Posts Tagged ‘blogowanie’
na Be
Bór. Las taki. Za siedmioma borami, bobrami i Boratami. Za BORem panny sznurem, jak to za mundurem, szur szur – szorują sznurem. Za borem, przed zaborem, po zaborze, po borze, gołoborze, mój Boże, po poborze. Po poborze składana jest w pokorze przysięga, aż po grób, po bóbr, po Bóbr, Sanok, Narew, Kurew i Wieprz. Wieprznie mi się myli to słowo. Wieprz, nie misie, myli to słowo. Bór czy mucha? – Stefan jeszcze długo się zastanawiał bedzie…
Bór lasu rodzajem jest, chcąc mieszkać dnia pewnego w lesie takim, wiedzę o nim posiadając rozległą, wizualizuję sobie moją niewielką „leśniczówkę” oraz tytuł który przyjmę – otóż chciałbym zostać BórMistrzem :D
Pozdrawiam nadszyszkowników którzy czują iglaki a wszystkich innych żegnam z liścia ;)
Ręce opadają
Chyba pierwszy raz nie wiem jak zacząć. Na fejsie jestem by mieć kontakt ale i by kontakt ze mna miano. Dziś ta iluzja prysła gdy kliknąłem na słabowidoczny link „inne” próbując bezskutecznie dojść gdzie są jakieś nieprzeczytane wiadomości. Szukałem ich juz kiedyś, bo cały czas miałem 3 nieprzeczytane ale doszełem do pierwszych konwersacji, do samego końca internetu, przywitałem się z Chuckiem Norrisem i wywiesiłem białą flagę na znak bezsilności wobec fb, którego, przy całej jego funkcjonalności, pewne jednak zakamarki projektował ktoś sprytny inaczej. Dziś rzuciła mi sie w oczy opcja „inne” (lub wcześniej nie istniała) i stało się. Otworzyłem starą puszkę szans, które zwietrzały lub całkiem uleciały.
Dziś nagle czytam wiadomości sprzed kilkunastu miesięcy!!! Ktoś zaprasza na spotkanie blogerów, ktoś chciałby wykorzystać zdjęcie z SPK, ktoś proponuje wspólny projekt. Sprawy różnego kalibru, których poznanie mnie ominęło. A ja nie odpowiadam tym samym wychodząc na bufona i ignoranta. Wszystkich zainteresowanych przepraszam, choć nie z mojej winy dopiero dziś czytam zaległe wiadomości. Ale to wszystko jeszcze nic…
Najgorsza z nich napisana została przez kogoś, komu, co wynika z treści, nie zostało wiele czasu, próbował sie ze mną skontaktować w sprawie przekazania zagromadzonych materiałów o początkach fotografii w Kielcach – a sa to, o czym niestety mało osób wie, równocześnie początki fotografii w Polsce. Niestety, profil „Fotokielce Galeria Kielc”, z którego przyszła wiadomość, jest już nieaktywny więc nie mam jak odpowiedzieć ani odpisać. Nie wiem nawet czy autor wciąż żyje. Ręce opadają. W załączeniu nie mająca w tym momencie większego znaczenia okładka, której skan dołączono do tej wiadomości.
Ja ja ko by ły
Jako absolwent, który ukończył wszystkie księgi przygód Tytusa de ZOO wyrazić pragnę oburzenie i przestrzec każdego fana komiksu przed oglądaniem filmu jaki powstał o postaciach Papcia Chmiela. DNO i sto metrów mułu, wytrwałem 19 długich minut a i to było czasu stratą.
Dziwny wieczór, odkryłem że słyszę dźwięk, który istnieć nie powinien. Dźwięk płynący z wtyczki ładowarki wetkniętej w gniazdko, które WYŁĄCZYŁEM. Niby więc czynne nie jest a wtyczka piszczy, choć gdyby podłączyć aparat to nie rozpocznie się ładowanie bo gniazdko wyłączone. Więc? To zostanie tajemnicą chińskich producentów, amerykańskich naukowców a nade wszystko irlandzkich budowlańców. A kto jest budowlańcem w Irlandii jak nie Polak? Zbyt to zawiłe…
Czyniąc dziś schaby duszone w cydrze zastanawiałem się dlaczego na żadnym etapie przepisu nie nakazano posolić wieprzowiny, toż to, nomen omen, po świńsku! Odpowiedź tkwi we fragmencie mówiącym, by na każdy z plastrów mięsa nałożyć odrobinę masła. Masło bowiem na zielonej wyspie domyślnie jest słone i kto stanie przed regałem z masłami w sklepie szerokim, ten wśród przypuśćmy 40 różnych maseł znajdzie tylko DWA niesolone. Dzięki powszechnej tej praktyce tutejsze ciasta z kremem są …słone. Pisze to łasuch, który nie jest w stanie zjeść kawowego kremu lokalnej produkcji.
