Archive for Wrzesień 2011
Stopień Celsjusza °C – symbol jednostki (znak)
Tytuł taki bo zawsze jak potrzebuję wstawić znak „°” do stopni Celsjusza albo 360° to nie ma go w necie pod ręką, no to teraz już jest :)
Rowerem nocą po Świętokrzyskiem.
Spontaniczna krótka piłka: jedziemy na rower gdzieś na podkieleckie wichury, będzie zimno i ciemno więc się przygotujcie. Szarlatani od pogody nie kłamali: obiecali 6-8 ° i tyle było, nie licząc przejazdow nad rzeczkami gdzie temperatura jeszcze bardziej spadała. Przez to zimno, ciemności i przede wszystkim gabaryty aparatu, siedział on całą pedałowaną podróż schowany wychylając się z plecora jeno na postojach więc większość zdjęć jest… strażacka ;P Takie pokręcenie przed snem jest bardzo przyjemne, GORĄCO polecam, szczególnie w zimne noce :)

sklep nocny Zagnańsk, pytaliśmy panią o Tadzika bo spostrzegliśmy że zaginął przy obwodnicy lecz ni widu ni słychu
Wbrew podejrzeniom żon kolegów, w tym wyjeżdzie nie chodziło o picie wódki ani o włóczenie się nocą po kielecczyźnie, naszym celem nie było również ognisko w kamieniołomie ani dziewczęta stojące przy trasie w Barczy (naprawdę!) ani nawet sama przyjemność z jazdy rowerem. Tak naprawdę umówiliśmy się, że idziemy razem na plac zabaw i powyższe zdjęcie zdradza prawdziwy powód naszej nocnej nieobecności w domach. Wydało się! Na przyszłość wiecie już że możecie śmiało puścić ze mną swych mężów bo bezbronni w swej niewinności chcemy się tylko pobawić w piaskownicy i na karuzeli ;P
Zrobiliśmy milion kilometrów, spaliliśmy 1093 kilokalorie i parę papierosów (Magda, Ty palisz?!!!), temperatura w Samsonowie spadła do 3 °C, odbyło się to w czasie 5 godz 59 min 61sek (około), imieniny Zenobiusza i Matyldy, kadencji nie podam bo nam Tomek zawyżył kręcąc bez opamiętania tymi swemi nożynami co je szykuje na Beskid, słońce wzeszło o… …o… ooooo, wzeszłooooo! :)
PS. Tadzik to dzielny facet i choć tym razem został w domu to wierzę (właściwie to się boję tego), że kiedyś do nas dołączy :P Zbieżność imion całkowicie przypadkowa :)
Written by brulionman
21, Wrzesień, 2011 at 11:22 am
Napisane w foto / photo, fotoszwendacz / photoroaming, po prostu Rower / pedal to the metal, rany Julek, sporty ekskremalne! ;) / gosh, it's extreme sports! ;), relacja / report
Tagged with 360°, °C, nocna trasa rowerowa swietokrzyskie, nocne rowerowanie zdjecia, rowerem nocą Kielce, stopnie Celsjusza, symbol stopni, Tadzik, temperatura
4 urodziny mehehe
Klubowi stuknął hepibersdej, tradycyjnie na ul. Trumienną podjechał autobus MPK i zgarnął zawartość ludzką na ognicho hej za górami za lasami. Specjalnie na tę okazję zaopatrzony w jednorazówkę fotopstrykającą ustrzeliłem ów iwent aż do momentu gdy rzekomo 24-klatkowy film skończył się na siedemnastej klatce. Podobnie jak moja czarna skrzynka ;) Panie i panowie: 17 mgnień jesieni
Ten pokaz slajdów wymaga włączonego JavaScript.
PS. Przyjrzałem się negatywowi (bo ten aparat to taki za dwa zety, już z filmem w środku, nawet z lampą i baterią) i stweirdzam, że zbyt wiele się spodziewałem po tym aparacie próbując naświetlać „długie czasy” poprzez nieużycie lampy ;P i to jest jedyny powód zniknięcia 7 klatek z filmu – zostały totalnie niedoświetlone, coż, może następny razem pojedziemy innym gazem…
Dzięki wszystkim odpowiedzialnym za ten balet!
Written by brulionman
12, Wrzesień, 2011 at 10:43 pm
Napisane w album osobisty / personal pictures, dokument / documentary, efekty podrozy zmechanizowanych / mechanized travels results, foto / photo, rany Julek, sporty ekskremalne! ;) / gosh, it's extreme sports! ;), relacja / report
Tagged with Kielce, Klub Mehehe Kielce, Mehehe, ognisko, urodziny mehehe, zdjecia
Kombo 2 – Nida w gajerze i nocny offroad Chańcza
K jak Krzesiek czyli w garniaku po Nidzie
Kolejne małe marzenie: spłynąć kajakiem w garniturze, elegancko, najlepiej z piękną nimfą na przedzie, ubraną w zwiewną suknię i aligancki kapelusz. Ta druga część się nie udała bo popłynąlem „jedynką”, wprost z wesela Rudej i Grizzliego. Kilka fot z mojej podtopionej jednorazówki oraz parę zdjęć od partnerki dalszej części tego spływu – „Agnieszko, odbierz”.
[edytowano: nie wiem jak wordpress samodzielnie to zrobił ale podmienił kilka zdjęć ze spływu na zdjęcia z 4 urodzin Mehehel, fizyczna zamiana plików, kosmos! :( ]

koniec spływu, czas dogonić grupę Tomasso na nocnym pieszym rajdzie, to był megamaraton w sumie. fot. Betko (ten efekt po prawej to wynik zaschnięcia zamoczonego filmu na rolce i późniejszego zerwania emulsji w tym miejscu)
a tu strzały Kapitana dwuosobowego kajaka:

po wywrotce i nurkowaniu, najważniejsze że znalazłem okulary na dnie i że telefon okazał się wodoodporny

o 9 rano w niedzielę udało się kupić tylko taką kiełbasę w Pińczowie ;P poza brakiem kiełbasy byłem dobrze przygotowany – w kieszeni marynarki mialem korę brzozy i… zapasowe guziki do gajera :) Była też pęknięta kaszanka, kiełbasiwo i koleżanka z mydłem i ręcznikiem kąpielowym dla weselnika pachnącego fiołkami :)))

dobrzy ludzie (wszyscy tu są dobrzy ale chodzi akurat o tych spływających kupą kajakow) poczęstowali nas winem o smaku kawowej księżycówki :))
To był nieco szalony i może zbyt szybki ale bardzo miły spływ w dobrej kompanii, dzięki wszystkiem!
Orkiestra z Chańczy: dwóch napiera, nikt nie tańczy
Planowaliśmy z Dżonym i chłopakami powtorzyć wypad rowerowy w „jurajskim stylu” ale na Beskid Niski. Ale, że tak to ujmę delikatnie, „pozmieniało się” a i tegoroczny październik jawi się jako czas, który nie rozpieści ciepłem więc na spontanie wsiedliśmy z Betkiem w jego kombilimo i pomknęliśmy do Chańczy. Miało nas być czterech ale zupa za słona itp i było tych dwóch, co chcieli jechać naprawdę. I było naprawdę gites! Być w Rakowie i nie zajrzeć nad jezioro to jak być w Berlinie i nie widzieć papieża – my właśnie tak zrobiliśmy. Gdy dojeżdżaliśmy właśnie do wytczonego przez Griegorija celu, OSP zbierało ludzi na akcję gaśniczą. Znaleźliśmy spokojne miejsce, wydobyliśmy rowery z paszczy forda, zabiliśmy 1173 komary i ruszliśmy w las. Plan był żeby „pobrykać za dnia i ewentualnie deczko w nocy”, w praniu proporcje okazały się odwrotne :)
Na pocieszenie dla tych co lubią śmierdzieć w domu przed telewizorem: było gorąco, pózniej zimno, były komary, zgubiliśmy okulary, parzyły pokrzywy, było błoto, kopny piach i przeprawa przez trzęsawisko, nie miałem jak zabrać znalezionego prawdziwka no i to najlepsze: w gpsa wgrane mieliśmy mapy z lat 80′ a przez 30 lat ten cholerny las wziął i zarósł – niektórych dróg nie ma, miejsce przebiegu wąskotorówki też niełatwo znależć… same kłody pod koła…
…ale chyba właśnie stawienie czoła rozmaitym trudnościom jest takie fajne w wypadach tego typu. Zaraz wrzucę foty to jeszcze pod nimi może coś dopiszę ale powiem dwie rzeczy: wypad zajebioza a dla mego towarzysza za zdolności kolarskie – SZACUKEN! :))

w lesie trzeba oddychać ostrożnie, najlepiej filtrując powietrze przez zęby lub język, inaczej można połknąć np. takiego przyjemniaczka

Grzesiek tłumaczy miłej pani ze sklepu w Bogorii jak to możłiwe że przyjechaliśmy lasem nie znając go

na pewnej przełęczy leżeliśĶy oglądając spadające resztki z roju Perseusza i słuchając jak milkną świerszcze gdy nadjeżdża automobil.

sporo nas ominęlo wizualnie, jechaliśmy grzbietem widząc zaledwie lampy przekaźnika na Łysej Górze (niewidoczny na zdjęciu)

Kontroler poprawności i jakości trasy uchwycony przy pracy. Tak na serio bez gpsa byłoby znacznie trudniej.

tego tu artefakta jednego borowikiem zwanego zdaje się, znalazłem na środku drogi. uznawszy to za znak pogasiliśmy lampy wsje i po ciemku wsłuchiwaliśmy się w odgłosy oataczającego nas boru. Powiem tylko tyle że z zamkniętymi oczami macie 1000x jaśniej niż my tam wtedy z otwartymi, ostro było! :)

Nad snem mego najlepszego kompana czuwały gruboude czarodziejki ale nie były z Disneja a raczej z Redtjuba ;P

To był kawał pysznej gęsi okraszonej bardzo ciekawymi dialogami. Takie dobre żarcie serwuje pan Staszek w Rakowie – spytasz o „gęsie pipki”, trafisz bez pudła. A „po co łyżka, po co łyżka” – DO SOSU, prawdziwego gęsiego sosu!!! Polecam!
Mawia się „podróże kształcą”, dziś i ja, mądrzejszy o 115 komarzych ukąszeń powiem Wam: nie wybierajcie nanocleg miejsca zacienionego, wilgotnego i otoczonego krzewami, pokrzywami i stertami suchych gałęzi bo o poranku bez moskitiery kwiczeć będziecie jak młode warchlaki. Ponadto, dobrze jest na noc położyć okulary w bezpiecznym miejscu by ich nie zgnieść lecz włożenie za rączkę pod sufitem nie ułatwia porannej ich lokalizacji. Zaś z cyklu „rzeczy niepotrzebne w moim plecaku” przedstawiam dętkę rowerową do której nie wziąłem pompki, szczęscie nasze że obyło się baz kapcia.
Nocna jazda jest bardzo niezwykła, zarówno przez wsie jak i lasem, ważne by się odpowiednio ubrać i mieć dobre oświetlenie – u mnie lampa na kierownicy uzupełniana czołówką zupełnie zdały egzamin: pierwsza rysuje wysokie cienie dzięki którym widzimy 3D a druga wypełnia ciemne nisze przy manewrowaniu kierą. O górce lub zjeździe dowiadujemy się często nie z oczu lecz z nóg lub z tętna. Często nie widzi się przewodów elektrycznych lub ciekawych budowli jak choćby fartem zauwżona wieża przed Bogorią. Cóż więcej mogę rzec: było super, chcę jeszcze!
Jak Betko obrobi swoje fotografije to je TUTEJ podlinkuję :))
PS. w czasie gdy z Betkiem urzędowaliśmy w lesie Darek z żoną wystartowali w „koneckiej setce”, Iza doszła do 71 lub 76km a Darek walnąl całą stówkę, gratulacje!
Written by brulionman
9, Wrzesień, 2011 at 11:15 pm
Napisane w album osobisty / personal pictures, dokument / documentary, efekty podrozy zmechanizowanych / mechanized travels results, foto / photo, kuluary kulinarne / backstage cuisine, po prostu Rower / pedal to the metal, rany Julek, sporty ekskremalne! ;) / gosh, it's extreme sports! ;), relacja / report
Tagged with Betko, Bogoria, Chańcza, garnitur, GPS, gwiazdy, gęsie pipki, gęś po żydowsku, kajaki, kajakiem w garniaku, konecka setka, Koło Łowieckie SZARAK, kulinaria, las, lerzerplerzer, mapy, moda, Nida, noc, offroad, Panoramio, Poland, przyjemności życiowe, rajd nocmny rowerowy, rajdy piesze, rajdy rowerowe, Raków, rower, spływ kajakiem w garniturze, swietokrzyskie, szlak kulinarny, szlak rowerowy, waskotorowka
MSPO Targi Kielce 2011
Międzynarodowy Salon Przemysłu Obronnego / International Defence Industry Exhibition
Panoramy / Panoramic pictures
MSPO 2010 – zdjęcia / pictures vol. 1
MSPO 2010 – zdjęcia / pictures vol. 2
Lufa / Barrel
Written by brulionman
8, Wrzesień, 2011 at 5:15 am
Napisane w foto / photo, Fotograf Miasta Kielce / Photographer of Kielce, relacja / report
Tagged with abstrakcja, Agusta Westland, Airbus, Airbus Military, Alenia Aermacchi, Avio, Beal, blackhawk, bumar, Cenzin, Contagrip, DCNS, drukarki 3D, dziewczyny, Elbit Systems, Eurofighter Typhoon, Eurotech, fotografia, gen. dyw. Paweł Lamla, Gore, grom, helikopter, Hermes 450, hostessy, IAI, IMS-Griffin, kibice, Kielce, Kongsberg, kuchnia wojskowa, logistyka, lufa, MacTronic, MAW Telecom, MBDA, Meindl, militaria, Ministerstwo Obrony Narodowej, MSPO 2011, mspo 2011 zdjęcia, Nammo, Neos Overshoes, OTO MELARA, Panasonic Toughbook, panorama, papa mobile, pokaz taktyczny, Poland, PZL Mielec, PZL Świdnik, Radosław Sikorski, Rafaelo, rosomak, Samonit, Sikorsky, Siltec, Star, strzelnica, szalupa ratunkowa, targi, Targi Kielce, Targi Kielce Exhibition & Congress Centre, terroryzm, Tescar, Tompac, VIVE, WB Electronics, Wisport, wojna, wojsko, WZM S.A., zdjecia, Łucznik Radom, śmigłowce