Brulionman

o fazach ksiezyca, ruchach tektonicznych plyt w Ameryce Lacinskiej, o inseminacji owiec, o pomniku w ksztalcie wielkiej pochwy przy glownym skrzyzowaniu w Rzeszowie, o zapadaniu w katatonie, o ukladach scalonych, o MySQLu, o propagacji w pasmie dwumetrowym, o powstaniu Nikaragui, o petli histerezy – nie jest to blog. / trying-to-be bilingual (English) blog

Posts Tagged ‘zima

Weekend zimowy / Winter weekend 2/3

49 Komentarzy

Rakiety / Snowshoes

widok z Rzepki k/ Chęcin, pozostałe zdjęcia pod tekstem / more pictures under the English text

Widok z Rzepki k. Chęcin, pozostałe zdjęcia pod tekstem / More pictures under the English text

W tym roku pierwszy raz testowałem rakiety śniegowe zwane też karplami. Najpierw Inooki (chyba AXM) a ostatnio ten model TSL. Przy tych pierwszych śnieg był sypki i chwilami głeboki ale sprawdziły się bardzo dobrze, w drugim przypadku nadeszła odwilż ale mimo mokrego śniegu rakiety nie zapchały się nim i też zdały egzamin.

Korzystanie z rakiet nie wymaga żadnego doświadczenia, używanie kijków nie jest konieczne i spokojnie daje się radę bez nich ale mimo sceptycznego podejścia przyznaję, że z kijami jest wygodniej i bezpieczniej. Za używaniem ich przemawia wszystko: można sprawdzić podłoże podchodząc do brzegu urwiska, wytrzymałość zmarzniętej kładki czy pokonywanego lodu, głębokość strumienia maskowanego trawą, grząskość gruntu, szybkość zawracania atakującego psa ;) ale mnie przydały się do zupełnie nieprzewidzianej czynności – torowania przejścia na drodze zawalonej przygniecionymi śniegiem w kierunku ścieżki gałęziami, drzewami i krzewami. Poza tym kije rozkładają inaczej obciążenia kręgosłupa, nóg i dają dobre odbicie ramionom. Oczywiście mowa nie o kijach nordicowych, lecz o trekingowych, najlepiej z talerzami do śniegu.

Wracając do rakiet: chronią buty, spodnie i stuptuty w dużym stopniu przy marszu przez małe sztywne krzaki i wszelkie ostrężyny, pozwalają szybciej poruszać się w śniegu średnio- i bardzo głębokim, dają stabilność na wyślizganych nawierzchniach (ale nie zastępują raków żeby była jasność, choć są opcje z dopinanymi harszlami), dzięki nim można pokonać rozmarznięte pulchne pole lub płytkie rozlewisko na polu (bez rakiet sięgające do kostek). Umiarkowanie ograniczają zapadanie się w śniegu (w zależności od jego struktury) ale nawet gdy się zapadają to tworzą lej eliminujący kontakt śńiegu z nogawką/stuptuten powyżej kostki i nawet mimo zapadania dają komfort marszu nieosiągalny bez nich. Do tego są lekkie, mocne i mieszczą się w plecaku w przeciwieństwie do nart, w komunikacji publicznej nie trzeba na nie biletu ani łachy kierowcy żeby otworzyl bałagażnik. Niezależnie: w górę czy w dół, bardzo pomagają i stabilizują trawersowanie. Osobiście lepiej mi iść w rozpiętych karplach i jeszcze nie odkryłem sytuacji w której warto byłoby je zapiąć, możliwe że komuś byłoby wygodniej przy trawersie, mnie nie. Inooki miały zatrzask obsługiwany kijem bez schylania i łatwiejsze dopasowanie do buta. TSL miały chyba mniej niszczące buta wiązanie i podpiętek przydatny przy pokonywaniu długich wzniesień ale trudniej się dopasowywały, zatrzask wymagał schylania i łatwiej zrywały przyczepność w przód.

Dwie nieprzyjemne przygody miałem, obie z mojej winy: jedna to wybranie trasy rajdu przez tereny bagienne mimo małego mrozu co skończylo się wpadnięciem po kolana w śmierdzące, bulgoczące bagno (bez rakiet mógłbym wpaść po pas pewnie). Druga to wybranie trasy wiodącej wąską scieżką w liściastym lesie pełnym młodych drzew i krzewów, które – jak wyżej wspomniałem – pod ciężarem śniegu pokłoniły się na ścieżkę nawet 1m nad ziemią; poruszanie się w takich warunkach wymaga stukania kijkami (na szczęście były w komplecie z wypożyczanymi rakietami) w dwie najbliższe gałęzie, odczekania aż spadnie śnieg z nich a gdy jak katapulta prostując się trzepną w wyższe gałęzie – rownież i z nich, dwa kroki i powtórka z rozrywki. Poza kijami trekingowymi nieodzowny jest kaptur i dobrze zaimpregnowane rękawice ale nawet wtedy jest to raczej szlifowanie charakteru lub słowa „zakręt” w pewnym południowym języku niż rekreacja a już na pewno nie przyjemność. A teraz inglisz i zdjęcia.

