Brulionman

o fazach ksiezyca, ruchach tektonicznych plyt w Ameryce Lacinskiej, o inseminacji owiec, o pomniku w ksztalcie wielkiej pochwy przy glownym skrzyzowaniu w Rzeszowie, o zapadaniu w katatonie, o ukladach scalonych, o MySQLu, o propagacji w pasmie dwumetrowym, o powstaniu Nikaragui, o petli histerezy – nie jest to blog. / trying-to-be bilingual (English) blog

Archive for Kwiecień 2009

Ostatni post z wyspy

26 Komentarzy

W Dublinie dostrzegłem dwa rodzaje usług, których nie spotkałem na kieleckim czy polskim rynku – po pierwsze mobilność czyli zdolność do świadczenia usługi u klienta. Odpowiednio zabudowane ciężarowki i vany dostarczają przeróżne usługi – lekarz weterynarz, spawanie i naprawa alufelg, psi fryzjer, niszczenie dokumentów a z miejskich inicjatyw – obwoźna biblioteka publiczna. Drugi rodzaj usług to automaty – poza znanymi i spotykanymi jak fajki i gumy nie-do-żucia (choć po coś mają smaki hehe) trafiłem na automaty z kanapkami, bukietami kwiatów, tamponami i podpaskami czy spryskiwaniem woda kolonską. Może w kraju znanym z „Lehwaleza” również komuś przyhula taki biznes. Powodzenia!

czolo nieskazone mysla ;)

czolo nieskazone mysla ;)          fot. Ulson von Jungingen

I jeszcze pare słów tak bardziej z wnętrza, od siebie, z dzianiny. Kiedyś bylo katowanie rometowskiego „talbot” BMXa przez 12 miesięcy w roku, pirackie radio KSM FM i odpalanie Steyerow. Kiedyś były szalone podróże Borewiczami 125p, płonące „mercedesy” na Źródłowej i kukła Tomka. Kiedyś było dużo krzywych akcji z psami i kanarami. Kiedyś był Wspak, 3 litry, jam na basenie i ZDZ, sekta RS4 i rapowe poniedziałki w „Famie”. Kiedyś były studia, wycinanie szablonów przez całą noc siedząc na 23 kanale głównej czterdziestki i pierwsze miejsce Astrą GSI w kategorii największych pojemności. Kiedyś była CeKa Idea, pl.listsrv.chomor-l i inne newsgrupy. Kiedyś były plenery CKF i ekspedycje MTB Kielce, te dwie przygody w nieco zmienionej formie trwają we mnie do dziś.

Za kilka dni do teczki „kiedyś” dołączy wyjazd do Irlandii. Jak zmierzyć swój pobyt na wyspach – litrami rudej wody na myszach, gramami zielonego surowca, liczbą wyrolowanych rodaków, procentem spłaconego kredytu, ilością leczonych zębów…? Ja tego nie mierzę, dla mnie to dwa i pół roku z dala od rodziny, przyjaciół i ziemi, której oddałem duszę, dwa i pół roku „wojska”, samodzielności ale też miłości i niezależności.

Za tydzień kraj, pępkowe u Raka (gratuluje nastepnej dziewczyny!), wesele Punkracego i planowana fotopielgrzymka do Oświęcimia by przywitać się z Ojczyzną i poznać miejsce kaźni. Jednak, to poszukiwanie pracy będzie priorytetem więc tak krawiec kraje jak mu staje ;) i z czasem wolnym może być podobnie ale – drżyj rowerku, nadchodzę! :D

Od jutra będę bez netu więc o cierpliwość proszę w komunikacji. Uff, obżarłem się pasztecikami upieczonymi przez Reet i ledwo sie ruszam. Reet to ta miła pani po prawej stronie na poniższym zdjęciu.

