszek i innych Chamodolow „mieszkancami Glucholazow wstrzasnela wiadomosc o pumie. Drapieznego kota widzieli dwaj katecheci i listonosz„.
Miedzy powyzsze powstawiane fragmenty wypowiedzi tropiacych (policjantow, strazakow i sladoznawczych zoospecow) „Janina S. widziala nad Jeziorakiem czarna pume„,
„st. asp. Roman Mocko: zabezpieczone slady pozwalaja stwierdzic iz osobnik porusza sie szybko i zwinnie„,
„lek. wet. Cezary Kobylecki: prawdopodobnie jest to samiec ktoremu instynkt podpowiada droge. Zostawia slady swiadczace o precyzji i dynamice ruchow, odleglosc odciskow wyraznie wskazuje na znakomita prace nog w kazdym terenie, przeciwnicy sa bez szans„.
Nagle na „zywo” wchodzi prowadzacy wiadomosci: „wlasnie otrzymalismy telefon od widza ktory zauwazyl pume na gdanskiej Zaspie, jest tam juz nasza ekipa – halo halo Zbyszku?!”
„Czy puma bedzie plywac – wiele na to wskazuje gdyz slady prowadza w strone Baltyku, zachwujac czujnosc podazamy nimi by ujawnic dla panstwa te mrozaca krew w zylach historie… to niesamowite… prosze spojrzec, [kamera pokazuje slady ktore koncza sie przy lawce na ktorej trzymajac nogi piecdziesiecioletni mezczyzna robi pompki. oczywiscie wiadomo w jakich w butach] …slady urywaja sie niespodziewanie zupelnie jakby potezna puma dostala skrzydel. Z pewnoscia mamy do czynienia z pierwsza latajaca puma. Dla panstwa, na zywo, Zbigniew Leszczynos, TVPuma” Na koniec jakis madry slogan typu „Puma. Wyprzedz siebie”…
ZZIB: radziecki break dance z akoredeonem ;) Ktos mial dobry lot!
Na okrase 2 piony swobodnie kadrowane.
Dbrnc – zamruczala puma, mrrrau – odrzekl brulionman.
krotki film o strajkowaniu / short movie about strike
Mialem sen: ulica idzie manifestacja, widac jej srodek, kolejno przechodza fale ludzi ktorzy co kilka rzedow skanduja calkiem inne, niezwiazane ze soba hasla, na koncu idza sfrustrowane wasate polaczki rytmicznie wykrzykjac ZLO-DZIE-JE! Kamera od ostatnich uczestnikow tego dziwnego korowodu zaczyna cofajac sie pokazywac twarze i przekroj przez rozne hasla tego korowodu, az dociera na czolo demonstracji gdzie idzie idzie baba z wozkiem drac zachrypnietego japiszona „TEN BANANAS ONLI TU JURO!”
Bylo dwoch braci – Ramzes i Kryzys, Ramzes umarl ale Kryzys zyje. Recesja pcha lud na ulice – tu mozna wykrzyczec gorycz, obawy i niezadowolenie. Strajkuja taksowkarze, nauczyciele, kierowcy autobusow, pedaly (ich dublinski pochod ok. trzydziestu uczestnikow w zeszlym roku to raczej byla Parodia Rownosci z powodu deszczu, ktory zmyl makijaze a niektore parasolki okazaly sie niedostatecznie dzezi) a do tego emo-koltuny wygladaja jakby tez prowadzily strajk najostrzejszy ze znanych: bojkotujac jedzenie i fryzjerow ;) Paradoksalnie pikietuja obroncy praw zwierzat krzyczacy swe hasla w skorzanych butach… W dupach sie poprzewracalo ludziom i mysla ze KOGOKOLWIEK obejdzie, ze sa niezadowoleni. I to tak bez wywozenia na taczkach, bez bron na jezdniach, bez kilofow w rekach, bez koktajlu molotowa, eh te wasze zwiazki zawodowe ;P Z dotychczasowych protestow nie wynika nic poza czasowym paralizem ruchu. W weekend w centrum polaczy sie wiele roznych protestow wiec przynajmniej nowe zdjecia zrobie. I moze na ich czele znajdzie sie bananamama z mojego snu ;) /
I had a dream: protesting people are walking down the street, you see them passing you, it looks like midle of this protest, every ten rows of people shouts different slogans, at the end walks frustrated mustache-faces chanting theirs usually „no more communism!”. From the last row camera is heading to front of the protest through all groups. There is surprising leader of this all mess – woman pushing her trolley screams hoarsely: „TEN BANANAS ONLY TWO EURO!”
There was two brothers – Ramses and Crisis, Ramses died but Crisis lives. People are protesting on streets naively believing ANYBODY cares that.Everybody strikes: taxi drivers, bus drivers, teachers, queers, even anti-fur campaigners wearing leather shoes :) I’m sick of this as they caused nothing more than bigger traffic jams. This weekend will merge next groups in city centre, at least I’ll take some pictures. And maybe at the front of weekend protesters will walk woman with banana trolley from my dream ;)