Archive for the ‘kierowca bombowca / vandriver’s views’ Category
Szlafrok.
Uwolnieni spod maminych kiecek, odcięci od spojrzeń sąsiadów i min ekspedientek w samie, wyswobodzeni spod komentatorskich spojrzeń wścibskich przechodniów – poczuliśmy wolność. I to nie tylko ja ale także spora część rodaków na emigracji. Idzie o wolność, najogólniej rzecz ujmując, wyglądu. Objawia się to wysypem tatuaży – ciernie plecione na bicepsach i przedramionach u panów, jakieś wzory na wysokości nerek u pań. Spotkałem takich, którzy chcieli wyrazić siebie poprzez przekłucie czego-popadnie i wpięcie tam kolczyka lub innego ciała obcego, nietypowy kolor włosów lub ich uczesanie, to samo tyczy bród, baków, bokobród (bokobrodów?) i nawet sam eksperymentowałem aż mi się znudziło choć „pekaesy” miałem niczego sobie :)
Poczuliśmy tę wolność ponieważ tu (w Irlandii) nikt się nie przejmuje jak wygląda i jak wyglądają inni, wręcz ciężko jest zaszokować kogoś esktrawaganckim stylem. Ma to plusy ale i ma minusy. Estetyka na ulicy jest… umowmy się, że wręcz jej nie ma. Laski z kałdunami większymi niż niejeden biskup, na domiar złego to sadło jest najczęściej odsłonięte lub zwyczajnie tak wielkie że zwisa z charakterystyczną pionową zmarszczką przez środek co nadaje mu wygląd wielkiej, zapasowej dupy tyle że z przodu i ciut wyżej niż zad właściwy. Zwyczajem jest też, że panie, zwłaszcza w sobotnie i niedzielne poranki, pojawiają się w sklepach, na CPNach i przy szparkasach w… pidżamie i/lub w szlafroku. Kompletu dopełniają okulary przeciwsłoneczne wielkości Massachusetts ze złotym wielkim logo różnych pajaców, wyglądające-na-drogie wkażmąćrazie i takież często będące. Na tym tle wyróżnić można jeszcze murzynki, które uwielbiają pidżamy frotte, co przy kształtach dolnej partii pleców jakich im nie poskąpiła natura wyglądają jak… wyglądają. Oczu oderwać nie idzie ;)
Otóż wiedziony złudzeniem iż też mogę podobnie, ocknąwszy się czterdzieści minut przed zamknięciem lokalnego punktu gdzie uiszcza się myto za jazdę obwodnicą, mając już za sobą rozmowę z prysznicem, przywdziałem i ja szlafrok a przy drzwiach z lenistwa założyłem wielkie górskie buciory (nie trza wiązać ich ni rozdziawiać), wsiadłem w strucla i pomknąłem zapłacić. W kolejce na benzyniarni usłyszałem tylko jeden komentarz za to w drodze powrotnej trafiłem na ustawioną bramkę policyjną gdyż najwyraźniej poszukiwano kogoś i to o dziwo na Finglasie ;P Pewnie był charakterystycznie ubrany bo melecjant co mię zatrzymał i poza standardowym sprawdzeniem zgodności rysopisowej kazał okazać prawko i spytal co robię. „Jadę”. Nie, nie, co robię W SZLAFROKU” :)) Musiałem tłumaczyć się gęsto aż uwierzył, obśmiał się i mnie puścił a ja postanowiłem że więcej w szlafroku do ludzi nie wyjdę.
I to już wszystko w dzisiejszym odcinku kochane dziatki :)
Motopodniety
Kreci sie kolkiem, zmienia te biegi az czasem zobaczy sie takie „popaaa!”. Jedne mniej inne bardziej „bog-wie-co”.
A to z kolei wizyta w jakims motocyklowym barze o swiatowej slawy marce tandercostam. Czesc motorkow to sprzety klientow a czesc to element ekspozycji.