Tania, Katrin i Reet - sasiadki (jakie siatki!?) moje / my roommates

fotolaurka ;P Tania, Katrin i Reet – sasiadki (jakie siatki!?) moje / my roommates

A tu wizyta u polskich fryzjerek w Dublinie. Dwóch dżentelmenów z racji wieku nudziło siedzenie nieruchomo przed lustrem (tez tak miałem w nieistniejacym zakładzie na Mickiewicza), obrocenie foteli rozwiązało ten problem :)

polski fryzjer w Dublinie

Polski(e) fryzjer(ki) w Dublinie. Na zdjeciu Kuba lat 4 i Bartus (piekne imie, nieprawdaz?) lat 3

I byłbym zapomniał – przyleciała z Lublina rakieta i dwa dni temu odleciała z najbardziej chilloutowego miejsca za Finglas

Wika i Rafal - dzieki

Wika i Rafal – dzieki

Dzięki za 10 000 odwiedzin, ostatnio ogladalność przerosła moje oczekiwania motywując do dalszego pisania i zdjęciowania więc jak zzerojedynkuję się w kraju to wrocę do blogowania. Do zrobaczenia w Polandzie! ;)

Niepoziomy Dublin / Non-horizontal Dublin

2 Komentarze

 

Dublin

Baile Átha Cliath / Dúbh Linn

Written by brulionman

18, Kwiecień, 2009 at 11:05 pm

Kwadrat / square

2 Komentarze

Dublin

Dublin

Written by brulionman

16, Kwiecień, 2009 at 9:34 pm

Testowe ze „сменки” / test pictures from „smyena”

5 Komentarzy

Smjena to przezwisko, naprawde chodzi o te Minolte. Ponizsze zdjecia czesto sa spaprane przez niewlasciwe ustawienie ostrosci (nie do konca jestem pewny czyja to wina) lub zgubne zawierzenie polu w wizjerze. Wiekszosc ustrzelilem bez zsiadania z roweru, taka karma na tych dzielniach.

/ Smyena is just nickname I gave to my manual Minolta analog. Pictures beneath are bad pretty often cause wrong settings of focus (I’m not sure whose this fault is) or naive trust to area shown through viewer. Most of them I made just stopping bike, point, shoot and ride, it’s safest way in some areas.

19 mgnien wiosennych / 19 spring twkinklinkgs ;)

Szybko bo nadjezdza Czarny Jezdziec / a mysterious rider

Szybko bo nadjezdza Czarny Jezdziec / a mysterious rider

przebieralnia / fitting room

przebieralnia / fitting room

zbyt dlugi czas i obcieta statua na molo / too slow shutter and cutted-off statue on pier

zbyt dlugi czas i obcieta statua na molo / too slow shutter and cutted-off statue on pier

pionowy Dublin / vertical Dublin

pionowy Dublin / vertical Dublin

nauka obslugi skrzydla / first steps with powerkite

nauka obslugi skrzydla / first steps with powerkite, Dollymount Beach, Dublin

centrum Dublina / city centre, Dublin

centrum Dublina / city centre, Dublin

trampki / sneakers

tkanka miejska / flesh of the city, Dublin

tkanka miejska / flesh of the city

tkanka miejska 2 / flesh of the city 2, Dublin

cmentarz / graveyard

cmentarz / graveyard, Glasnevin, Dublin

kosciol o urodzie betonowych silosow / church looking like concrete storehouse

kosciol o urodzie betonowych silosow / church looking like concrete storehouse Finglas, Dublin

dla spragnionych... wrazen / Finglas Inn

Osiedlowa mordownia na Finglas West – dla spragnionych… wrazen / Finglas Inn Lounge, Finglas West, Dublin

mural

mural na szkole o odwiecznej walce czyj Bog jest wazniejszy / mural on school wall shows endless war in the name of „our” God, Finglas, Dublin

jeden maluje Puchatka, inny wlasnych rodzicow... / somebody paints Winnie, other his own parents...

jeden na szkolnym murze maluje Puchatka, inny wlasnych rodzicow…  / on school wall somebody painted Winnie the Pooh, other his own parents… Finglas, Dublin

mural w sercu Finglas West / mural in the middle od Finglas West

mural w sercu Finglas West / mural in the middle od Finglas West

mural przy wjezdzie na socjalne osiedle travelersow / mural on entrance to travellers social estate on the outskirts of Dublin

mural przy wjezdzie na socjalne osiedle travelersow na przedmiesciach Dublina / mural on entrance to travellers social estate on the outskirts of Dublin

dzieciece murale na socjalnych blokach / murals on housing project block, South Dublin

dzieciece murale na socjalnych blokach / murals on housing project block, South Dublin

graffiti, Richmond St S, Dublin

graffiti, Richmond St S, Dublin

kon pasacy sie na trawniku, oczywiscie Finglas, fragment ze skanu pelnej rozdzielczosci 3088x2048 / horse grazing in lawn, Finglas, Dublin, it's a piece from 3088x2048 scan

kon pasacy sie na trawniku, oczywiscie Finglas, fragment ze skanu pelnej rozdzielczosci 3088×2048 / horse grazing in lawn, Finglas, Dublin, it’s a piece from 3088×2048 scan

To by bylo na tyle. Minolta HI-MATIC C – dobry aparat w miejsca gdzie mozna go stracic. / That’s all folks. MINOLTA HI-MATIC C – good stuff for tricky places.

