Brulionman

o fazach ksiezyca, ruchach tektonicznych plyt w Ameryce Lacinskiej, o inseminacji owiec, o pomniku w ksztalcie wielkiej pochwy przy glownym skrzyzowaniu w Rzeszowie, o zapadaniu w katatonie, o ukladach scalonych, o MySQLu, o propagacji w pasmie dwumetrowym, o powstaniu Nikaragui, o petli histerezy – nie jest to blog. / trying-to-be bilingual (English) blog

Archive for the ‘loza szydercy / comments of scoffer’ Category

Moda z Kitaj-goroda

4 Komentarze

CZYLI FASHION FROM RUSSIAN

Najbardziej ruchliwa ulica w moim mieście. Tak, mimo emigracji Kielce ani na chwilę nie przestały być MOIM miastem, a teraz gdy powróciłem, są nim po dwakroć. Ale ja nie o tym.

W porannych godzinach, eleganckim krokiem idzie jejmościna w wieku takim powiedzmy 60 z dużym plusem, cała na czerwono, na który to zestaw składało się obuwie, plisowana spódnica i dopasowana koszulka. Wszystko byłoby wspaniale i malinowo gdyby nie wielki złoty napis na całym przedzie owej koszulki, który głosił:

Twerking is not a crime

Pani mogła być oczywiście entuzjastką twerkingu, może mistrzynią seniorów nawet lub po prostu chciała sprowokować jakąś reakcję. Ale ten napis jakoś nie zgrywał się z całym jej stylem i aurą więc mam pewne przypuszczenie. Oczywiście nie mam nic przeciwko paniom, które lubią twerking, jednak coś mi mówi, że w tym konkretnym przypadku, na wybór koszulki złożyły się kuszące jaskrawe kolory i nieświadomość co niesie jej treść.

Taki apel, może sprawdźmy co nasze Ciocie, Babcie a czasem może i Mamy, mają w szafach, żeby oszczędzić im potencjalnych niezręczności.

PS. Ciekawe ile podobnych deklaracji-pułapek czyha sobie cichutko w zakamarkach tikejmaksa, hafprajsa oraz wśród jadących do nas „prosto z Holandii i Norwegii” świezych dostaw taniej odzieży.

Written by brulionman

11, Listopad, 2022 at 5:40 pm

Odtwarzania muzyki historia krótka – RADIO

leave a comment »

Ojcem tego wynalazku chciało być aż trzech: Tesla o bałkańskich korzeniach, działający w kraju Wuja Sama, Marconi – Włoch półirlandzkiej krwi oraz Fessenden – son of the preacher man z kraju klonowego liścia. Jednakowoż, edukacja komunistyczna, której byłem wychowankiem, promowała wersję o czwartym, oczywiście – jedynym wynalazcy, którym był niedoszły pop, nomen omen (i amen) nazwiskiem Popow, więc wraz z kolegami wiedzieliśmy, że radio wynalazł Rosjanin, choć w duchu obstawialiśmy Włocha.

Radioodbiorniki lepsze lub gorsze pozwalały słuchać Wieści z kraju i ze świata, słuchowisk (no bo nie widowisk, gdy fonia ino snułą się z tego zasilanego prądem mebelka), a wśród nich radiowych seriali naszych rodziców, jak Matysiakowie czy W Jezioranach. Jednak gdy ktoś chciał o dowolnej porze posłuchać ulubionego szlagieru (dla gimbazy: dawna nazwa hitu, przeboju tudzież pałerpleja), na radio już liczyć nie mógł i tu się zaczyna…

…niepozbawiona dygresji, tendencyjnej narracji i mocno pachnąca tęsknotą za dzieciństwem, które nie przemineło mimo schyłku peerelu, podróż przez technologie pieszczące tych, którym słoń na ucho nie nadepnął. Gadżety grające muzykę zanim wynaleziono ajpoda omówione produkowane w „poręcznym” rozmiarze pudełka po butach. Zamiast parametrów sprzętu, znajdziecie tu przeżycia i emocje obcowania z dźwiękiem samodzielnie odtwarzanym na życzenie. A wszystko dlatego że zmarł Lou Ottens. Ale po kolei.

