Archive for Maj 2010
Dzień bzzz papierosa
Dziś Swiatowy dzień bez szlug więc pozwolę sobie na drobną podróż w czasie. Papierosy były dla mnie za czasów małoletnich rekwizytem dodającym męskości a żem jest z niepalącej rodziny to i wejść w ich posiadanie niełatwo było. Młody człowiek sobie radził jak mógł – włącznie z własną produkcją polegającą na ręcznym zawijaniu wysuszonego siana w świeże „Słowo Ludu” (lubiłem zapach farby drukarskiej i rytuał rozcinania stron) co pozwalało uzyskać grubasa większego niż tzw. „świętokrzyska marchewa” przy którym kubańskie cygara są cienkie jak siknięcie pająka. Flamastrem (nie jestem pewny czy dziś istnieje nadal to słowo) pisało się na tym „Malboro 19%” zjadając jedno „r” z winy samego Marlboro – marka się nie utrwaliła gdyż nigdy nic nie odpowiedzieli na liczne karty pocztowe wysyłane na szeroko rozumiany Zachód o wyrytej na pamięć treści „dear firm, I am realy interested of your products. please send me some labels and pictures. your truly …. ” – i tu drukowanymi adres na pół pocztówki z Mieszkiem I, spokojnie, już do tematu wracam. Gryzący i duszący był to dym i po wyjaraniu jednego takiego „papierosa” za górką przy szkole – odpuściliśmy ale nie całkiem. W szóstej klasie we wnęce poznałem smak Golden Americanów które jarał starszy kolega. Póżniej z różnymi przerwami paliłem lub popalałem, prób rzucenia palenia było wiele jednak zawsze szluga wracała jak bumerang. Do ubiegłego roku.
Nie wnikając w szczegóły: obiecałem Marcinowi, że przestanę palić papierosy a w razie złamania słowa honorowo zadzwonię i przyznam że jestem miękkim hujem zrobion. W sierpniu minie rok i choć zostało jeszcze sporo czasu to wiem, że dam radę.
Dzięki Marcin, pozdrowienia z Kielc!
Kielce, pomagamy powodzianom!
Powódź udupiła tysiące ludzi ale serce rośnie widząc ilu ludzi chętnych jest do pomocy „obcym ludziom mieszkającym gdzieś nad Wisłą”. Z mojego najbliższego otoczenia sami zainicjowali pomoc: Arek, Boogie, PCL. To są tony Waszych darów serca zawiezione do Nowego Korczyna i Sandomierza – DZIĘKUJĘ.
Poniedziałkowy termin nie wszystkim pasował więc dzisiaj Arek ponownie zbiera dary dla zalanych rodzin pracowników huty w Sandomierzu. W godzinach od 19 do 20 dzisiaj (czwartek) pod kinem Moskwa biały bus toyota będzie przyjmował kolejne dary.
Kto nie może dziś – osobiście mogę przyjąć w depozyt (lub Baza Zbożowa ale o tym poniżej) bo oprócz Arka jeździ jeszcze niezależnie inny człowiek – Boogie, który zawozi do San Domingo pyszne kieleckie chleby i mineralki. Ograniczamy pomoc ubraniową gdyż przez Caritas, Vive i prywatne inicjatywy dotarło jej w rejon powodzi wystarczająco dla wszystkich potrzebujących. Nadal potrzebna jest żywność, środki czystości, higieny, materiały do dezynfekcji i remontu itp
Rownolegle prowadzone jest przyjmowanie darów na Bazie Zbożowej (całodobowo) które Arek zabierze kolejnym transportem oraz trwa akcja własna kieleckiego Caritasu.
Pomóżmy.
apel do Kielczan – konkretna pomoc dla San Domingo
Arek (drugi z prawej) pracujący w sandomierskiej hucie montuje pomoc dla ludzi bezpośrednio dotkniętych powodzią. Wszystkie dary trafią bezpośrednio do poszkodowanych rodzin. Pomoc jest dobrowolna, oparta na zaufaniu i niemal zapomnianym dziś „słowie honoru”. A oto treść esa:
W związku z tragiczną sytuacją, w jakiej znaleźli się moi koledzy z pracy i ich rodziny w Sadomierzu, organizuję zbiórkę najpotrzebniejszych rzeczy. Przede wszystkim: ubrania, środki czystości i higieny osobistej (papier toaletowy, podpaski, pieluchy, ręczniki papierowe), koce, śpiwory itp. Jeżeli możesz pomóc, to przynieś co masz jutro (24.05) między godz. 19.00 a 20.00 na parking przy kinie Moskwa. Przekaż też komu możesz. Z góry dziękuję za pomoc! W razie pytań daj znać. Arek Borowiec. 510 064 464
Znak rozpoznawczy: biały bus marki toyota. No, towarzysze, pomożecie?