/ [ENGLISH] I wrote above my experiences after my first walks in snowshoes but it’s so extended only in Polish as they’re not popular in Poland, many people doesn’t even know what is it, but there’s so many English speaking users who posted their tests and hints that I’ll only confess that I found in love with, as Poles call them, „rockets” and I appreciated trekking poles for extended safety and comfort and being great tool for many purposes. Now, the pictures:

DSC03911

Zacząłem w Chęcinach / I started from Chęciny castle

Zacząłem w Chęcinach / I started from Chęciny castle

DSC03922 DSC03924

urwisko w rezerwacie Góry rzepka / cliff of Mt. Rzepka preserve

urwisko w rezerwacie Góry rzepka / cliff of Mt. Rzepka preserve

DSC03932 DSC03933 DSC03934 DSC03937 DSC03938

yu sam siebie przekonywałem że dam radę / I made this to lie myself that I'm tough enough

yu sam siebie przekonywałem że dam radę / I made this to lie myself that I’m tough enough

DSC03941

masakra, gałęzie od 50cm wzwyż / branches and bushes powed by heavy snow, that was disaster to make the way, lucky with poles

masakra, gałęzie od 50cm wzwyż / branches and bushes powed by heavy snow, that was disaster to make the way, lucky with poles

na rozgrzewkę coś dobrze schłodzonego w kieliszku z gieesu / something to get warm

na rozgrzewkę coś dobrze schłodzonego w kieliszku z gieesu / something to get warm

niemal w połowie opędzlowany kotlet po chęcińsku - schaboszczak z sadzonym jajkiem i zaszytym pod panierką bekonem / something to get strength

niemal w połowie opędzlowany kotlet po chęcińsku – schaboszczak z sadzonym jajkiem i zaszytym pod panierką bekonem / something to get strength

DSC03951

niebo ciemniejsze od lądu, lubie to / Winter is a rare occasion to see the sky darker than the land

niebo ciemniejsze od lądu, lubie to / Winter is a rare occasion to see the sky darker than the land

DSC03956

po powrocie z pętli wiodącej przez Korzecko, Gościniec, Sosnówkę pod drugi raz pokonywaną Rzepką słońce "wzieno i wylizło" / last licks of the sun that day

po powrocie z pętli wiodącej przez Korzecko, Gościniec, Sosnówkę pod drugi raz pokonywaną Rzepką słońce „wzieno i wylizło” / last licks of the sun that day

DSC03964

Zobacz zdjęcia z pierwszego wypadu / See pictures from first walking in snowshoes

NZRP Zagnańsk – Suchedniów / Winter overnight walking

32 Komentarze

Perpetum mobile: atrakcyjne pomysły rodzą się po realizacji swych poprzedników: po rajdzie z pochodniami padł pomysł na śnieżne rowery, po rowerach na nocleg w namiocie, po nim na bardziej przemyślaną powtórkę noclegu wzbogaconą o rajd. No i poszliśmy: 20 km ośnieżonym lasem a na koniec nocleg w temperaturze 0°C

Jak było? Bardzo pozytywnie: bo jednorazowy termos miał idealną pojemność 0.7l, bo na trasie zastaliśmy gotowe ogniska z naszykowanym drewnem, bo leśniczy się miło odezwał, bo sarny się nas nie bały, bo zdążyliśmy przed deszczem, bo Grzesiek pożyczyl mi czołówkę, bo było tak widno, że nie trzeba było jej włączać, bo kulig utorował nam drogę, bo prezesowi klubu futbolowego w Potworowie zaproponowano przyjęcie nazwy na „Inwazja”, bo zimny wiatr zniwelowały drzewa (nie mylić z technodrzewami), bo doszliśmy do celu karmieni przez Tomka różnymi smakołykami a o 3 rano opędzlowaliśmy żur i cytrynówkę uwarzone przez seniora rodu, bo… długo by można wymieniać (pow)ody do radości.

Był tylko jeden minus całego rajdu: minus jeden (celsjusza) ;P …a nie, zgubiłem moją broń na psy, no, już jest na co narzekać! ;) W rolach głównych wystąPILI: Eco z dna serca, emerytowany Mintaj i jo.

/We wanted to sleep this winter in low, natural temperatures so Tomek invited us to a nice hut with no heating. But to not repeat our last mistake, we decided to have long walk before. 20 km is not the longest distance you could imagine but at night in winter conditions that was enough to feel happy tired. Hope you’ll enjoy as we did!

Pekap lepszy niż autobus / In train to Zagnańsk

Pekap lepszy niż autobus / In train to Zagnańsk

Pierwszy widok po opuszczaniu dworca / now we know why they invent cigarettes with auto-extinguish system ;)

Pierwszy widok po opuszczaniu dworca / Now I know why they invent cigarettes with auto-extinguish system ;)

Tutaj Mintaj grał w Pucharze Polski reprezentując dumnie  Polonię Białogon, mocy w nim tyle, że śmiało wygrałby choćby i z Inwazją Potworów / "I played here" in some countrywide championship

Tutaj Mintaj grał w Pucharze Polski reprezentując dumnie Polonię Białogon, mocy w nim tyle, że śmiało wygrałby choćby i z Inwazją Potworów / Proud 100%: „I played here” in some countrywide championship

zimowe Belno / leaving civilisation

Zimowe Belno / Leaving civilisation

DSC09722

kapliczka Matki Bożej Więziennej / First brake

kapliczka Matki Bożej Więziennej / First brake

Niespodzianka: gotowe ognisko w lesie, tym razem nie pogardziliśmy nim / Surprise: ready fire in deep forest

Niespodzianka: gotowe ognisko w lesie, tym razem nie pogardziliśmy nim / Surprise in deep forest: ready fire