GŁOS W SKRZYNCE

Photo by Csongor Schmutc on Unsplash

RADIO DIO DIO

Wynalazek Tesli, długo był jedyną formą poznawania wiedzy o bieżących wydarzeniach na świecie, zwłaszcza poza wielkimi miastami posiadającymi dystrybucję prasy. Jeśli komuś życie w PRL wydawało się szare i ubogie to zapewne nie miał porównania, co działo się u naszych sąsiadów w bloku komunistycznym. Ci na Południu, zapijając Zlatym Bażantem knedle, mogli słuchać radia na dworze nie mając walkmana – tamtejsze miasteczka i wioski, oprócz lamp ulicznych, miały słupy z megafonami (zwanymi w PL szczekaczkami), z których płynęła muzyka, a w jej przerwach Veľký Brat opowiadał, że różne towary, które widać w serialu Kobieta za ladą są normalnie we wszystkich sklepach Czechosłowacji, chociaż chwilowo, piętnasty już rok, nie są dostępne (tę strategię wspaniale przybliża tow. Winnicki)

W ojczyźnie Popowa było jeszcze ciekawiej. Gdy chłoporobotnik po elektryfikacji wsi miał już „światło”, trzeba było go jeszcze oświecić, żeby wiedział co ma myśleć i temu posłużyła w ZSRR radiofonizacja. Nie trzeba było nawet wychodzić z domu, by słuchać radia. Działało to tak, że sołtys lub inny carski dygnitarz, włączał w swym domu (tudzież szkole, remizie lub poczcie) radio, będące sercem radiowęzła, którym okablowano okolicę wyprowadzając sygnał do gniazdek w ścianach prywatnych domów.

Gniazdka te wyglądały identycznie z polskimi prądowymi 220V. Tylko zamiast prądu płynęły tam nieustanne peany o tym jak dostatnio żyje się ludziom w Kraju Rad, przeplatane jedynie wezwaniami do zwiększonych wysiłków i wyrzeczeń, które wiodą nas, towarzysze, ku dobrobytowi realnego socjalizmu i służą zwycięstwu w wojnie o światowy mir. Mieszkańcy mieli nieduże ustrojstwo zwane kołchoźnikiem – magiczne grające pudełko, w pierwszych wersjach wielkości pudełka po butach, później nazwet mniejsze od połówki cegły. Wykonane z karton-sklejki lub plastiku, z dwoma bolcami wtyczki i regulacją głośności. Wystarczyło włączyć do gniazdka i już można było posłuchać tego, czego słuchać należało. Coś jak wybór obiadu w menu Aerofłotu – tak lub nie.

Jako nastolatek miałem jeden egzemplarz w rękach ale wprowadzony w błąd przez kolegów z bratniego kraju, pokazujących na gniazdko w szkolnej ścianie – umieściłem tam ów odbiornik na ułamek sekundy, po którym nastąpił błysk i huk, z gniazdka poszedł czarny dym, a mnie odrzuciło ze spalonym kołchoźnikiem od ściany, co zachwiało zaufaniem i przyjaźnią polsko-radziecką do końca turnusu kolonijnego w Kartuzach.

Jednak lud żyjący jak w Truman Show czuł, że jakoś w tych naszych, mlekiem i miodem płynących krajach demokracji ludowej, zdarzają się igrzyska, jak – poza Opolem i Sopotem – festiwale piosenki radzieckiej (Zielona Góra), żołnierskiej (Kołobrzeg), dziecięcej (Konin) i harcerskiej (Kielce), ale gumy do żucia i burdeli brak. No i w końcu ileż można pić tanie wina i śmierdzące wódki jedynie w takt radia lub orkiestry w remizie czy na miejskim dancingu nawet.

cdn.

Logika klikbajtów, nieużyteczne gratisy i początki GSMu w Polsce

5 Komentarzy

Od autora: Uwaga, to tylko grafika, nie klikaj, nie irytuj się.

uzywaszSMARTFONA

Uwielbiam takie slogany. Przewijasz sobie spokojnie internety a tu nagle trafia do Ciebie głos z niebios: tak, do Ciebie mówię, JEŚLI UŻYWASZ SMARTFONA…

Oho, zgadza się, to do mnie! Jak oni na to wpadli?! Nosz, nie, nie używam smartfona, mam Nokię 1611 z klawiszami ze słoniny na kartę w TAKTAKu. „Jesli używasz internetu to koniecznie musisz to zobaczyć”. Jesli umiesz czytać – kliknij. Chyba, że nie umiesz klikać. Lub czytać. Lub czasopisma ;)

Podziwiam również jak reklamują się operatorzy:  – ten abonament jest droższy ale SMSy są za darmo.

