Posts Tagged ‘industrial’
Urbex
Tak naprawdę, zawsze chodzi o adrenalinę / The truth is that it’s always about the adrenaline
English below.
Czemu to robię? Czemu łażę po miejscach grożących wymiotami, siniakami, kalectwem lub śmiercią? Już od dzieciństwa ciągnie mnie do takich miejsc, zawsze najlepszym miejscem na zabawę były (nie licząc lasu) wykopy, tajemnicze ruiny lub budowy. Choćby taki „kacek„, dziś goszczący m.in. NURT, Firmament czy Memorial to Miles, jego budowa trwała 28 lat, w PRLu pochłonęła wiele „dobrowolnych” cegiełek ale też pozwoliła nam, wtedy jeszcze szczeniakom z kaesemu, odkryć skrzynię ludzkich kości czy podziemny zbiornik na wodę z fontanny oraz na wiele niemądrych uciech, które przemilczę. Mieliśmy przecież tzw. „rakietę” – najlepszy plac zabaw w mieście ale chodziło o adrenalinę.
Dziś, będąc już dużym chłopcem, wciąż pcham się do takich miejsc. Dlaczemu? ;) Bo znajduję tam swoisty spokój. Może nie medytuję lecz mam okazję pomyśleć o tym na co brak czasu w codzienności, paradoksalnie w takich miejscach odpoczywam. Odkrywam ich historię i próbuję ją zachować na zdjęciach i fałdach kory mózgowej. Wyobrażam sobie też przeciętny dzień dawnych mieszkańców. Czasem idę w miejsca opuszczone by rozchodzić kaca pozwalającego widzieć (i niestety czuć) więcej. Eksploruję bo mam okazję pokłócić się z zabraniaczami fotografowania. Bo interesują mnie działania jakie czyni człowiek by ozdobić miejsce, w którym mieszka lub pracuje. Bo zjadając kolejne metry podłogi nawijam kolejne metry taśmy filmowej wyimaginowanego filmu który reżyseruję na żywo. Bo odkrywam wartość tego co mam w zderzeniu z warunkami, w których często wciąż wegetują ludzie.
Śmiesznie jest dowiedzieć się, że to co robiliśmy za małolata dziś nazywa się „parkourem” a obecne łażenie po miejscach zapomnianych też ma zagraniczną nazwę: urbex. Jak żartowałem w którymś komentarzu, pewnie robienie panoram z dachów okaże się wkrótce jakimś „daszingiem”. Tak naprawdę zawsze chodzi o adrenalinę.
/ These places, maybe „meditation” is too big word, but to me they’re great to feel calm, to think about things that I usually have no time, to win with hangover, to find local history, to save picture of place that will gone soon, to have a rest and recover peace of my mind, to see the movie I’m directing live, to see all marks and remains of life former inhabitants, to smell human shit which makes me able to appreciate what I have and realise that people have problems so big that mine are not worth to talk about…
Funny is to get to know that plays we did illegally in past at construction sites are called now „parkour” and my walking with camera to abandoned places has its name as well: urbex. Wondering if my climbing to roof and making panoramic views of my city will named one day, perhaps „photoroofing” ;) The truth is that it’s always about the adrenaline.
Do napisania zainspirował mnie… / I got inspiration to write this from Chad Abramovich
[urbex] Skarżysko – wtórna sukcesja
[POMÓŻ POGORZELCOM – LINK]
Przedsiębiorstwo Zieleni Miejskiej / Greenery Conservation Company
Opuszczone zakłady zbrojeniowe Mesko w Skarżysku, schowane w kompleksie leśnym. W PRL-u teren strzeżony i objęty tajemnicą jako obiekt o znaczeniu strategicznym. W czasach świetności część dachów posiadała naturalne poszycie leśne, budynki widziane z góry miały udawać zieleń lasu, również pomiędzy nimi utrzymywano bujną zieleń na całym obiekcie.
Dziś przyroda upomina się o swoje – teren będący dawniej lasem, znów się nim powoli staje. Naturalny kamuflaż z wybujałej zieleni wpuszcza pędy i rozpościera mchy anektując kolejne metry betonowego świata pod „dżunglę miejską” – w nowym znaczeniu tego zwrotu. Dawna zbrojeniówka wygląda jak samodzielnie (i samowolnie) funkcjonująca Zieleń Miejska – samorządowa spółka pielęgnująca trawniki, parki, ronda i inne zielone chaszcze. Cudowne perpetum mobile – bez udziału człowieka, dzięki fotosyntezie, zieleń rozrasta się i ostrzy zęby na masywne hale nadwątlone czasem, warunkami atmosferycznymi i działalnością złomiarzy.