Audycja przesunięta
Audycja w Radiu Kielce pełna opowieści z zielonej wyspy została przesunięta o tydzień z powodu tematu o wiele ważniejszego jakim jest powódź na ziemiach świętokrzyskich.
Zapraszam zatem do słuchania mojego ględzenia w sobotę 29 maja od godz 10.00 do 12.00 a tutak link do informacji jak można pomóc powodzianom.
majowe
Pogoda tego maja nawiązuje temperaturą, wiatrem i opadami do klimatu wysp brytyjskich i choć jest bardzo zielono i kwitnąco to jednocześnie dublińsko i depresyjnie. To czas by odkurzyć bloga, opracować zaległe foty i wrzucić tu obiecane rzeczy, przynajmniej niektóre.
Jak już mowa o Irlandii to w najbliższą sobotę zapraszam do wysłuchania audycji podróżniczej w Radiu Kielce, której miałem przyjemność być gościem – będzie sporo o wędrówkach, trochę o kulturze, kuchni i ogólnie kawałku życia jaki tam spędziłem. Program zaczyna się w sobotę o 10.00 i skończy się przed południem. Polecam.
Zagadka „mistera czystości” została rozkminiona natychmiast i bez problemów tak na fejsbuku jak i nablogu więc kolejna tablica:
Obiecane linki:
dla miłośników CK: forum napakowane bardzo obficie historią Kielc tak w słowach jak i zdjęciach
a wśród unikatowych zdjęć nie publikowanych nigdzie indziej znalazłem strzał z wyścigu fiatami 125p po Źródłowej, w którym brał udział syn ówczesnego premiera PRL – Piotr Jaroszewicz aka „Czerwony książe”:
oryginalny opis zdjęcia: „Zródłowa raz jeszcze. 10 kwietnia 1975 zamknięto w Kielcach dwie ulice – obok Zródłowej także Bohaterów Warszawy, gdzie też odbył się pojedynek najlepszych wówczas polskich kierowców rajdowych – Andrzeja Jaroszewicza i Krzysztofa Komornickiego. Transmisję na całą Polskę prowadzili z Kielc – w ramach Studia 2 – Bożena Walter (kielczanka!) i Jan Ciszewski. Promocja miasta jak się patrzy!„
Poza tym zdjęcie samolotu na rogu Źródłowej i Armii Czerwonej, budowa wiaduktów nad Grunwaldzką, czynny browar Karscha i takiż kamieniołom Kadzielnia, dom prepozyta z bramą krakowską, dom praczki i łodzie na stawie w parku, cerkiew przy Wesołej i browar na chęcińskiej, wyburzanie rzeźni przy Zagórskiej, różne projekty konkursowe na wygląd BGŻ, gmach Leonarda w miejscu dzisiejszego KCK-u, restauracja „Źródłowa” lub „Zdrojowa” (dzisiejsza „Winnica”) z transparentem nad wejściem: „Budujemy świat bez wojen, faszyzmu i obozów koncentracyjnych”… naprawdę gorąco polecam.
Pieszy rajd – ołrajt
Spotkanie dobrej duszy podczas szlifowania deptaka: free
Spontanplan na najbliższy poranek w drepcydesowych kamaszach: free
Wstanie o 4.50 i zszamanie jajcowizny: ból poranka i 3 x 50gr
Dotarcie na rynek w Chęcinach: 2zł
Wrażenia z marszrutobutoszwędacza: pod zdjęciem
Wkrótce wiosenny rajd nocny oraz rajd na bosaka. Aha, dzisiejsza trasa z cyklu „whatever the weather” to dziwnie oznakowany żółto-zielony szlak z Chęcin do skałek Zajączków-Miedzanka i był to drepcydes na 8 nóg i cztery łapy.