WOOOOOOW, naprawdę? ESEMESY ZA DARMO! to normalnie biegnę po dowód i spiszmy tę umowę zanim się rozmyślicie, cóż za gratka, wezmę dwa i sąsiadowi powiem!

A kiedy ostatni raz wysłałem SMSa? Hmm.. Hmmmmmmmm…… nie wiem, chyba w…  grudniu? z życzniami na święta do jakiegoś wujka co ma 278 lat i nie chce umrzeć a w złośliwości swej nie uzywa również komunikatorów bo mu internet beczkowozem dowożą do gieesu ale tylko w nieprzyste miesiące które nie mają „i” w nazwie więc jak się cała gmina dorwie to limitu potrafi zbraknąć, panie, jeszcze przed niedzielą. To mu esa stuknę. O, nie doszedł? To albo wujcio zszedł alboooo… się 20 uzbierało w odbiorczej przez te lata no i tego, i się SIM zapchał. I kuniec.

W tym odcinku chciałbym pozdrowić wszystkich, którzy daaaawno daaaawno temu pisali smsy bez patrzenia ani słowników T9, po prostu wiedząc ile razy kliknąć właściwy klawisz by uzyskać pożądaną literę.

Pozdrawiam również tych, którzy pisali smsy w zanietrzeźwieniu tak ogromnym, że musieli przykmnąć jedno oko żeby cokolwiek widzieć na ekraniku a na drugi dzień z „wysłanych” dowiedzieć się z kim i na co się umówili.

Pozdrowienia me wysyłam także w stronę nieszczęśników, którym przydarzyło się mieć zły telefon, „Jak to, zły telefon?”, zapytacie. A takto, ZŁY, że tak od ręki wymienię:

– Nokię Matrix w nowej wersji ze zmieniającym litery scrollem mającym tendencję do zacinania się lub przewijania po 2 litery,

– Nokię 8850 z klawiszami zaprojektowanymi dla pająków bo dorosły człowiek jednym palcem wciskał zawsze kilka na raz ale telefon ów kosztował wówcza krocie niedorzecznością zbliżone do cen najnowszych ajfonów dziś i podobno wyglądał jak widziane z góry BMW z filmu o Bondzie więc lans, bauns i vogóle,

– Dueta Hagenuka, w którym pisanie esa przypominało grę zręcznościową z modułem ćwiczącym cierpliwość i pamięć, ale można było wprowadzić do telefonu nazwisko właściciela i odczytać niezwykle ważną wartość jaką jest temperatura baterii wyrażona w stopniach Celsjusza,

– Alcatela One Touch cośtam, chyba przekornie „Easy”, w którym pisany tekst przepadał jeśli minęlo 5 minut od rozpoczęcia pisania lub jeśli w międzyczasie ktoś przysłał Ci nowego esa.

I resztę dinozaurów też pozdrawiam!

Euroschiza czyli kiełbasa z fiutem

8 Komentarzy

Austria to kraina ludzi o zapadających w pamięć, nietuzinkowych i zadbanych zarostach:

Franciszek Józefz Bożej łaski cesarz Austrii, apostolski król Węgier, król Czech, Dalmacji, Chorwacji, Slawonii, Galicji, Lodomerii i Ilyrii, król Jerozolimy etc, etc… (lista jest znacznie dłuższa ale i tak aż nadto), cóże to były za okazałe, latami hodowane pekaesy wielkości łasic przyczepionych do policzków.

Adolf Hitler – bez Bożej łaski Wódz pierdolnietych aryjczyków, strzygł wąsy w kwadrat czym przyniósł temu stylowi taka hańbę*, że po nim juz tylko Charlie Chaplin odważył się tak golić.

Conchita Wurst…  właśnie, nie lepiej było spytać: zjecie do końca kiełbasę? zamiast kończyta wurst? Austriak przebrany za Turczynkę to chyba kwintesencja współczesnego Berlina ;) Oj, przewraca się w grobie (i dobrze!) w ząbek czesany Adi, nie o taką Austrię walczył i nie za taka Europę oddał życie ;) Der Dżender, który zaszokował widzów Eurowidienia (mnie nie, bo nie oglądam TV a już na seans takiej szmiry na pewno nikt by mnie nie namówił) to urzeczywistnienie westchnień, Kayah, która w ’88 w Opolu chyba wymodliła sobie to dziwo śpiewając „córeczko, tak chciałabym zebyś była chłopcem”.

” To nas tu o mało nie wykastrowały, a ty cycki będziesz sobie, cyganie, przyprawiał?” – Seksmisja, Polska 1983 r.

Dawniej kobietę z brodą pokazywano w obwoźnym cyrku, dziś cyrk dociera ze szklanego pudełka. Krytyczne głosy Konczita ma pewnie tam gdzie i Grodzka – obu im to koło huja lata. Syf, a co gorsza, media wdrażają pomału takie właśnie spedalone standardy. Ale ale! Czemu sie takie święte oburzenie zebrało w tak postępowej Polsce? Bo przegrał reprezentujący kraj Wiślan kandydat – wielbiący armię czerwoną pseudoraper z lancpudrą wbita w folkowy strój promujący wizerunek naszego kraju jako, jak ktoś dobrze gdzieś określił, skrzyżowanie burdelu ze skansenem. Teledysk „Nie lubimy robić” zaskoczył i zagadał ale dalsze kroki to eksploatacja ludowizny jaka poprzednią falą przyniosła Brathanki i Golców.

A kto zdecydował o tym, że Polskę reprezentuje np. powyższa ekipa? Nadawca! Czyli utajniona (tym razem, bo nazwiska jurorów, którzy wybrali nie wiadomo skąd wytrzaśnięty tandem Iwana i Delfina sa dostepne w sieci), powołana przez TVP komisja – za Wasze pieniądze!

Abonament: 208.45 zł rocznie, miedzynarodowy długodystansowy obciach przegrania z lejdibojem o nazwisku Kiełbasa – bezcenny

Mimo bojkotu tv zalał mnie tym wszystkim fejsbuk. Rzygi, musiałem

* – polecam francuską komedię pt „Imię

Written by brulionman

16, Maj, 2014 at 2:53 am

Przemyślenia niekibica / 10 cool links + bonus

6 Komentarzy

I tak cud, że nie przegrali!

Pierwszy raz od kilku lat obejrzałem mecz. Biało-czerwoni przeciw czerwono-białym (kto dał takie barwy Portugalii?) i chyba nie włączę telewizora na ME2012.

Znakomicie grający bramkarz Szczęsny i dziesięciu NIEszczęsnych piłkarzy. Przepraszam, lalkarzy – Czaknoris poczuł ich oddech na plecach, Wandamowi też się pewnie zmarszczyło kakao gdy widział talent kaskadersko-aktorski, te opanowane do perfekcji nieuzasadnione upadki. Co te spedalone aktorzyny robią na treningach? Mam wrażenie że 90% czasu trenują symulowanie fauli, efektowne gleby i resztę czasu poświęcają na masaże a piłkę kopią jak się o nią niechcący potkną. Orły pokazały poziom: piłkę mieli przez chyba 37% czasu a w swiatło bramki padł jeden celny strzał. Może dwa. Nie mylić z golem – 0:0 bo jakiś Jeleń marnuje najlepszą okazję w tym meczu. Do tego maskotką Mistrzostw są dwa teletubisie a reprezentacja topi kasę zapominając naszyć orła, o stadionach i autostradach sobie daruję. W sejmie matoły, na boisku ofermy, kto ich wybiera? A za cały ten cyrk Pan płaci, Pani płaci, społeczeństwo. I smutną pointę na koniec wysmażę – jaka ministra tacy piłkarze.

Dla odmiany 10 linek   / …and now for something completely different…  10 links:

  1. streetart http://xmarkjenkinsx.com/outside.html
  2. jak można być takim głupkiem? / how stupid people can be?