DSC09749 DSC09750 DSC09752 DSC09757

kolory czołówek w trybie normalnym i czerwonym / colours comes from headlamps in regular and red mode

Zmieszane kolory czołówek w trybie normalnym i czerwonym / Colours comes from mixed headlamps light in regular and red mode

DSC09768

Drugie napotkane ognisko, zaoszczędziliśmy w sumie około godziny dzięki żarowi zostawionemu przez kulig / That night we were lucky - another ready fire waining for us

Drugie napotkane ognisko, zaoszczędziliśmy w sumie około godziny dzięki żarowi zostawionemu przez kulig / That night we were lucky – another ready fire waining for us

Nasze nocne lokum - pięknie wykończony ale (na szczęście) nie ogrzewany domek / Hut that we slept

Nasze nocne lokum – pięknie wykończony ale (na szczęście) nie ogrzewany domek / Hut that we slept

Meta - nocne Polaków rozmowy / Road is best prize

Meta – nocne Polaków rozmowy / Yes, that is my red winter pyjama ;P

I nie śmiać mi się tu z mojej pidżamki! :) A tak szykowaliśmy się do tego desantu

/ Road is the best prize but the better is to have an additional goal as we had: night in the hut. And that’s how we were preparing this event

Weekend zimowy / Winter weekend 1/3

22 Komentarze

Czasem daje o sobie znać skłonność do przemyśleń, tym razem potrzeba medytacji podsunęła pytanie, którego nie można było rozważać w czterech ścianach: gdzie ona jest i co dla kogo robi? ;) Drrrrryń!!!! – Słucham – Jak tam? – Widziałeś co jest za oknem? – Ja właśnie w tej sprawie… kilka godzin później jedziemy w mehehowo-jednomaściowo składzie dychaczem na przełom Lubrzanki i atakujemy Ameliówkę z pochodniami. Niepoprawny optymizm pozwala nam łudzić się, że zdążymy na ostatni dyliżans z Masłowa, zaczynając nasz wyczerpujący spacer nie wiedzieliśmy, że spóźnimy się nań tylko dwie godziny ;P

/Spontanous trek in winter night via 7 km of Masłowskie Strand, sinking in the knee-high snow.

Najpierw pod górkę jak żółw ociężale / Ascending by the snowy uphill road, after 500m we started to climb in real forest

Najpierw pod górkę jak żółw ociężale / Ascending by the snowy uphill road, after 500m we started to climb in real forest

DSC03861 DSC03863 DSC03869 DSC03880 DSC03883 DSC03884 DSC03885

Miejscami mocno zawiane. I polany i my ;) / Deep deep snow, even 50-100 cm deep

Miejscami mocno zawiane. I polany i my ;) / Deep deep snow, even 50-100 cm deep

DSC03894 DSC03899

Platforma bezwidokowa na Klonówce / Scenic platform at Klonówka peak. We were late "only" two hours for last bus. Exhausted but happy :)

Platforma bezwidokowa na Klonówce / Scenic platform at Klonówka peak. We were late „only” two hours for last bus. Exhausted but happy :)

I tak radośnie zaczął się weekend / And to me that was just beginning…

500

12 Komentarzy

Przestało mi zależeć. Lazy Daisy.

+

rakiety śnieżne

+

NZRP z pochodniami Słowik – Skocznia / Winter forest walk with fire

18 Komentarzy

Chcąc złapać zimę nocą w lesie, gdy śnieg podwaja blask ognia z niesionych pochodni, wysłałem maila do paru śmiałków by dołączyli do spaceru bo Tomka już mi się udało namówić. Mimo niechcący wprowadzonej logiki chaosu udało się wszystkim dotrzeć pod klub strzelecki „Stella” chociaż dotarcie do właściwego autobusu udało się tak jak akrobaci huśtając się na olbrzymich huśtawkach w cyrku skaczą robiąc piruety i chwytając dłonie kolejnego akrobaty w locie w momencie gdy te są skrajnie wyciągnięte. Ledwo zahaczają o nadgarstki lecz ewolucja się udaje, nam również wyszła ewolucja tyle że wsteczna: z homo computerusa przeistoczyliśmy się w ludzi, których jara łażenie w nocy przez las i śnieg z ogniem w ręku. Dziwięcioro nas ruszyło w las plus jebitny psiur co wabi się Aura.

Jak przypomnę sobie poruszane podczas rajdu tematy, zwłaszcza gdy przy ognisku zostało tylko sześciu chłopa, to mam uśmiech od ucha do ucha lecz treść ich pozostaje między uczestnikami. PS. Pochodnie, które kupiliśmy zjarały się w może 20 min, porażka, trzeba chyba Słodowego uskutecznić…

/ So, week after overnight trip I wanted to catch the winter in frosty forest, with snow on the trees and underneath to reflect light of fire. Nine of us with german shepherd walked into forest. We had sausages straight from the bonfire and a little ‚something’ to warm up ;) Track was short but that was my goal: simple walk, just for pleasure, far from survival, easy wandering… :)

Odpalanie pochodni / Lighting the torches

Odpalanie pochodni / Lighting the torches

Dwie najlepsze pochodnie, ta z prawej wykonana własnoręcznie przez Adriana / Fellow on the right carries handmade fire torch - few times better than these Chinese shit from shop

Dwie najlepsze pochodnie, ta z prawej wykonana własnoręcznie przez Adriana / Fellow on the right carries handmade fire torch – few times better than these Chinese shit from shop

Sesja z ogniem / Smile please!

Sesja z ogniem / Smile please!

Podejście pod Biesak / Climbing the Biesak Mt

Podejście pod Biesak / Climbing the Biesak Mt

Ciężko znaleźć złoty środek między ubraniem nie za ciepłym na podejście i wystarczająco izolującym by stać godzinę przy nikłym ogniu / It's hard to manage right set of clothes to not get boiled at the ascend and warm enough to stay an hour next to little bonfire

Ciężko znaleźć złoty środek między ubraniem nie za ciepłym na podejście i wystarczająco izolującym by stać godzinę przy nikłym ogniu / It’s hard to manage right set of clothes to not get boiled at the ascend and warm enough to stay an hour next to little bonfire

Byliśmy tak blisko cywilizacji, że to zdjęcie zrobiłem z ręki przy zastanym świetle w lesie na grzbiecie Pasma Posłowickiego / Orange light of street lamps was reflected from the clouds and gave me enough brightness to shot from the hand (@ISO6400)

Byliśmy tak blisko cywilizacji, że to zdjęcie zrobiłem z ręki przy zastanym świetle w lesie na grzbiecie Pasma Posłowickiego / Orange light of street lamps was reflected from the clouds and gave me enough brightness to shot from the hand (@ISO6400)

Służba Słowa / A man with fire torch

Służba Słowa / A man with fire torch

Krótka piłka: чай / Short break for a cup of tea

Krótka piłka: чай / Short break for a cup of tea

To nie płonący las, to światła Las Vegas przebijają się pośród drzew. Następnym razem uciekniemy w Suchedniowskie lasy, tam nie ma badziewnej łuny / We were too close to industrial and urban areas so we saw these shitty orange lamps

To nie płonący las, to światła Las Vegas przebijają się pośród drzew. Następnym razem uciekniemy w Suchedniowskie lasy, tam nie ma badziewnej łuny / We were too close to industrial and urban areas so we saw these shitty orange lamps

Przełęcz "Świńskie Koryto" / "Pig Trough" pass

Przełęcz „Świńskie Koryto” / „Pig Trough” pass

A znacie to...? / Watch this... ;)

A znacie to…? / Watch this… ;)

Odpoczynek świńtuchów ;) / Main goal reached - fire

Odpoczynek świńtuchów ;) / Main goal reached – fire

Sześciu wspaniałych / Great Six

Sześciu wspaniałych / Great Six

Początek końca odcinka leśnego / 2 km further we leaved the forest and went to have a pint :)

Początek końca odcinka leśnego / 2 km further we leaved the forest and went to have a pint :)

Dzięki wszystkim i do zobaczenia następną razą, hue hue hue! Czuwaj! A, tu zdjęcia Tomka

/ You can also see the pictures from this trip taken by Tomek

Zjazd do bazy

4 Komentarze

Plan: zjechać rowerem Silnicą. ZAMARZNIĘTĄ. Od tamy na Jesionowej, nawiązując do tablic na kończących kurs autobusach „zjazd do bazy„, do dawnej bazy MZK na Pakoszu. Radosne, nieszablonowe, niezbyt trudne i nawet znalazł się jeden chętny na spontanie. Sam pomysł podsunął Tomasso za co jestem mu wdzięczny, liczy się świeże spojrzenie.

Przygotowania: analiza temperatur nocnych i dziennych wstecz i zapowiadanych, wizualna ocena lodu na rze…czce, buty, rękawiczki, ciśnienie w oponach…

Realizacja: Artek wstał, Bartek również, siku, zdzwonka, wyjazd o 7 rano z domu, dojeżdżamy do Silnicy, odczuwalna temperatura -12 °C, już był w ogrodku, już witał się z gąską a tymczasem…

my na kaczki, kaczki na nas, pełne zdziwko: eno-weno, kto podprowadził cały lód?

Ich oczom ukazał się lud…    pracujący„. Na własnej skórze poznaliśmy wpływ człowieka na środowisko: ciepłymi sikami i innymi płynami wlewanymi ściekiem do Silnicy lód został rozpuszczony niemal w całości, niemal zero kry, posłuchaliśmy jak się z nas śmieją kaczki, wykonaliśmy w tył zwrot po czym Artek i Bartek pojechali na tłusty czwartek.

W cukierni jak w ulu mimo, że mróz i jeszcze przed ósmą

Zjadłem raptem siedem… oj tam oj tam, kalorie! ;P Do zobaczenia za rok zamarzniętej rzece. BTW: ostatnio jeżdziłem lodowymi koleinami pośród pól tudzież po mającym konsystencję mazi zimnym pośniegowym błocie i… jednak przydałyby się jakieś kapcie z kolcami. Zjazd do bazy się odbył, tyle że do naszej własnej.

Co można robić zimą w Polsce? / What to do in Poland during winter?

18 Komentarzy

Zimowe ognicho w środku lasu

Można ciskać gromy, że nastał zbyt siarczysty mróz albo wykorzystać jego dobrodziejstwa i przejść po zamarzniętych bagnach. No, przynajmniej próbować ;P

Miłe złego początki.

Spontan sobotniej zdzwonki zaowocował pięcioma rumianymi gębami w dyliżansie wiozącym nas drogą odśńieżoną na jedno auto w stronę najstarszego dębu w Polsce. I/lub największego.

tramwaj zwany podążaniem

Po prawdzie to zaspałem i naliczenie nietoperzy i na rajd Tomassowy ale na szczęście udało się zmontować własną alternatywę. Desant niedaleko dawnego klubu „u Ducha”, niestey w choć planowaliśmy zaopatrzenie w tutejszym sklepie to w sobotę po 20 nie było tu ani jednego nosa. Pocałowaliśmy klamkę i w las. Po jakichś 2157 krokach, gdy przestaliśmy się onanizować czołówkami a zaczęliśmy w tym celu używać gpsów, androidów i innej techniki, Mintaj się rozmarzył – Wiecie, co najbardziej lubię w nocnych rajdach? Że idziesz całą noc i nie spotykasz w ogóle ludzi. Jesteś tylko Ty, twoi kompani i dzicz dookoła. Prawdę rzekł, która chyba wszystkim gra w duszy – uciec z betonu, z dala od ludzi, nie widząc cywilizacji innej niż ta, która na własne życzenie targamy w plecakach.

Bliskie spotkanie trzeciego stopnia.

Pęknięcie lodu 3D

Nie minęły dwa różańce gdy w środku lasu skrzypiącego mrozem ujrzeliśmy światło zbliżające się w naszą stronę. Pochodziło zapewne ze starej, niezbyt mocnej żarówki i ślabym, żółtym światłem pełzło do nas leśnym duktem. Wkrótce zza wzgórza wyłonił się licho świecący pojedyńczy reflektor – a więc nie traktor i nie quad…  W miarę zbliżania za światłem majaczyć począł wąski, dość wysoki nos nadjeżdżającegopojazdu. Prawdę mówiąc wyglądał jak miniaturowa stara lokomotywa a okazał się być radośnie zaadaptowanym na papaja-samoróbę GAZem z przyczepą i dopiętymi z tyłu sankami w grubo ciosanego drewna.

Z przytupem i popitką.

Na traktorze mocno wesoła ekipa, która, jak na tego rodzaju „spotkanie na szczycie” przystało, poczęstowała nas tym i owym na gorąco i rozgrzewająco a niestandardowe wyposażenie pojazdu w postaci radia z kolumną pozwoliło nam rozgrzać się  przy tańcach i grzańcach. Narciarki podróżujące na przyczepie poczęstowały nas jeszcze ciepłym mięsem z grilla a my odwzajemniliśmy toasty serwując mniód pitny. Obaj kierowcy nie do końca wierzyli, że idziemy z Zagnańska do Kielc w nocy, w mróz, z własnej woli, lasem, NA PIECHOTĘ.

Udało się Artkowi w tych egip… tfu, zagnańskich ciemnościach nakręcić dwuminutowy filmik choć dźwięk, tradycyjnie przy pancernej obudowie GoPro, nie powala na kolana delikatnie rzecz ujmując… ;)

.

Którędy do Nazaretu?

Polonia Białogon!

Otrzymawszy wytyczne jak trafić do jeszcze tlącego się ogniska podążyliśmy śladami kuligu z którym w końcu musieliśmy się rozstać. Tu poznaliśmy fantazję wiejskiego traktorzysty a później ślad GPSa tylko to potwierdził – zrobiliśmy szalone zimowe tango po lesie ale przecież nie o to się rozchodziło by dobiec do Klerykowa w pół godziny a przypadkiem nie nadłożyć drogi.

śnieżny piknik pod gwiazdami

Mieliśmy szczęście, żar jeszczenie wygasł więc z pomocą chrustowego i karitasowej stearyny nadaliśmy odpowiedni aromat oraz efekty dymne po czym kiełbasa trafiła na ogień.

Uśpiona natura kibica.

Mintaj, gdy zmarzł i skruszał odpowiednio, postanowił odśpiewać pieśń bitewną o tak przeraźliwej sile perswazji, że nawet Hardkorowy Koksu czmyhnąłby pokrywszy się gęsią skorką na myśl o walecznej drużynie. Ta drużyna to oczywiście Polonia Białogon, niestety moc wykonania tego hymnu przerosła zdolności rejestracyjne mikrofonu w kamerce Hero – powstały przester absolutnie wykluczył publikację utworu nad czym ubolewamy niezmiernie. Serio, kurka siwa :(

Kamera! Akcja!

O północy na Południe.

Ognisko nie trwało zbyt długo. W zasadzie nigdy nie trwało tak krotko – w pół godziny uwinęliśmy się z kiełbasami, zamarzniętym chlebem i urodzinowymi kamieniami o smaku kasztanków, któremi sypnął wchodzący w Wiek Chrystusowy, Grześ. Powiem tylko nie wchodząc w szczegóły, że dialogi były znakomite :) Fajnie jest też zatrzymać się w marszu, pogasić czołówki i posłuchać lasu, wiatru i mrozu. Poczuć szczypanie na policzkach, kłucie lodu w nosie a zadzierając go do góry zobaczyć między drzewami Oriona. A później także inne gwiazdy rozpoznając je dzięki jakiejś sprytnej aplikacji w sprytnofonie.

Droga usłana rurami.

Odkryliśmy piękną ścieżkę na narty a później zaatakowaliśmy rzekomo zamarznięte bagna. Przy temperaturze odczuwalnej -18 do -20 °C spodziewaliśmy się przejść po zamarzniętych mokradłach niczym bo wypolerowanym betonie, jednak, jak wyjaśniła jedna z teorii wyjaśniających nasze rozczarowanie, na skutek metanu i procesów gnilnych, to cholerne grzęzawisko wciąż było pulchne i głośno siorbiąc, niechętnie wypuszczało nasze stopy. Trafiały się też długaśne koleiny wypełnione zamarzniętą, całkiem przezroczystą wodą, w której jak dzieci oglądaliśmy wielopłaszczyznowe struktury pęknięć lodu.

Kogutkowyyyy, … ci w … do połowy!

zapalniczka z gołą babą w rehehe

Pod mostem E7 pożegnaliśmy się z Darkiem, który ruszył na Śliwki ale już za kwadrans dzwonił …spod domu gdzie go podrzuciły służby nie chcąc by błąkał się po północy wzdłuż rozbudowywanej obwodnicy siejąc zamęt i lęk w sercach dozorców. My wyszliśmy z lasu na zamkniętą Zagnańską tuż przy hotelu Piaskigdzie kogutkowi nie omieszkali omieść nas snopem więziennych reflektorów. Heh, poczułem się jak statysta w Shawshanku ;)

Cypis z Mintajem

Zmarznięte gardła rozgrzał nam gorący dwójniak w Mehowym barze gdzie spotkaliśmy Maję i Krakersa a podrzucił nas, narzekając na zamarzniętą skrzynię biegów, Betko.

Nie skłamię mówiąc „ja tam byłem i miód bez mleka piłem” :) Dzięki chłopaki i do ponownego zobaczenia na szlaku, może tym razem z pochodniami.

Tekst: ja, zdjęcia: Darek Walkiewicz, Artek Cedro.

Zdjęcia czynił również Betko jednorazowcem i jak tylko potraktuje je procesem C41 oraz skanerem to wrzucimy TUTEJ doń linkę :)

trasa marszu z wykresem prędkości oraz wysokości

 Edytowano: zapomniałem wcześniej ale dziękuję w tym miejscu Kowalowi i wszystkim, do których wydzwaniam z nocnych rajdów (niejednokrotnie w stanie nieważkości) żeby sprawdzić rozkład lotu ISSa. Tym razem na szczęście nie zobaczyliśmy Stacji Alfa – „na szczęście”, ponieważ miała ona lecieć dopiero o 5.22 a do tego czasu uświerklibyśmy na mrozie jak talala :)

FotoszwENdacz i BLOGOstan

22 Komentarze

Marek Sierocki swe wejścia w teleekspresowym okienku rozpoczyna zawsze swym nieśmiertelnym „WITAM„, tedy i jak się tak z Państwem przyWitam. Poniżej, zarejestrowane na taniej kliszy z pewnej drogeryi, Kielce w trzech niespiesznym krokiem popełnionych fotoszwendaczach między Bożym Narodzeniem a Trzema Królami oraz parę z dalej wymienionych a bliżej nieznanych niezbyt odległych miejsc oddalonych w przybliżeniu o kilkadziesiąt mil. Sierocki wita, Owsiak wita, Szydłowiec („kulturalna stolica Mazowsza” – jak głosi ich billboard przy obwodnicy E-7) wita, nawet w Kościele Mariackim ołtarz Wita (Stwosza) i tylko Kielce już ani nie wita ani -ją bo z Centralnego zniknął pozornie nikomu nie wadzący neon „witamy w Kielcach”. Zniknęły dawno neony z Romantiki, Moskwy a ostatnio nawet z Katarzyny. Chodzę więc i robię zdjęcia, które pomagają mi czuć się młodszym o te szabanaście lat…

Pomiędzy Pakoszem a Stadionem / Stairs in forest, Kielce suburbias

Drzewko na szczycie hałdy przystrojone przedświątecznie puszkami (lub mające spłoszyć kreta któren owe hałdy sprokurował) / abandoned mining area, place that you think you've discover as first man, till you find a tree with empty beer cans...

Powyższe miejsce ustrzelili też moi chłopcy udarowcy (normalny człek, taki bez udaru mózgu ani muskuł, nie pcha się na takie niewiadomoco) a oni – proszę, Stara Góra: RAZ i DWA.

Jedyny budynek w Końskich z windą czyli nemocnica. Służba zdrowia za kratami, niestety zapomnieliśmy zabrać bananów / place in hospital separated for no reason (as far as I know)

Niefortunnie dla mieszkańców wbudowana w ich blok stacja trafo ma pięćdziesiąt okresów na sekundę więc buczy znacznie bardziej niż te co mają rzadziej. Od tego buczenia mówią na nią "buczka" i stąd też pochodzi nazwa całej ulicy. Podobno (lub me ulubione "podobnież"). / backyard in my town

Kahol sphafcau czi abi nie pofinien zostacz akhobatom. I wyszło że mógłby gdy chciał lecz nie chce. / real man never never grow up, plays after offroad

struchlały Obcy / an Alien pretending to be a kind of chimney

Mam tak, że czasem tkanka miejska ożywa. Ale nie tak, jak wersalka w Opowieści o zwyczajnym szaleństwie, wchodzisz i czujesz, że nie jesteś sam. Najspokojniej jak potrafisz robisz zdjęcie starając się nie zakłócić harmonii śpiącego podwórka po czym oddalasz się by nie nadwyrężać łokci gapiących się (i tylko cudem mrozu nieujadających) z okien bab. W czarnej bieliźnie zawsze wychodzą lepiej.