Przepraszam za jakosc, mialem tylko fotokomorke ze soba :(
A ten wracal chyba z wyscigow na torze Mondello k/Nejstachowa
ZZIB: Tydzien temu mialem pierwszego dzwona, mniejsza o przyczyny, wkazmacrazie, z tylu jadacego przede mna jeepa zrobilem sobie garaz. Gosc wyszedl, pyta czy mi nic sie nie stalo, patrzy na swoj tyl i mowi ze jest OK bo potluczona lampa i pekniety zderzak to juz mial wczesniej a ja trafilem w hak holowniczy ktory ciezko popsuc :) Tak mysle sobie ze w Polsce pewnie zabrali by go do Tworek a tu to zwyczajna uczciwosc. Pozegnalismy sie i z rekami trzesacymi sie jak kolana TIRowki pojechalem w swoja strone zachowujac odstep jak zielony lisc :)
Moze zbiore sie kiedys na taka odwage zeby poakzac jakie miejsce zajmuja konie w zyciu mieszkancow Dublina a na razie dwukolka/rydwan pomiedzy dwoma „wymarzonymi” osiedlami czyli Jobstown i Killinarden ;)
Psi zaprzeg jadacy przez centrum Finglas.
Zasadzic bloga, taka mam koncepcje.
To bedzie strona o roznych moich jazdach ale pewnie fotografia zagra tu pierwsze skrzypce. Aha, nie zawsze bedzie to fotografia wylacznie powazna, to nie ma byc portfolio a raczej pamietniko-brudnopis z miejscem na zdjecia, ot, taki szescdziesiecikartkowy brulion ze Strzegomia.
Planuje z czasem wstawic tu wiecej tresci wyprawowych i rowerowych, nieco zonglerki jezykiem ojczystym, moze siakies felietony oraz pomysly ktorych nie zdolam zrealizowaac wiec moze ktos inny je wykorzysta.
Jak dojde do ladu i skladu z wielkoscia wstawianych zdjec to ujednolice wyglad a poki co trwa chaos, pardon!
Tak naprawde to myslami jestem juz w kraju na zblizajacym sie za 3 tygodnie zasluzonym urlopie.
Cofka z farmerskiego jarmarku
Dwutygodniowy fotoplener bylby idealny gdyby poruszac sie i smieszkac w takich fordach. A dlaczego do Mongolii? Juz sie pucuje. Zmeczony jakmis zagajeniami na gygy „skad klikasz” „ile masz lat” itp zamiescilem w swych danych ze mieszkam w najbardziej abstrakcyjnym dla mnie miejscu -Ulan Bator. Zagajenia zniknely. Do wczoraj, bo dostalem msga z pytaniem czy po wprowadzeniu stanu wyjatkowego jest bezpiecznie w Mongolii, szczena mi opadla zanim pokumalem czemu mnie ktos pyta o ten zamkniety miedzy dwoma mocarstwami kawalek stepu. Okazalo sie ze ziomy robia wyprawe motocyklowa do Mongolii zeby… obejrzec zacmienie slonca. Moge tylko pozazdroscic bo az mi zaskrzypialo w duszy ze tez bym chcial…
Traktor w kraju prowadzilem tylko raz (na plenerze CKF w Swietej Kasce) ale marke Lamborgini kojarzylem wylacznie z przekraczajacymi wiekszosc portfeli sportowymi furami o wysokosci sprawiajacej dyskomfort gdy zatrzymuje cie policjant gdyz spuszczasz szybe i twarz masz na wysokosci konia wiec slaba to pozycja do rozpoczynania negocjacji ze nie jechalo sie za szybko. Zagalopowalem sie, jak to z koniem. Powyzej zgola odmienny sprzet z wloskiej stajni;) z reszta jak wiesc niesie firma zaczynala produkcje od traktorow, megaszybkie pociski drogowe przyszly pozniej. Ciekawostka to dosc czeste wystepowanie na irlandzkich zadupiach traktorw Belarus i Zetor.