Ogloszenie parafialne CKF: Ludki mieszkajace w Kielcach i okolicach i interesujace sie fotografia – tu znajdziecie cos dla Was: fotowarsztaty

Przyjacielowi

2 Komentarze

Znamy się cysternę gorzały choć nie ślizgaliśmy się pod blokiem na jednym gównie. Byłem świadkiem Twego waźnego momentu choć wiesz, że mógłbym teraz powiedzieć „a nie mówilem?”. Mówią, że jak starszy starszej nie przeleci… no i klątwa się spełniła. Jednak nie ma tego złego – widzę naokoło różne patologie i powiem Ci, Gościu, że lepiej się dobrze rozwieść niż kiepsko ożenić ale dziś już sam to wiesz.

Teraz, gdy zbliża sie Twój PRAWDZIWY WAŻNY MOMENT (ten z właściwym Człowiekiem), to choć bardzo bym chciał, nie mogę być z Tobą gdy bedziesz bełkotać z maślanymi ślepiami niesakramentalne „taaaak”. Przykro mi, przepraszam. Dupa ze mnie, nie przyjaciel, mimo to pragnę złożyć życzenia.

Życzyłbym miłosci ale widziałem ją w Waszych oczach. Życzyłbym cierpliwości ale dawno nie widziałem takiego zrozumienia i to, jak się zdaje, bez kompromisów. Życzyłbym szczęścia lecz już je sobie daliście w momencie podjęcia decyzji o byciu razem. Życze zatem zdrowia, byście mogli cieszyć się sobą jak najdłużej bo wiem, że tak będzie. I choćbyście mieli mieszkać nie w stolicy a w Wolicy ;) to nie ma takiego człowieka, który byłby w stanie Was rozłączyć.

Bartek

Written by brulionman

14, Kwiecień, 2009 at 11:49 pm

Smigus-dyngus w Pruszkowie czyli Zeznania Baraniny

6 Komentarzy

Baranina zeznała, iż podejrzany molestował ją wzrokiem już w sklepie, sliniąc się i lampiąc łakomie, nastepnie doszło do kontaktu fizycznego – obscenicznie dotykał ją na oczach ludzi. Badania potwierdziły, iż podejrzany po przetransportowaniu ofiary do domu wmasowywał w nią gołymi dłońmi oliwę z oliwek, zioła i przyprawy po czym przeszedł do rzeczy… 

Na Wielkanoc rypnalem sobie barani udziec i postanowilem sie zmierzyc z samodzielnym upieczeniem. Zarzuce tu przepis bo, powiem nieskromnie, wyszlo mi cholernie smaczne miesko!

"Mmmmmmmmmmmmmmmmmmm...."

„Mmmmmmmmmmmmmmmmmmm….”

UDZIEC BARANI W SOSIE MIESNO-CHRZANOWYM

Zgromadzic przeto zawczasu nalezy:

  • barania noge, moze byc mrozona ze sklepu niekoniecznie rzezniczego (np. Aldi/Lidl), w moim przypadku wazyla raptem 1kg gdyz byl to jeno fragment giry
  • 1 duza cebule lub 2 srednie
  • 2 spore marchweki
  • 1 lodyge selera naciowego
  • cala glowke czosnku
  • oliwe z oliwek
  • sol, swiezo zmielony pieprz
  • peczek ziol (tymianek, rozmaryn, szalwia, lisc laurowy – ja dalem 6 calych pedow swiezego oregano, 1 lisc laurowy i garsc suszonych ziol prowansalskich i dobra szczypte estragonu)
  • ocet winny i/lub sos worcestershire
  • NA SOS: niepozalowana lyzka ostrego chrzanu, plaska lyzeczka maki, pol litra bulionu – moze byc  z kostki