Słąńce mientko wyhyneło z nad pezetu / Polish black winter

RYK - z zawodu Wałęsy zostało coraz mniej na głównym deptaku Kielc / Black Christmas in Poland 2011

Jeśli w tym roku nie dostaliście wymarzonych prezentów to mam pewne podejrzenia, że sprzątnęła je widoczna na zdjęciu Śnieżynka

Jeśli w tym roku nie dostaliście wymarzonych prezentów to mam pewne podejrzenia, że sprzątnęła je widoczna na zdjęciu Śnieżynka / who stole the gifts that you expected this year and never received? ;) red handed!

Kapitulna ulica po kapitalnym remoncie. Niegdyś Śliska a i dziś czasem jej się zdarza... / streets of Kielce

poranna kawa, wieczorne piwo, w małym ogródku z lokomotywą / places that can diapear soon

Kolejny budynek przepraszający za swój niegodny nowych Kielc wygląd; z lewej strony w tle prężący dumnie nowy tors Ludwik / old buildings

Brysio od kuchni / Bristol Hotel, Kielce

Pałac Biskupi - zabytek klasy ziroł / Bishops Palace

klepsydra oddzielająca mury stare od nowych / architecture

Dziś w anclu nikt nie garuje, teraz tu bedom się tu zjeżdżać artysty i turysty. DCK i OMPiO / former Kielce Prison

Wyjaśniając skróty: Design Centrum Kielce oraz Ośrodek Myśli Patriotycznej i Obywatelskiej to mieszczące się w dawnym więzieniu przy Zamkowej instytucje wchodzące w skład większego organizmu pt. Wzgórze Zamkowe.

Przesadziłem z powyższym opisem, teraz większość kieleckiej emigracji nie będzie miała problemu z odgadnięciem gdzie zostało zrobione to zdjęcie. / Kielce Design Center

Takie fajne schody mamy, mam nadzieję, że doczekamy się również przy nowej Filharmonii przejść dla pieszych malowanych „w klawiaturę” pianina…

Surowa ściana przy ul. Zamkowej / a wall

A to już Majonezownia z dachu przy ul. Żelaznej i widoczny remont tej ostatniej / views from the roof...

kwartalik miejski Żelazna-Złota-Paderewskiego-Żytnia, w pierwszym planie tzw "przewrócony wieżowiec" pracowników kolei / ...and another side

szczątki dumnej architektury Kielc z zamierzchłych czasów, ul. Mielczarskiego / former industrial area, Kielce

KPRM / wandering at abandoned landfill

Pranie pod mostem, z wiaduktu Pierwszego Maja. Miła Pani obiecywała, że kolejną linkę zapełni praniem jak tylko pralka skończy jednak od jakiegoś czasu upały omijają Polskę więc nie zaczekaliśmy. / woman drying laundry

przebudowa wiaduktu Pierwszego Maja, w tle kościół św. Krzyża / broken bridge

Tu (albo lepiej: tutej) się okazało się, że fartem ustrzelona wieża strażnicza też odeszła w niebyt (niedoszła w odbyt?)

ul. Stolarska, po lewej odważny w swym designie jak na lata w których powstał budynek na terenie SHL noszący kiedyś jakąś pysznie brzmiącą tablicę w stylu Centrala Informatyzacji Przedsiębiorstwa czy Zakładowa Jednostka Komputeryzacji i na oko przez szklane płyty widać było, że panuje tu największe zagęszczenie paprotek na metr kwadratowy deklasując tym samym wszelkie oranżerie krajowe, zagraniczne i radzieckie a nawet niektóre centrale telefoniczne WUTu. Tak czy owak do dziś króluje tu Turkusowy Alert / outskirts of Kielce

Budowa węzła komunikacyjnego Żelazna widziana spod hali ZUGA. Ani to fotografia ani za bardzo dokument, pstryknąłem bo taką miałem ochotę. / so many building sites that town looks like straight after WWII ;)

Zdałem sobie sprawę poniewczasie, że ze względu zarówno na treść jak i formę, te zdjęcia miast tutaj winny trafić na SPK ale z powodu tumaniącej beret mój gorączki stało się inaczej a i pewnie za jej sprawą podpisy wylewniejsze niż być powinny. Do apelu „piłeś-nie esemesuj” dołączam „chorujesz-zostaw bloga w spokoju” choć sam niniejszym nie omieszkałem popaść w błogi blogostan. Całe szczęście, że długołikendowe kajaki nie doszły do skutku, teraz by było wiadomo dlaczemu jestem chory a tak – zgaduj zgadula… Ulala, dobranoc!

Mam nadzieję, że mimo iż nie pokazuję mego miasta od tej wszechobecnej, landrynkowej strony, to znajdą się turyści, którzy widząc dworzec w Kielcach (na którym wiadomo co się najbardziej dzieje) zamiast zamykać nerwowo okno lub sprawdzać czy wciąż mają portfel, wysiądą i dadzą się ponieść w miasto butom: lewa, prawa i koślawa…

Scyzoryk.

.35 Zima (Koniec) / Winter (The end)

9 Komentarzy

Słabe jest takie pokazywanie stykówki – jedno zdjęcie dzień po dniu, może przy streecie się to sprawdza ale u mnie jakoś średnio. Ten slajd naświetlałem wystarczająco długo by musieć zmierzyć się ze swymi demonami: kilka zdjęć wypadło, kilka wstawiłem chociaż mnie bolą, mam nadzieję że z czasem przestaną mieć jakiekolwiek pejoratywne zabarwienie. Najsztub powiedział coś interesującego: udane związki to nie tylko te, które trwają. Odnajduję w tym swoją prawdę i idę naprzód a jednocześnie sięgam mocno wstecz, dalej niż cookies, robię to ostrożnie. Cieszę się tym, co zamknąłem za sobą i tym czego nie zatrzasnąłem na amen. Nigdy więcej pseudofotobloga w stylu picture-a-day i na pewno długą przerwę zrobię przed kolejnym krosem – ilość utrzymanych w podobnym stylu fotek trzepniętych ajfonem z aplikacjami zaczyna wzbudzać we mnie torsje. Niedawno bardzo mądra pani zadała mi pytanie czy nie boję się utraty prywatności przez bloga – jasne, że nie, wszak nie wstawiam tu niczego, co mogłoby zostać użyte przeciwko mnie a treści jak powyższa należą do wyjątków. W sumie ludzie dookoła znacznie bardziej odsłaniają się na codzień swymi profilami na fejsie i n-k niż ja na swoim blogu. Nie zaprzeczam – jest pewne niebezpieczeństwo ale jest też i oczyszczenie. Może Long Way Round kopnie mnie wreszcie w dupę, skruszy lagi z jesieni i zawodowe życie nabierze tempa. Wreszcie. Tak mi dopomóż blog.

zima w teskaczu

zimowy urlop / Poles on their winter holidays

Koniec krosa. / End of the crossed chrome film.

Zaginiona klisza / Missing film

4 Komentarze

ISO 400 rżnięte na 1600, które zacząłem naświetlać rok temu, Dżesiowi dzięki za pomoc w wołaniu i zerojedynkowaniu. Pomijając duble i źle naświetlone to niemal stykówka.
/ ISO 400 @ 1600. I started to run this film a year ago. Developed and digitalized with great help of Betko. Except doubled or wrong exposured it’s almost contact sheet.

Zimowy całodniowy rajd pieszy Skorzeszyce – Kielce / Winter walking in Swietokrzyskie

Parę strzałów z mojej najtrudniejszej zimowej marszruty, ok -25°C i wiatr…

/ Few pictures from my most advanced winter trip

dwóch ludzi brnie przez śniegi

Dwóch ludzi brnie przez śniegi Skorzeszyc / Kris and me about 7AM and -30°C

pola zimowe

Niskie, poranne, zimowe słońce / Low winter morning sun

Zalegające pokiście już nie śniegu lecz lodu / Heavy ice coated trees

las zimowy

W lesie było łatwiej - mniej śniegu / Walking through the forest is easier - LESS snow than in open spaces

Na nieludzkiej ziemi ;) / No country for man ;)

Skuta lodem droga Górno - Józefka - Dallas / Ice covered minor road in forest

Tak piękna miejscówka przy brzezinie trafiła sie nam na ognisko / Camp fire break

Dochodzimy do Niestachowa. Chyba. / Half way passed

Ostatni szczyt przed nami - Otrocz / Las ascend

Jeśli spodobały się zdjęcia – przeczytaj relację. / The story dedicated to above pics, sorry folks, Polish only at this stage :(

Domy na Jasnej / Jasna Street, Kielce

Dwa domy przy ul. Jasnej w Kielcach, spenetrowaliśmy je fotograficznie z Ordinary Guy’em, znaleźliśmy znalezisko, ktorego lepiej nie publikować a wkrótce po naszej wizycie jeden dom spłonął a w drugim znaleziono trupa…  dziwne uczucie, nawet gdzieś mam wycinek z gazety o pożarze, no i ten człowiek…   ciarki na plecach.

/ Two old houses on Jasna Street, Kielce. Shortly after photoroaming with Betko, one of them was burned down and, in second one, dead man has been founded. Strange feeling, goose-flesh…

Jasna 21, Jasna 23, Kielce

Jasna 21, Jasna 23, Kielce

strych przed pożarem

Strych przed pożarem / An attic before fire

pokój dziecięcy

Pokój dziecięcy / Kids room

Betko pożera naszą ofiarę / Betko's consuming our victim

Jasna 27, Jasna 29, Kielce

Jasna 27, Jasna 29, Kielce

kurtka SHL

kurtka SHL / uniform jacket from nearest factory - SHL Kielce

Drepcydes w rezerwacie Milechowy / Milechowy nature reserve

Zostawiliśmy pojazd w Zajączkowie i podreptaliśmy jedną ze zmodyfikowanych pętli Niedźwiedzia. Zdjęcia, ognisko, najładniejsze echo w województwie, zabawa GPSem i wygłupiające się stare konie ;P

/ We left a car in Zajaczkow and walked around Milechowy – with its cave, gorge and naure sanctuary full of birds.

Wenus ze Stomilo / rest

droga do Piekła / road to hell is actualy not a highway

współczesne strachy na wróble / contemporary scarecrow carrying tesco plastic bags

"pogoda w kratkę" / middleforest power junction

spanie na kopcu co to się wziął znikąd / rest again

Wąwóz Milechowy / Milechowy Ravine

wnętrze Piekła / Hell's interior

wejscie do Piekła / Hell's entrance

Miejski fotoszwędacz / Urban photoroaming

nocne focenie / night photoroaming

JEZUS CIĘ KOCHA / JESUS LOVES YOU

balkonoganek? / strange balcony

szalet miejski / toilet

architektura Kielc / architecture of Kielce

betonowy stół do pingponga / concrete pingpong table

a teraz drogie dzieci pocałujcie misia w pysia / that's all folks