Dziś też zastanawiałem się (niedziela o wyjątkowo fatalnej pogodzie przysparza okazji do przemyśleń różnorakich) co jest nie tak z moją herbatą. Czy w związku z próbą nałożenia haraczu na wodę zmieniono jej smak? Czy użyłem zwietrzałej herby? Może cytryna była nieświeża? Otóż nie, po prostu w cukrze trzcinowym, który kupiłem jest sól. SÓL W CUKRZE!!! I piszą o tym spokojnie na opakowaniu, moja wina, mogłem przeczytać. I jak tu nie zwariować?
Powyższe odkrywszy, najpierw organoleptycznie a później czytając, użyłem mojego ulubionego przekleństwa na „Sz” :) Czasem jest ono wymienne z tym zaczynającym się na „Nosz-„. Traktuję je jak jedno słowo gdyż wespół z drugim, nieprzytoczonym tu przez dobre obyczaje, członem, stanowi całość spójną fonetycznie i mającą dzięki charakterystycznemu akcentowi niepowtarzalną ekspresję.
A wiatr za oknem łka w mankiet parapetu i parska na szyby, czy trzeba mi przypominać gdzie jestem? Inne znam oblicze Irlandii i całkiem pozytywnie ją odbieram, lecz ciężko utrzymać w sobie ten obraz gdy za oknem dzieje się co się dzieje. Czy wolno kopać leżącego? Postawcie mi jeszcze za tym płynącym pochmurnymi łzami oknem sznur i ćwiartkę spirytusu!
No tak, zapomniałem, dzięki regulacjom nie mamy w Unii już od dawna ćwiartek tylko 0.2 l – tylko czemu służyć miała ta zmiana? Czy przez to mniej osób pije? A może wyrównano ceny alkoholu miedzy krajami członkowskimi? Albo flaszki 200 ml mniej zaśmiecają srodowisko niźli ćwiartuchny? NIE. To komu potrzebny był ten gwałt kulturowy? A owszem, gwałt prempana, bo dawniej gdy kupowało się w nocnym ćwiarę i przepoję to na pytanie ekspedientki „jaką?” można było odpowiedzieć „jaką ćwiarę czy jaką przepoję?” a teraz co? Nawet Irlandczycy stracili przez to jedną ze slangowych miar – naggin, bo w końcu pomniejszony o 50 ml pojemnik stracił prawo do nazwy tak jak dwieście nie może być zwane ćwiartką. Tylko po co ten cały cyrk?
A tak jeszcze filmowo, bom świeżo po seansie Żółtego szalika – czy Janusz Gajos to ma na koncie jakąś rolę w której nie jest alkoholikiem, chamem, cwaniurą lub podłotą? Nie licząc dowódcy Rudego 102 z „Czietyrje tankista i sabaka”…? Znacie się czy się nie znacie? Bo ja nie, Janie. Janie Kosie. Spać czas. Dobranoc potokiem słów poprzedzona czego i Wam zyczę.
PS. Czy ktoś wie gdzie w nowym interfejsie wordpressowym zniknęły pod- i niektóre kategorie – np. gdzie moje „słowo na niedzielę” czy „kino Mani”? Drodzy administratorzy WP, pamiętajcie: lepsze wrogiem dobrego. [po edycji: znalazłem link do starego szablonu edycji a w nim brakujące kategorie. Jest to krok naprzód choć poprzez cofnięcie. Paranoja]
12/12/12 12:12:12 czasu lokalnego / local time
Nietypowo jak na taką chwilę, żadna kolekcja dwunastek, zbitek zaległych myśli, głównie wokół blogosfery.