Przygotowac potrzeba co potrzeba:

dzien wczesniej: rozmrozic w wodzie o temp. pokojowej (nie w mikrofali). odlac wode, natrzec nozke lubieznie octem winnym (i opcjonalnie worcesterem), nalezy pomoc nodze wchlonac sporo octu, teraz bez podszczypywania smarujemy udo oliwa pamietajac o ulubionych zakamarkach. Polowe ziol siekamy drobno, mieszamy z pieprzem i sola i wcieramy bez zazenowania w blyszczaca od oliwy noge. Tak przygotowana nunę pakujemy w worek foliowy i wsadzamy na noc do lodowki.

dnia nastepnego wyciagamy noge z lodowki, nastawiamy piekarnik na 240’C (jesli mozliwe to pieczenie z gory i dolu, bez nadmuchu) i bierzmey sie do dziela. NIEOBRANE warzywa kroimy w dowolny sposob (i tak zrobimy z nich pozniej miazge lecz nie nalezy ich siekac drobno), czosnek w skorupkach jedynie rozdzielamy na zabki i ukladamy z cebuli, selera, marchwek i czosnku oraz pozostalej polowy ziol wyrko dla naszej nozki, czynimy to na srodku naczynia zaroodpornego, polewamy nieco oliwa i mieszamy by otulila nasze warzywka. Formujemy gniazdko i zapraszamy tam baranine kropiac z lekka wierzch oliwa.

Apage Satanas, do pieca!

Wkladamy nasze dzielo (bez zadnego przykrycia) do piekarnika (jesli piecze on tez od gory to wybieramy najnizsza polke by nie przyjarac wierzchu) i od razu zmniejszamy temperature do 200’C. Pieczenie trwa poltorej godziny, w polowie czasu nalezy obrocic udziec do gory kolami a jesli nasz piecyk znany jest z nierownomiernego pieczenia to filujemy i obracamy przod/tyl jesli konieczne. Podczas fikolka ktory ma sie odbyc po 45 minutach sprawdzamy warzywa – jesli grozi im przypalenie – wlewamy szklanke wody. Po czasie regulaminowego meczu futbolowego baranina jest gotowa na spotkanie z nami wiec wyjmujemy naczynie, udo przekladamy na duzy talerz, okrywamy folia aluminiowa i przykrywamy recznikiem zeby bidulka sie nie wyziebila ani nie odwodnila.

S.O.S.

Nasze naczynie przechylamy lekko nad zlewem odlewajac lyzka prawie caly tluszcz. Naczynie z zawartoscia stawiamy na palniku, sredni ogien/moc, lyzeczke maki rozrabiamy w 1/4 szklaki wody i wlewamy do naczynia, mieszajac z warzywami oraz dobroczynnymi sokami jakie popuscila noga w trakcie naszej goracej zabawy. Bierzemy tluczek do ziemniakow lub przedwojenny widelec i ugniatamy to na miazge. Dodajemy goracy bulion i kontynuujemy ugniatanie. Czas na sito ktore umiejscawiamy nad miska lub glebokim talerzem, wlewamy tam zawartosc z naczynia i katujemy przez moment lyzka lub palka do ciasta az sie co-nieco przetrze. Powinna wyjsc mazista ciecz piekielnie aromatyczna z warstewka tluszczu na gorze. Jesli chcemy zagescic sos nalezy odparowac nieco mieszkajac na wolnym ogniu. Jesli konsystencja juz sie do nas usmiecha to pakujemy wez chrzan i mieszamy uznajac po sekundach siedemnastu iz jest gotowe.

Aby zaserwowac jak Martina Navratilowa:

CHYTAMY (tam nie ma „w”) reka mniej sprawna manualnie (np. mankuty niechaj CHYCO prawo reko) za kosc ktora obnazyla sie w udzcu a druga gorna konczyna odkrawamy sluszny plaster miesa a gdysmy doszli do kosci to JADZIEM JO NAOPKOLO. Plaster ow, by samotny nie byl, kwaterujemy na talerzu docelowym tuz przy odpowiedniej ilosci sosu ktorysmy wczesniej wykonali. Smacznego.

Ciekawostka (UWAGA, OBRZYDLIWE!!!)
PS. Mam taka schize ze nienawidze zylek, przerostow, chrzastek i innych bialo-przezroczystych przeszkadzajek, ktore wystepuja w miesach, jezyk wyczuwa a zoladek od razu robi cala wstecz. Skusilem sie na wyglad soczystego plastra baraniny i co? Czary-mary! Nie pojechalem do Rygi! Pysznosci, gaddemyt, co za miesiwo – soczyste, delikatne o niepowtarzalnym smaku baraniny tak dobrej ze nie moge skonczyc pisac tych przechwalek!

