Brulionman

o fazach ksiezyca, ruchach tektonicznych plyt w Ameryce Lacinskiej, o inseminacji owiec, o pomniku w ksztalcie wielkiej pochwy przy glownym skrzyzowaniu w Rzeszowie, o zapadaniu w katatonie, o ukladach scalonych, o MySQLu, o propagacji w pasmie dwumetrowym, o powstaniu Nikaragui, o petli histerezy – nie jest to blog. / trying-to-be bilingual (English) blog

Archive for Maj 2010

Dzień bzzz papierosa

4 Komentarze

Dziś Swiatowy dzień bez szlug więc pozwolę sobie na drobną podróż w czasie. Papierosy były dla mnie za czasów małoletnich rekwizytem dodającym męskości a żem jest z niepalącej rodziny to i wejść w ich posiadanie niełatwo było. Młody człowiek sobie radził jak mógł – włącznie z własną produkcją polegającą na ręcznym zawijaniu wysuszonego siana w świeże „Słowo Ludu” (lubiłem zapach farby drukarskiej i rytuał rozcinania stron) co pozwalało uzyskać grubasa większego niż tzw. „świętokrzyska marchewa” przy którym kubańskie cygara są cienkie jak siknięcie pająka. Flamastrem (nie jestem pewny czy dziś istnieje nadal to słowo) pisało się na tym „Malboro 19%” zjadając jedno „r” z winy samego Marlboro – marka się nie utrwaliła gdyż nigdy nic nie odpowiedzieli na liczne karty pocztowe wysyłane na szeroko rozumiany Zachód o wyrytej na pamięć treści „dear firm, I am realy interested of your products. please send me some labels and pictures. your truly …. ” – i tu drukowanymi adres na pół pocztówki z Mieszkiem I, spokojnie, już do tematu wracam. Gryzący i duszący był to dym i po wyjaraniu jednego takiego „papierosa” za górką przy szkole – odpuściliśmy ale nie całkiem. W szóstej klasie we wnęce poznałem smak Golden Americanów które jarał starszy kolega. Póżniej z różnymi przerwami paliłem lub popalałem, prób rzucenia palenia było wiele jednak zawsze szluga wracała jak bumerang. Do ubiegłego roku.

Nie wnikając w szczegóły: obiecałem Marcinowi, że przestanę palić papierosy a w razie złamania słowa honorowo zadzwonię i przyznam że jestem miękkim hujem zrobion. W sierpniu minie rok i choć zostało jeszcze sporo czasu to wiem, że dam radę.

Dzięki Marcin, pozdrowienia z Kielc!

Marcin Suszko Polska - mój "kurator"

Ucieczka od betonu

leave a comment »

Rower jest lekarstwem na wszystko – można się wyżyć, odstresować, poprawić kondycję, pozwiedzać, uciec od ludzi i betonu. Można się wkręcić, przecisnąć, dotrzeć i zaparkować niemal wszędzie. Traktuję rower jako wynalazek ważniejszy od komputera i gdybym musiał wybrać bez czego żyć do końca moich dni to nie spotkalibyście mnie więcej w sieci. Czym jeszcze jest rower? dla mnie to środek komunikacji niestojący w korkach, sposób na spotkanie z dawno nie widzianym przyjacielem i rozmowę w cztery oczy, środek lokomocji pozwalający rezlizować spontan leżer-pleżer np. nad jeziorem gdzie docieram nawet przy rozrzedzonej krwi leśnymi duktami. Rowerem uczę się pór kwitnięcia i owocowania w przyrodzie, eksploruję miasto, często łączę to z aparatem o ile jazda nie zapowiada się hardkorowa.