Na początek pierwsze z serii dokumentalnych zdjęć akcji „Pomaluj Mój Świat„

Pomaluj Mój Świat: ul. Nowy Świat 38a, Kielce. R.I.P. Wers (kliknij by powiększyć / click to enlarge)
Cieszę się, mam już ponad 300 folołersów, których gorąco pozdrawiam. Dzięki również za nominacje, nie bawię się w to lecz czuję się mile połechtany, sękju! Ciekawe, że więcej wejść mam z mazowieckiego niż z rodzimego świętokrzyskiego. Znaczy, we stolicy więcej komputerów majo ;)
Przy okazji witam na wordpressie nieskrepowane zdjecia NOBODY i nawroconego podróżnika-męczennika Piotr Materek, ten ostatni wybrał .org zamiast .com ale on nie lubi sikać z wiatrem ;P
Kiedys pisalem, ze jeden na sto przeglądanych blogow o fotografii (lub rzadziej) trafia sie tak dobry, ze po pierwszym poscie wiesz, ze autor wie co robi i czyni to fantastycznie, miałem na myśli wtenczas blog pewnego Steve’a. Dopiero dziś do mnie dotarło, że ten gość jest autorem najbardziej znanego portretu dziewczyny z NG, no i gdzie bloguje? Dacrajt! :)
Natomiast gdy patrzę na polskie łordpresowe „freshly pressed” – masakra jakas, syf kiła i mogiła:
- Dziecko Królowej Pokoju
- Dziennik gajowego Maruchy
- Transformacja 2012
- Wirtualna Polonia
- W obronie Wiary i Tradycji – portal katolicki
- S t r o n a • byłych działaczy • Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża
- Ostrzeżenie
- Mistyka Życia
Odwiedzalność przypada w udziale jakimś zrytym przemyśleniom o skrajnych zabarwieniach lub pachnących praniem mózgu. Nie inaczej w branży muzycznej jak to mozliwe ze klip diskopolo ma prawie 26 mln odtworzeń w ciągu pół roku a dla porównania solówka van hallena „tylko” 12 mln. Co za syf, jesteś zajebista, to sprawa oczywista :(
A tu film, który cieszy (bo pod prąd i nie dać się systemowi) ale i podnosi ciśnienie (lepiej żebyśmy się nie spotkali gdy będę za kierownicą). Zwłaszcza pierwszy wyścig jest hardkorowy: na ostrym i bez hampli – alleycat:
A prywatnie odzyskałem w pełni smak i powonienie, i to kolejna radość, bo półtora roku temu załatwiłem się podczas panoramy w wietrzną pogodę, dla kogoś czerpiącego tyle frajdy z jedzenia i dającego uwodzić się zapachom był to koszmar – nie czuć smaku sera i mięsa (nie mowiąc już o delikatniejszych jak avocado czy mozarella), nie czuć zapachów perfum ani olejków do kąpieli… na szczęście to minęło! :)
Blogowowsławiony, który pisze w imię pańskie
Znana marka piwna prowadzi konkurs dla ludzi lubiących połamać niedość giętki język, bawić się słowem, tworzyć neologizmy… czyli dla mnie :) Jedno z ostatnich zadań polegało na ułożeniu dwuwersowej rymowanki z użyciem słowa „CIENKO”. Stanąłem w szranki lecz widać w treści zawarłem zbyt wiele niewygodnej prawdy, skutkiem czego moja propozycja została ocenzurowana a właściwie skasowana. Cóż, nie liczyłem na ajpada pisząc nieproprawny politycznie tekst, po prostu przelewa się pomału ignorowana usilnie czara, z resztą, sami zobaczcie:
„Nie mam co jeść – skarży się człowiek gówno w talarki tnąc ręką,
Premier popatrzył, po czym mu odrzekł: za grubo kroisz, krój cienko”
To by było na tyle w kwestii frustracji sytuacją społeczno-gospodarczą. Wkrótce mam nadzieję nowe zdjęcia i szablon, na blogowanie nie ma czasu – wolne chwile zjada rower i fotografia a z racji zawodowych tych chwil jest niedużo, dopinamy ostatnie guziki, trwa odliczanie ale spokojnie – dam znać gdy wszystko ruszy.
Dziś, mimo szalonej, kilkanaście razy zmieniającej się z śnieżnej w sloneczną, pogody udalo mi się być na zdjęciach, pobrykać rowerem, poczytać i na koniec pograć w speedmingtona po ciemku (czad! – aż złamaliśmy świetlika). Ostatnio mało aktywnie, podobno dorośli mówią na to „życie”. Na szczęście udało się obejść z chłopakami na nocnym miejskim rajdzie Kielce dookoła a zrobiliśmy to nocą, gdy starym pannom jajniki grzechocą i w te dni gdy beret urywał wicher pośmigałem trochę latawcem z moim ukochanym szkodnikiem. Plan na długi majowy jest by wypedałować na wschód – tam gdzieś musi kończyć się cywilizacja …chociaż ekipa się zbiera jak pies do jeża…
PS. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem to wkrótce… a, niech to pozostanie niespodzianką.
/ Too tired to write in English and still too ambitious to use just translator…
W nowym kroku
WordPress przysłał mi doroczny raport. Mój główny blog, czyli brulionman, miał 34 000 wizyt w minionym roku. Miło, że tak się na szczerość zbiorę – nawet się tylu nie spodziewałem. Dzięki za ten do uśmiechu powód, za komenty, lajki i inne takie. I kto by pomyślał że kasując niemal rok temu fejsa nie zarosnę tu pajęczynami, ha!