/ Abandoned military area in Skarżysko, Poland. Part of Mesko factory producing in past arms, weapons and ammunition (and some civil equipment e.g. vacuum cleaners, lamps), military shooting range, warehouses and railway crossover network. Partly plants hidden underground. During Soviet occupation (1945-89) top secret area and not existing on maps object cause of strategic importance.
Some buildings had a „natural” greenery on the roofs, buildings seen from above were fake green forest, with lush greenery around. Today, nature comes claims back its ground – forest cutted off for the construction of the factory slowly becomes forest again. Natural camouflage of exuberant green moss shoots and spreads further annexing meters of the floor. Nature takes back the abandoned factory and brings new order I’d say „urban jungle” – in new meaning of this phrase. Old plants looks like arbitrarily functioning Municipal Green – company owned by city council, cultivating lawns, parks, roundabouts and other green bushes. Wonderful perpetual motion – without human intervention, through photosynthesis, green and begins to goble the massive halls weakened by time, weather conditions and activities of scrap metal collectors.
Więcej zdjęć wkrótce / More photos pretty soon
Prawie kwadrat
Podróże z Seagullem.
Industrial, miasto, portrety, abstrakcja.
Dzięki Grześ za operację filmową. Jak można naświetlać ISO 3 jak ISO 100? A no można ;P Znowu negatyw naświetlany długo, przede wszystkim w przestrzeni miesięcy ale też w czasach migawki. Fotoszwędacz po CK podwórkach. Jazda czarną wołgą w poszukiwaniu czynnej restauracji w Końskich, bezskuteczna skądinąd. Coraz bardziej dewastowana opuszczona cegielnia, w której dawno temu wybuchła nam kaszanka. Spacer z moimi ukochanymi szkodnikami – pozdrawiam. Padam dobranoc.
Zaginiona klisza / Missing film
ISO 400 rżnięte na 1600, które zacząłem naświetlać rok temu, Dżesiowi dzięki za pomoc w wołaniu i zerojedynkowaniu. Pomijając duble i źle naświetlone to niemal stykówka.
/ ISO 400 @ 1600. I started to run this film a year ago. Developed and digitalized with great help of Betko. Except doubled or wrong exposured it’s almost contact sheet.
Zimowy całodniowy rajd pieszy Skorzeszyce – Kielce / Winter walking in Swietokrzyskie
Parę strzałów z mojej najtrudniejszej zimowej marszruty, ok -25°C i wiatr…
/ Few pictures from my most advanced winter trip

W lesie było łatwiej - mniej śniegu / Walking through the forest is easier - LESS snow than in open spaces
Jeśli spodobały się zdjęcia – przeczytaj relację. / The story dedicated to above pics, sorry folks, Polish only at this stage :(
Domy na Jasnej / Jasna Street, Kielce
Dwa domy przy ul. Jasnej w Kielcach, spenetrowaliśmy je fotograficznie z Ordinary Guy’em, znaleźliśmy znalezisko, ktorego lepiej nie publikować a wkrótce po naszej wizycie jeden dom spłonął a w drugim znaleziono trupa… dziwne uczucie, nawet gdzieś mam wycinek z gazety o pożarze, no i ten człowiek… ciarki na plecach.
/ Two old houses on Jasna Street, Kielce. Shortly after photoroaming with Betko, one of them was burned down and, in second one, dead man has been founded. Strange feeling, goose-flesh…
Drepcydes w rezerwacie Milechowy / Milechowy nature reserve
Zostawiliśmy pojazd w Zajączkowie i podreptaliśmy jedną ze zmodyfikowanych pętli Niedźwiedzia. Zdjęcia, ognisko, najładniejsze echo w województwie, zabawa GPSem i wygłupiające się stare konie ;P
/ We left a car in Zajaczkow and walked around Milechowy – with its cave, gorge and naure sanctuary full of birds.
Miejski fotoszwędacz / Urban photoroaming
Długi weekend – niedziela / Long weekend – sunday
Listopad 2010, długi weekend – wypad z Ulą, Betkiem i Maćkiem do opuszczonej odlewni znanej miłośnikom painballa jako „Stalingrad” oraz spacer między kamiennymi familokami w starej lecz pięknej dzielnicy robotniczej kolejarzy i pracowników „Mesko”.
/ Long weekend, November this year – a photo trip with Ula, Maciek and Betko to an abandoned foundry known among paintball warriors as the „Stalingrad” and walk through the old stone but beautiful district of railroad workers and „Mesko” employees.