Dodano: Zanik odruchu wystepuje wylacznie bezposrednio po upieczeniu, pozniejsze proby konsumpcji bez „sekcji zwlok” wywoluja podwyzszony stan gotowosci wsrod pawi :( Znaczy upiecz i zjedz od razu.

Jørgen

3 Komentarze

Sklep dla chlopcow i mezczyzn ktorzy nimi byc nie przestali. Wchodzimy, ekspedient zaprasza do jednego w kilku stolow z planszami i budowlami umozliwiajacymi stoczenie bitew. Juz mialem wyjsc bo nie bylo Grunwaldu 1410 ale pan nalegal bym zagral z nim lub przeciwko niemu, zebym w ogole zagral. Kazal rzucac dwudziestoma czterema kostkami naraz i tyle ile wypadlo w nich piatek i szostek – tylu jego soldatow poleglo i moglem tez sie przesuwac o iloczyn oczek i cali a jak juz oblezylem sasiada to mu dal do pomocy ogra czy trola (nie znam sie) ale generalnie pan przezywal kazda potyczke ilustrujac groze wojny onomatopejami „Grzrzrzrz” „Aaaaargh” „Ijjjjjjeeeeeeeaaa” „Fudrzrzrzrzummm” i widac bylo ze kreci go to ale zmiarkowal, ze mnie raczej srednio i dal mi zolnierzyka do malowania. I to bylo naprawde COS w calym tym sklepie pelnym rycerzy, najemnikow, mutantow, krolow, potworow, smokow, czarnoksieznikow, dzedajow, wilkolakow, wladcow pierscieni i ummo-sprzedawcow ;) Nie smialem podniesc pedzla by dzieci Piasta Kolodzieja tworzyc wiec dostepnymi kolorami bez pojecia o barwach wojennych spreparowalem bekarta wikingow – Jørgena, smialka z Polnocy, ktoren leku w sercu nie mial dopóty, dopóki nie zobaczyl jak Jagna z Korytnicy pogrzebacz miedzy palcami gnie. Tylko spojrzala wzrokiem „a ty tu czego” a on juz wiedzial ze nie da rady wiec pierzchnal byl czempredzej gdzies za Bullerbyn i sluch o nim zaginal. Wszelki sluch. 

 

brzmienie litery ø ma w sobie piekno ktorego nie pojmie kto nie slyszal mowy Skandynawow.

brzmienie litery "ø" ma w sobie piekno, ktorego nie pojmie, kto nie slyszal mowy ludow Skandii.

Tak, to moj pierwszy pomalowany wojak. W zyciu. Chyba rozminalem sie z kanonami kolorowania postaci (a i precyzja nie zgrzeszylem) bo powiedzieli zebym go zatrzymal, za darmo :D

Kupy (radosna TFUrczosc wlasna)

7 Komentarzy

Nadszedl ten moment – bylem w zatoce, chlopaki smigali na kajtserfingach, mialem zapiety szeroki kat i darmofilm i to do puszki bez lampy, spontan – wlazlem w butach do wody i „opstrykalem” gosci. I mimo swiadomosci ze te zdjecie sa kupami od A do Z, jakas czesc mnie chce pokazac te zdjecia szeroko rozumianemu swiatu, pewnie by nie miec kaca ze sesja o kant kuli rozbic. No to kaca nie bedzie, za to bedzie jednak piekla zgaga z powodu rezultatow. Zdjecia wyszly do dupy ale podczas focenia emocje mialem prawie jakbym sam tam fruwal i to jest energia, dzieki ktorej chetnie wroce i z odrobionymi lekcjami bede mogl przystapic do tej wlasciwej sesji.