Ciekawy jestem dlaczego pośród tylu języków na który tłumaczony jest wordpress wciąż nie ma polskiego, czy blogujących w tym języku jest tak mało, że można nas ignorować?

drzwi do jutra. wyjątkowe miejsce ale obiecałem administratorowi, że go nie sprzedam, więc zamilknę.
Z rzadka piszę ale jest power – ruszył niedawno mój anglojęzyczny acz polskotreściowy telefonoblog, brulion (ten papierowy) zapisuje się i wciąż grubasi żółtymi stickami, wyprawy dachowych kocurów niebawem pokażą owoce na SPK
Zmiana pracy na plus, zgodnie z wykształceniem ale przede wszystkim – w kierunku moich zainteresowań. Jaram się. Tylko to światło takie krótkie zimową porą i dziwne uczucie gdy wychodzisz do pracy i wracasz z niej po ciemku (nie licząc oczojebnego strobo w rowerze).
Na szczęście jest rap na słuchawkach, stymuluje mózg pobudzając go do ponadnormatywnej kreatywności. Czasem wręcz potok słów przytłacza bo nie umiejąc ich wypluć dławię się z lekka.
Przepraszam kogo uraziłem, nie na wuwuwu ale w prawdziwym życiu (choćby w wuwua), niech ten rok otworzy nam wszystkim serca, myśli i da zatrzyk pobudzający noszone w nas marzenia do kwadratu, najlepszego! Nie wiem o co kaman ale w tym roku wybitnie nie idzie mi składanie życzeń, zawsze spontan sprawdzał się najlepiej a w tym roku improwizacje jakieś miałkie, na filtrze banalności osiadające.
Dziwny, trudny i niełatwy był to rok, dobrze, że już się skończył chociaż kończyć zaczął się dobrze ;P Gdyby ktoś zastanawiał się jak wygląda zima w Irlandii – wystarczy wspomnieć ostatnie święta i sylwestra kiedy śnieżył tylko polsat ;)
A fotograficznie? To temat na osobne podsumowanie roku :)
XI Przykazanie: Nie będziesz miał cudzych blogów przede mną
120 000 gości to budujący wynik, mile łechcze motywując do prowadzenia tego bloga, mimo że życie ma dla nas różne niespodzianki – ostatnio opuścił mnie mój Anioł ale dla choćby szczątkowego zrównoważenia Jej utraty poprawiła się sfera zawodowa. Wierzę, że życiowa karma kiedyś się zrównoważy, nie tylko wobec mnie :>
Bardzo się cieszę się że zaglądacie tu, że mam stałą publiczność. Ten blog założyłem inspirowany blogami Betki, Ka3 i Nieelytarnego, żyłem wtenczas na wyspie i postanowiłem, że będzie to moje okno na świat, taka forma komunikowania przyjaciołom „co u mnie słychać” zamiast pchania wycieczkowych zdjęć na n-k. Zapiski początkowo czynione w prawdziwym brulionie zcyfrowały się i wpadły w internet. Sam blog ewoluuje cały czas, raz bardziej zajmując się fotografią, raz trąbiąc mądrości, którymi zarozumiale chcę zadziwiać świat a czasem to tylko taki publiczny elektroniczny pamiętnik, do którego zaglądam by móc wierzyć, że nie zmarnowałem życia.
Może jeszcze w tym roku wypali oddolna inicjatywa warsztatów blogerskich bo wraz z kilkoma autorami chcielibyśmy by nasze miasto i region były aktywniej reprezentowane w sieci. Dobrze byłoby wypracować efektywne zarządzanie blogiem aby nie tracić czasu przed kompem a jednocześnie prezentować posty w należytej estetyce umożliwiając ich znajdowanie przez właściwe tagi co przekłada się później na słupki i wykresy, którymi karmię swoją próżność – taka nagroda za serce włożone w blog.
Początki były trudne, wiadomo, 10 gości (krewni i znajomi królika Buggsa) dziennie to był „sukces”. Później nadszedł prawdziwy „boom” i uderzył mi do głowy windując statystyki na prawie 24 000 miesięcznie w październiku 2009 – skutek fali sukcesu historii z kanarem :) Pamiętam, że bałem się potem cokolwiek napisać czując odpowiedzialność „naród czeka, naród czyta„. Następnie nadszedł nieukniokniony kac gdy odwiedzalność topniała w oczach, aż szczęśliwie ustabilizowała się i obecnie znów rośnie utrzymując się powyżej 5 000 gości miesięcznie. Dziękuję więc Przyjaciołom i Czytelnikom, wrogom nadal pokazuję palec grzebalec, kart w brulionie wciąż będzie przybywać!
…And I promise to quit one day with my laziness and write EVERY post in both languages :)