Ostatnio właśnie się taka zapowiadała więc aparat nam nie towarzyszył – wypad z Niedźwiedziem we dwóch na szaleństwo. Najpierw kierunek Barcza (nie w paszczu dwatcat ale nad schowany w lesie zbiornik). Wiatr wiał niemiłosierny, jadąc z górki czułem jak zwalniam, mimo to nawet na prostej i podjazdach utrzymywaliśmy niezłe tempo (a raczej tętno heheh). W Wiśniówce pierwszy oddech, frument, czekolada i na Barczę. Budowa tzw. „węzła północ” zagrodziła płotem dostęp do miejsca piknikowego i rezerwatu ale obeszliśmy to jadąc kilkadziesiąt metrów betonowym rowem przy ekspresowce a dalej przeciskając się pod ogrodzeniem jak uciekinierzy z więzienia ;P Chwila wspinaczki, zjazd i jesteśmy nad wodą. Pół godziny później trafiliśmy całkiem offroadowo nad drugie, tym razem węższe i podłużne jeziorko skąd zaatakowaliśmy Północny Wschód starą drogą wycinki drzew. Przymiarka do szlaku – nieeee, za dużo błota, nie tym razem – wybraliśmy alternatywną trasę która skończyła się jeszcze większym błotem. Dalej jechaliśmy już całkiemna przełaj – przez las. Jak to prze las? – normalnie: między drzewami, po gałęziach, przez strumienie, omijając pniaki i co większe kamsztory wystające spod dywanu jesiennych liści. Totalne enduro zakończone znowu jakąś leśną drogą którą nikt normalny nie jechał inaczej niż traktorem. W koleinach błota dojechaliśmy do p-pożarówki a stamtąd do (obecnie już asfaltowej!) drogi do Klonowa. Wróciliśmy bitumicznie do Barczy i zaatakowaliśmy Masłów. Podniosłem siodełk0, złapałem swoje tempo i obficie rosząc trasę potem zacząłem pompować pod górę. Ściana. Napieram, ściana jakby się przesuwa ale pojawia się znowu i kusi: zaklnij siarczyście i zmień przerzutkę na lżejszą – nie, cisnę swoje. Jest tempo, kąt natarcia rośnie, oddech i tętno również, kadencja utrzymana – jadęęęę. Zaliczyłem szczyt nie rozmieniając się na drobne – zachowałem jeszcze jedną zębatkę. Bez treningów to wielka radość. Znowu wiatr tak silny że nie musiałem na zjeździe dotykać hamulców. Wola Kopcowa i Domaszowice umykają nie wiadomo kiedy. Meta – śmierdzący, zmordowany, brudny ale szczęśliwy. Nakręcony bardzo jestem po rowerze – nawet jeśli nie jest to przeprawa błotno-dźunglowa tylko wypad jak choćby ostatnio z Arkiem na pętelkę Gruchawka – Sufraganiec – Dąbrowa albo z Hamerskim: skocznia – telex – piaskownia żeby pierwszy raz w tym roku przekąpać kuper na świeżym powietrzu. A jakie ulice człowiek poznaje na rowerze: Garbarska, Dolna, Plażowa, Karczunek, Piaski nad rzeką, Łanowa, Kaczowa…  czasem nie jestem pewny do której gminy należą :)

Jedno tylko mnie martwi – z czasem coraz więcej miejsc na Wietrzni wydaje się możliwych do pokonania…

Pozdrower!

Written by brulionman

31, Maj, 2010 at 11:00 am

Kielce, pomagamy powodzianom!

leave a comment »

Powódź udupiła tysiące ludzi ale serce rośnie widząc ilu ludzi chętnych jest do pomocy „obcym ludziom mieszkającym gdzieś nad Wisłą”. Z mojego najbliższego otoczenia sami zainicjowali pomoc: Arek, Boogie, PCL. To są tony Waszych darów serca zawiezione do Nowego Korczyna i Sandomierza – DZIĘKUJĘ.

Poniedziałkowy termin nie wszystkim pasował więc dzisiaj Arek ponownie zbiera dary dla zalanych rodzin pracowników huty w Sandomierzu. W godzinach od 19 do 20 dzisiaj (czwartek) pod kinem Moskwa biały bus toyota będzie przyjmował kolejne dary.

Kto nie może dziś – osobiście mogę przyjąć w depozyt (lub Baza Zbożowa ale o tym poniżej) bo oprócz Arka jeździ jeszcze niezależnie inny człowiek – Boogie, który zawozi do San Domingo pyszne kieleckie chleby i mineralki. Ograniczamy pomoc ubraniową gdyż przez Caritas, Vive i prywatne inicjatywy dotarło jej w rejon powodzi wystarczająco dla wszystkich potrzebujących. Nadal potrzebna jest żywność, środki czystości, higieny, materiały do dezynfekcji i remontu itp

Rownolegle prowadzone jest przyjmowanie darów na Bazie Zbożowej (całodobowo) które Arek zabierze kolejnym transportem oraz trwa akcja własna kieleckiego Caritasu.

Pomóżmy.

apel do Kielczan – konkretna pomoc dla San Domingo

leave a comment »

Arek (drugi z prawej) pracujący w sandomierskiej hucie montuje pomoc dla ludzi bezpośrednio dotkniętych powodzią. Wszystkie dary trafią bezpośrednio do poszkodowanych rodzin. Pomoc jest dobrowolna, oparta na zaufaniu i niemal zapomnianym dziś „słowie honoru”. A oto treść esa:

W związku z tragiczną sytuacją, w jakiej znaleźli się moi  koledzy z pracy i ich rodziny w Sadomierzu, organizuję zbiórkę najpotrzebniejszych rzeczy. Przede wszystkim: ubrania, środki czystości i higieny osobistej (papier toaletowy, podpaski, pieluchy, ręczniki papierowe), koce, śpiwory itp. Jeżeli możesz pomóc, to przynieś co masz jutro (24.05) między godz. 19.00 a 20.00 na parking przy kinie Moskwa. Przekaż też komu możesz. Z góry dziękuję za pomoc! W razie pytań daj znać. Arek Borowiec. 510 064 464

Znak rozpoznawczy: biały bus marki toyota. No, towarzysze, pomożecie?

Audycja przesunięta

leave a comment »

Audycja w Radiu Kielce pełna opowieści z zielonej wyspy została przesunięta o tydzień z powodu tematu o wiele ważniejszego jakim jest powódź na ziemiach świętokrzyskich.
Zapraszam zatem do słuchania mojego ględzenia w sobotę 29 maja od godz 10.00 do 12.00 a tutak link do informacji jak można pomóc powodzianom.

Written by brulionman

21, Maj, 2010 at 12:11 pm

majowe

3 Komentarze

Pogoda tego maja nawiązuje temperaturą, wiatrem i opadami do klimatu wysp brytyjskich i choć jest bardzo zielono i kwitnąco to jednocześnie dublińsko i depresyjnie. To czas by odkurzyć bloga, opracować zaległe foty i wrzucić tu obiecane rzeczy, przynajmniej niektóre.

Jak już mowa o Irlandii to w najbliższą sobotę zapraszam do wysłuchania audycji podróżniczej w Radiu Kielce, której miałem przyjemność być gościem – będzie sporo o wędrówkach, trochę o kulturze, kuchni i ogólnie kawałku życia jaki tam spędziłem. Program zaczyna się w sobotę o 10.00 i skończy się przed południem. Polecam.

Zagadka „mistera czystości” została rozkminiona natychmiast i bez problemów tak na fejsbuku jak i nablogu więc kolejna tablica:

Mister czystości 1985r.

Obiecane linki:

strona pozwalająca słuchać wybranych częstotliwości w tym krótkofalarskich okraszona widmem (dzięki SQ7CL)

dla miłośników CK: forum napakowane bardzo obficie historią Kielc tak w słowach jak i zdjęciach

a wśród unikatowych zdjęć nie publikowanych nigdzie indziej znalazłem strzał z wyścigu fiatami 125p po Źródłowej, w którym brał udział syn ówczesnego premiera PRL – Piotr Jaroszewicz aka „Czerwony książe”:

"borewicz" kontra "kredens", w tle restauracja "Mikrus".zdjęcie znalezione na http://www.inwestycje.kielce.pl/forum

oryginalny opis zdjęcia: „Zródłowa raz jeszcze. 10 kwietnia 1975 zamknięto w Kielcach dwie ulice – obok Zródłowej także Bohaterów Warszawy, gdzie też odbył się pojedynek najlepszych wówczas polskich kierowców rajdowych – Andrzeja Jaroszewicza i Krzysztofa Komornickiego. Transmisję na całą Polskę prowadzili z Kielc – w ramach Studia 2 – Bożena Walter (kielczanka!) i Jan Ciszewski. Promocja miasta jak się patrzy!

Poza tym zdjęcie samolotu na rogu Źródłowej i Armii Czerwonej, budowa wiaduktów nad Grunwaldzką, czynny browar Karscha i takiż kamieniołom Kadzielnia, dom prepozyta z bramą krakowską, dom praczki i łodzie na stawie w parku, cerkiew przy Wesołej i browar na chęcińskiej, wyburzanie rzeźni przy Zagórskiej, różne projekty konkursowe na wygląd BGŻ, gmach Leonarda w miejscu dzisiejszego KCK-u, restauracja „Źródłowa” lub „Zdrojowa” (dzisiejsza „Winnica”) z transparentem nad wejściem: „Budujemy świat bez wojen, faszyzmu i obozów koncentracyjnych”…  naprawdę gorąco polecam.

CK zagadka

4 Komentarze

Co to za zagadka: brązowa marmoladka?

mister czystości

mister czystości

Written by brulionman

15, Maj, 2010 at 9:40 am

День Победы / Dzień zwycięstwa / Victory Day – 9 V

leave a comment »

Dla nas nieszczególnie radosny dzień bo jednego ciemieżcę zastąpił inny lecz dla wschodnich sąsiadów to wielki dzień co przekłada się na rozmach moskiewskiej parady w 65 rocznicę pokonania Germańców. Polegli żolnierze Armii Czerwonej zasługują dokładnie na taki sam hołd jak hitlerowcy więc pojechałem rowerkiem nie by wdzięczności pokłony bić lecz żeby zwyczajnie zobaczyć jak wyglądają w tym dniu dwa radzieckie cmentarze w Kielcach, zwłaszcza w kontekście medialnego nawoływania do braterstwa w związku z niespodziewanie uprzejmą postawą Rosjan po Smoleńsku.

/ There’s no reason for May 9th to be glorified by Poles as we stopped our slavery under Germany but we became lieges of Soviet Union. Anyway, I wanted to check the look of Red Army cemetery at 65th Anniversary of Soviet victory, especially cause friendly behavior of Russians after Smolensk tragedy.

główny pomnik cmentarza przy ul. Ściegiennego

wejście na cmentarz na Bukówce było zamknięte, podobnie jak we wszystkich świętych jednak ludziom udało się przecisnąć pod łańcuchem na furtce i znicze zapłonęły.

65 rocznica

65 rocznica zwycięstwa Stalina nad Hitlerem

Pieszy rajd – ołrajt

4 Komentarze

Spotkanie dobrej duszy podczas szlifowania deptaka: free
Spontanplan na najbliższy poranek w drepcydesowych kamaszach: free
Wstanie o 4.50 i zszamanie jajcowizny: ból poranka i 3 x 50gr
Dotarcie na rynek w Chęcinach: 2zł
Wrażenia z marszrutobutoszwędacza: pod zdjęciem

Zamek we mgle, śpiew ptaków, prażenie słoneczne, gięta z kija, wspinanie się na drzewo, skoki Pirata do psztetowej, podrywanie pań w mięsnym w sobotę przed 7 rano, zaprószenie ognia z suchych jałowców, grzyby "majówki", rozprawa o obsłudze Zenita i przećpanych krucjatach Piastów, wafle, lolki i granaty, I komunia na wsi i relaks pod sklepem tamże.... PRAJSLES. Na zdjęciu: (G)dzieci kwiaty: U, A, M.

Wkrótce wiosenny rajd nocny oraz rajd na bosaka. Aha, dzisiejsza trasa z cyklu „whatever the weather” to dziwnie oznakowany żółto-zielony szlak z Chęcin do skałek Zajączków-Miedzanka i był to drepcydes na 8 nóg i cztery łapy.

V

2 Komentarze

Miniony weekend uważam za jeden z najlepszych, szczegóły na fejsbuku a z szuflandii moje ulubione zdjecie z pleneru CKF w Pińczowie: słońce w górach

pejzaż wirtualny

pejzaż wirtualny / virtual landscape