A wszystko odbylo sie na plazy w Sutton w Dublinie latem roku zeszlego. Oprocz takich jak powyzej specjalnych dech na wode jest tez opcja jazdy na zmutowanym snowboardzie z kolkami od smietnika, traja z zaglem albo zwykla jazda na pietach po piachu bo skrzydlo o takiej powierzchni nie ma problemu z uciagnieciem stukilowych osobnikow. Takie tam, zabawy plazowe dla mlodziezy. I tych ktorzy chca do niej sie zaliczac :)

Przedswiatecznie zycze tez smacznego bialego barszczu z biala kielbaska i jajami, tez bialymi. I zadnego kropienia perfumami przez czlonkow rodziny ktorzy nie wiedza jak smierdzi bron ktora szafuja. HallelujaH! :)

Dzielny iloczyn

3 Komentarze

Czasem serce rosnie i wiatr w skrzydla dmie a czasem rece odpadaja ale trzeba zwiekszac dystans by mniej sie oparzyc. Dorosli mowia na to „zycie”. A ja mam wciaz glowe w chmurach mimo ze coraz silniej grawitacja codziennosci szlifuje mna chodniki. Za miesiac powrot do Kraju Rat i zderzenie z tamtejsza rzeczywistoscia wlasnych marzen, planow i zludzen.

Sen mialem o sprytnych ptakach. Siadaja w zimny dzien na latarniach ulicznych zakrywajac skrzydlami i korpusem czujnik zmierzchowy by lampa sie zaswiecila i ogrzala je od spodu. Kto wie, moze nawet istnieja ptaki ktore tak robia. Leci audycja numer 555 (mniejsze zlo albo niedorozwiniety szatan), przez pokoj snuje sie cudny zapach lilii a Ulenka plecie palme na jutro.

W czasach relacji miedzyludzkich, w ktorych brak elementarnego zaufania przejawia sie szpiegowaniem skrzynki mailowej czy przeczesywaniem komorki, zastanawia mnie fenomen zon (kobiet) fotografow aktu. Moze one po prostu wiedza, ze zycie to nie pornos a obiektyw nie jest kutasem i maja zaufanie do swego mezczyzny wiedzac, ze jak ma pojsc na lewizne to i tak to uczyni…

Czasem mam zgage ze ja tu cos pisze, zdjecia wstawiam a i tak najwiecej ludzi trafia tu wpisujac w google „kobiece stopy„. Boje sie ze wpisuja to jedna reka…   Nic to, starczy tego wywnetrzania sie, wstawie jeszcze „na leniucha” (czyli juz dawno gotowe) zdjecie pt. „Hej mlody junaku” i znikam z netu.

Komisarz: Dlaczego nie wie? No jak to nie wie?! Ty popatrz bracie! No? Młody człowiek... chłopak tak? Na warszawskim brzegu i dookoła pracują jego koledzy. Ty widzisz to? Włodarczyk: Tak, teraz tak ! Komisarz: No widzisz! I on ją zaczyna widzieć powoli jakby, te trasę! On ją bracie widzi w swoich marzeniach! I ja by tu dawał od razu Gis!

Dlaczego nie wie? No jak to nie wie?! Ty popatrz bracie! No? Młody człowiek... chłopak tak? Na kieleckiej lace i dookoła pracują jego koledzy. I on ją zaczyna widzieć powoli jakby, te galerię! On ją bracie widzi w swoich marzeniach! I ja by tu dawał od razu Gis! Gis od Galerii, Świętokrzyskiej.

Galeria Swietokrzyska, dzielny junak Griegorij widzi ja oczami wyobrazni, jeszcze wtedy mieszkali na Slichowicach.

2007 km do Raju

2 Komentarze

W zeszlym roku ktoras sobote poswiecilismy na wypad do Jaskin Marble Arch w Irlandii Polnocnej. W podlinkowanym poscie zdjecia czarnobiale a tu dwa strzaly ze slajdu o ktorym zapomnialem.

wejscie do / an entrance to Marble Arch Caves

wejscie do / an entrance to Marble Arch Caves

Wejscie do jaskin robi wrazenie a i sam budynek z ekspozycja i zapleczem administarcyjno-restauracyjnym tez jest calkiem calkiem. Dobrze poprowadzona trasa zwiedzania nadrabia braki w prezentowanej tresci tzn. musza poczekac jeszcze kilkanascie tysiecy lat nim ich stalaktyty i stalagmity zaczna przypominac rozmiarami te z Raju

PRAWIE jak w "Raju" / ALMOST like in Paradise Cave, Kielce, Poland

PRAWIE jak w "Raju" / ALMOST like in Paradise Cave, Kielce, Poland

W okolicy jest tez trasa widokowa ale nam trafila sie mgla wiec widzielismy jeno wyscigi owczarokow podhalanskich w snieznej zadymce ;)

%d blogerów lubi to: