„Zoom ludzkiego mrowiska” – biustonosze z parasola
Odkopalem to zdjecie z wakacji i jako domoroslemu socjologowi zebralo mi sie na krotkie dywagacje o soli ziemi tej.
Uliczny handel biustonoszami z parasola, dominuje rozmiar „dwa berety i gumka”. Dwa kroki dalej mozna nabyc welniane bambosze i jasnorozowe reformy, jaja ze wsi i barszcz w pollitrowce, slownik polsko-wegierski i popsutego „kasprzaka”, szachy magnetyczne i urwane kolko od taczki, ultraslodkie renklody i kanie jak kolpaki, polbuty niedrogo i inne rarytasy. Spadochroniary maja niemal wszystko. Ja od nich zawsze biore najswiezsze na swiecie polne kwiecie.

handel uliczny
Ten majdan ma swoj urok nieodparty i zwykle pierwsze kroki urlopowe kieruje wlasnie na bazary: malosolny ogorcew, bialy ser, aromatyczna wloszczyzna, kiszona kapusta z beczki, maslo zambrowskie, piekoszowskie pomidory, smietana z Hajnowki, morze warzyw i owocow a wszystko pachnace i swieze. Do tego folklor mebli, dywanow oraz chinskiej odziezy sledzacej najnowsze trendy w modzie.
Z drugiej strony, wylaczajac bazary, handel na chodniku sprawia ze mozna poczuc sie jak na Ukrainie (w samym Lwowie widzialem stragany na torach zwijane na czas przejazdu tramwaju) albo na jakichs przedmiesciach Kalkuty czyli bieda z nedza we dwie pedza. To wrazenie sie jeszcze nasila gdy sie obserwuje sprzedawcow bawiacych sie w chowanego z wasatymi panami ze strazy miejskiej. Ten berek to zenada. Ale wciaz sa ludzie ktorym brak do pierwszego oraz tacy, ktorzy lakna kontaktu z czlowiekiem, tako wiec jedni i drudzy koczuja wokol bazarow czy na Rynku co-by grosz jakis wpadl a czasem zwyczajnie by miec do kogo gebe otworzyc. Moze sam taki bede na starosc wiec staram sie ich zrozumiec dzis.
Written by brulionman
25, Styczeń, 2009 @ 5:24 pm
Napisane w dokument / documentary, foto / photo, slowo wstukane / typed thoughts
Tagged with barszcz, bazary, berek, bieda z nedza we dwie pedza, biustonosze, chinska odziez, czarnobielizna, domorosly socjolog, fotografia, handel, Kalkuta, kapusta kiszona, Kielce, kontakty miedzyludzkie, maslo zambrowskie, miejski plac targowy, moda, ogorki malosolne, parasol, piekoszowskie pomidory, pieniadze, pollitrowka, polne kwiecie, Polska, radiomagnetofon Kasprzak, rarytas, renklody, rynek, slownik polsko-wegierski, smietana z Hajnowki, socjologia, sol ziemi tej, spadochroniary, spoleczenstwo, staniki, straz miejska, trendy, Ukraina, w chowanego, waka, wakacje 2008, wasy
Komentarze 4
Subscribe to comments with RSS.
Piekne, i pomyslec ze w podobnym terminie przyszlo nam sie podzielic o radosciach wynikajacych z delektowania sie zwyklymi a czasami niezwyklymi potrawami na lamach bloga. Po paru latach wiem juz ze to nie sa zbiegi okolicznosci;D
dablju
25, Styczeń, 2009 at 11:57 pm
Nie wyobrażam sobie Ciebie jako spadochroniarza… niemniej na bigos do Ciebie przyjdę, może wino zabiorę i karty do gry :-)
John... z tych Johnów
2, Luty, 2009 at 7:45 am
stodwadziesciajeden, stodwadziesciadwa, stodwadziesciatrzy, bach – czasza…. zartuje, ja nie planuje wyskakiwac z samolotu, spadochroniary to takie kobiety z olbrzymimi tobolkami zwinietymi w lniane chusty i przytroczonymi do plecow, spotkasz je w „dni targowe” porannych autobusach w strone Kielc np. 26, 16bis, 18, 14, 45 itp. a jak wpadniesz to zrobimy, jak to Baska rzekla, ROSOL NA WINIE czyli z tego co sie nawinie :) Wez karty, najlepiej gra sie gdy sa takie 2GB lub wieksze ;>
brulionman
3, Luty, 2009 at 1:22 am
no ale ja o tym spadochronie mówię… o parasolu na ulicy. Jak będziesz sprzedawał jako starzec kapustę… na bigos. I ja na ten bigos właśnie przyjdę :-)
John... z tych Johnów
4, Luty, 2009 at 10:12 am