    .
  3. fajny holenderski klip / cool dutch video

    .
  4. ostatni sajpres / latest Cypress Hill video

    .
  5. czego szukają Polacy / what Poles are looking for http://szukaj.wp.pl/zapytania.html
  6. niesamowity kierowca i takaż reklama / amazing drive skills in cool commercial

    .
  7. wikiportal dla fetyszystów stóp, najlepsze są ostrzeżenia „uwaga, zdjęcie nie zawiera stóp!” / wiki feet http://www.wikifeet.com/Yukimi_Nagano
  8. dyktator – trailer / the dictator. el dictator. trailer.

    .
  9. dziwnie uzależniający motyw / unexplainable nice theme

    .
  10. porażki miesiąca / fails of the month http://www.heavy.com/comedy/comedy-videos/funny-videos/2012/02/february-fail-2012/
  11. BONUS! Lot koszący w kraju fiordów, nagrany w sferze 360° / 360° wingsuit jump in Norway http://www.visitnorway.com/en/Games-and-more/Wingsuit-Video/

STB – spontanbiking ;)

7 Komentarzy

Morawica – dla mieszkańców Małopolski: zwykła miejscowość (mają taką niedaleko Krakowa), dla Kielczan ta nazwa to synonim słowa „czubek” albo skojarzenie z odwykiem alkoholowym. A że tej jesieni upał jakby już nieco zelżał więc i jeździ się raźniej mając lepsze chłodzenie. Któregoś popołudnia padł spontanplan w celu wytropienia ohydnej koegzystencji reklamy miasta Kielce i pewnej oszukującej ludzi firmy na wspólnej tablicy reklamowej, ogólnie – ruszyliśmy z Marcinem na Południe, właśnie do Morawicy i choć zapomnieliśmy na śmierć o pierwotnym celu wyjazdu to był to mocno ładujący psychobaterie bajkowy szwędacz.

/ Well, there’s few pics from easy bike trip which begun at southern Kielce’s suburbias, then we made a loop, or actualy kind of „8 shape”, and came back home to Kielce.

żegnamy Kielce / leaving the town, welcome sign

betonowy slon

oto betonowy slon, który gdy powstał, straszył kierowców w niedzielne poranki daleko bardziej niż białe myszki... / concrete elephant ad

architektura PRL - urzad celny Kielce / Custom House Kielce

te cudne pionowe wypusty pomiędzy oknami, prawie jak WTC ;) / beloved architectural style

ciekawa bryła w Bilczy / surprise in our boring, conformist world of blocks

CK przystanek / oldschool bus stop. "CK" = "Civitas Kielcensis" and means Citizens of Kielce city. These initials topped by crown is our coat of arms

To jest kościół? Nie, to chyba jakaś żaba wielkości wieloryba przykryta pancerzem żółwia. Czemu parafie w Polsce wybierają często projekty tak szpetne, że widząc ich realizacje mimowolnie grzeszę myślą i słowem a niewiele brak by i uczynek do tego grona dołączył? G-zus! ma-ka-bry-ła!

makabryła - architekt pewnie jeździ Fiatem Multipla a proboszcz Renault Twingo ;) wierzcie lub nie ale stoję w osi przechodzącej przez kościół SYMETRYCZNIE (widać po dzwonnicy) / awful architecture in Bilcza village. Among worst architectural projects the biggest part are Roman Catholic churches :(

tymczasowa, niegrzesząca urokiem kaplica była o stokroć ładniejsza / former, temporary chapel in this parish

najbardziej wzięty architekt w okolicy z rozpędu po kościele zaprojektował skład soli i piasku dla drogowców (lub odwrotnie) ;P / thanks god it's not next church, just a silo for a sand

mój dom to moja twierdza - Wola Morawicka / my home is my castle

meta w lesie / strange hut in forest

sołecki dom kultury / DIY - youth club at Polish countryside

clubbing na wsi - chlebem i solą / leisure pleasure

"W hołdzie zamordowanym 9 mieszkańcom Woli Morawickiej przez hitlerowcow w latach 1939-1945 OSP i mieszkancy Woli Morawickiej"

fatamorgana / sand yard - great place for wedding shooting ;)

ambona / hunting tower

w tych pięknych okolicznościach przyrody - LEGALNY tor motocrossowy koło Kielc / at local motocross track

tor motocrossowy Dębska Wola / 30 mins training run

zakręcony / they see me rollin'

pełna wykładka - spotkaliśmy dzieciaki na... koloniach w Morawicy / Morawica reservoir exit

odtąd Marcin wie, że gdy jedziemy w południe na "dwie godzinki" lepiej zabrać "zestaw Bartek" zawierający m.in. latarkę / long way home

elektryfikacja wsi a tak serio - wiodący europejski standard komunikacyjny / bus stop with display board (estimated arrival time for next 10 buses) and ticket vending machine - Kielce, at leat reason to be proud of

Najlepsze są wypady nieplanowane / Spontaneus rides gives the biggest amount of happiness to me.

A tu z tego samego wypadu strzały Marcina / Marcin shots from this trip

Trzecia niedziela Wielkiego Postu

7 Komentarzy

Niedziela, umiarkowanie wczesna pobudka. Choć niektórzy wolą kimać w niedzielę do południa to spora część otaczających mnie ludzi uważa, że szkoda życia na takie przespanie dnia – i mają rację! :) Dlatego ruszyliśmy w miasto gdy piękne kobiety są jeszcze w łóżkach (piękna definicja Betki), Ziutki spod samu niczym zombie zaczynają chwiejny rejs do żabki a skłonność do ujadania wszelkiej maści ochrony jest dość mocno tłumiona otumanieniem nocnej szychty. Choć od tej ostatniej reguły bywają wyjątki w stylu „a pozwolenie na robienie zdjęć macie?”, po prostu mentalny ZSRR… olewamy, robimy swoje :)

Najprzyjemniej na zdjęciach poruszać się jest w 2-3 osoby. Nie zadeptuje się wtedy miasta, które chętniej odkrywa swe tajemnice, szczątki, uroki, zapachy…  płyniesz swoją dwunożną gondolą, słyszysz miasto jakbyś zamknął oczy i słuchał opowieści czytanej przez Janusza Szydłowskiego…  Zrobione może 6 zdjęć w tym jedno dobre, tak szacuję, okaże się po skończeniu filmu i wywołaniu. Spacer zwieńczony lunchem w barze mlecznym gdzie panuje wilgotność lasów podzwrotnikowych, wystrój utkwił w innej epoce i trwa tak zawzięcie a socjal okoliczny ściąga na ciepłą szamę. Oaza porannych szwędaczy wolących zjeść rano jedzenie a nie tekturę z makchemii. Trafiają się zmęczeni całonocną konferencją biznesmeni szczebla nie najwyższego, uśmiechający się nieśmiało do żuru. Po drugiej stronie apacz wchłania gulasz z kaszą i popada w błogostan pozwalający mu zasnąć na stole…  Tak, są rzeczy których nie kupisz, jak Wojtyna nawinął, płacąc kartą BastardCard.

Grześ wykąpał już kliszę ze swego otworka i wkrótce mam nadzieję zobaczyć, jak bar ów wyszedł w formacie 1 x 3 (24 x 72 mm), nie ujmując fotografii będzie to oczywiście tylko namiastka wizyty w tym miejscu. Bo przecież jest jeszcze cała gama zapachów, detale PRL-owskiego designu i pani Ala wykrzykująca „żurzjajkiempożarskizziemniaczkamiibukietraaaaz!” :)

Mnie jeszcze zostały klateczki więc tymczasem częstuję kieleckimi strzałami z poprzedniego negatywu…

centrumKielczNidy

Widok z wieżowca Nida na centrum Kielc, W pierwszym planie NFZ i Seminarium, dalej wieże katedry i Pałacu Biskupiego. / Kielce - city center

biurowy penthouse w Nidzie czyli palarnia z zakazem palenia / top of the office staircase

Ostatnie piętra mają klimat, zwykle są adaptowane i oswajane podobnie jak tutaj. Dla mnie to jeden z elementów Niewidzialnego Miasta.

trójkątna klatka schodowa / triangle-shaped staircase

Więcej zdjęć z Nidy oraz poniżej przedstawionego biura na „Spacerem po Kielcach

parter w biurowcu pachnącym przeszłością / reception at ground floor in oldschool office

Tu z nieco innej beczki – garaże, które przypuszczam, że nie przetrwają budowy ekspresowej obwodnicy… wyjątkowe miejsce, które, zależnie gdzie spytać, należy do Bocianka, Szydłówka lub Sadów :)))

Garaże, w pewnym sensie, podziemne... / Almost underground garages

nie wypatrzy ich wrogi satelita, to ci dopiero garaże! / lawn-topped roofs gives them "invisibility" from spy's satelites ;)

Z cyklu „tu było kino” – lekko militarne Kino „Bajka”, Kielce

Kino "Bajka", Kielce / former "Bajka" cinema

tu było kino - kino Bajka / that was cinema named "Bajka" (mean "Fairytale")

…i z innych spacerów po CK…

budowa przy Sądzie Wojewódzkim / building site near County Court

pas man teria / haberdasher

Z powyższym zdjęciem wiąże się przykra historia, nie zaraz dramat jakiś, po prostu przykry numer dla miłośnika Kielc. Znalazłem stary neon „Dom Mody”, znalazłem przez pewną panią dojście aby zrobić na jego tle sesję z modelką, wyjaśniłem wcześniej że dokumentuję różne „smaczki” Kielc a ten w szczególny sposób chciałbym zaaranżować tworząc pierwszy plan do treści niesionej przez neon – miłe dziewczę, stosowne oświetlenie, ba, zabezpieczenie żeby ktoś nie zarzucił uszkodzenia poszycia dachu, wszystko dogadane, dziewczyna w samochodzie, dwóch fotografów na pokładzie, przychodzimy – NIE, odmienił się księżyc złoty. Zanim zdążyłem postarać się o zgodę administratora, ten usunął neon w tak zwane „pizdu”. Wiec jak zobaczyłem że jeszcze nie zdjęli pasmanterii – ustrzeliłem z miejsca a tych pawilonach i ją i rybki :/

Paranoja bez granic - ja utrwalam luksfery i detale nazwijmy to inżyniersko-architektoniczne a nadęta pani z bloku jest więcej niż pewna że jestem z gazety i szukam haka na nią, jej mieszkanie, ba, cały wieżowiec a nie wiadomo czy na administrację apetytu nie mam / insane or frustrated people are able to see danger everywhere and photographer is the worst evil that can exist on Earth, if I'm taking a picture - there MUST BE SOMETHING! :)

Kielce, ul. Prosta / Prosta St.

A powyżej, rzadki w leksykonie kieleckich nazw, akcent z Formuły 1 – ul. Prosta :) Przechodziliśmy tamtędy (a jakże, z tragarzami) by zobaczyć niejaką planetoidę „2011 AN52” lecz news, który nami powodował (TVN24 – profeska!) nie podawał ani kierunku ani kąta ani czasu trwania więc liczyliśmy na zwykły łut szczęścia który nie nastąpił. Mimo to miło było polampić się w gwiazdy z rozdziawioną japą i na odchodne strzelić chociaż fotkę fragmentowi nieboskłonu i naszemu rumianemu, kieleckiemu padołkowi :)

Oczekując na cud... / waiting for object "2011 AN52"

No, i proszę –  faktycznie to jest Wielki Post! :)

PS. Pozdrawiam wszystkich, z którymi włóczyłem się po tych miejscach oraz kompanów dzisiejszej ucieczki z czterech ścian.

Tajemniczy tunel w powietrzu na Malikowie

20 Komentarzy

Z cyklu „Pomniki PRL” drugi obiekt położony na obrzeżach Kielc i podobnie jak poprzedni (most na Bobrzy) , całkiem bezużyteczny, bez jakiejkolwiek infrastruktury w pobliżu, której mógłby służyć. Zapomniana inwestycja – tunel w… powietrzu, usytuowany skośnie do linii kolejowej, z boków został wzmocniony potężnymi betonowymi podporami, u góry ma balustradę nie wyglądającą na prowizoryczną. Z mapy nie wynika jednak żadna trasa, która mogłaby przebiegać nad tunelem. Przypomina to zbudowanie portu rzecznego w mieście bez rzeki…

Żeby było jeszcze bardziej absurdalnie, nasz mostotunel – bo sam nie wiem jak winno się nazywać tę betonową plombę – przebiega jedynie nad dwoma z TRZECH torów! :) Ów niezwykły monument, będący kolejnym pomnikiem sławiącym procesy decyzyjne PRLu, to kolejny element infrastruktury stojący CAŁKIEM zbędnie a wymagający konserwacji dla bezpieczeństwa PKP. Dookoła betonowego kloca rozpościerają się łąki, nieużytki, lasy i ostatnie, ślepe uliczki Kielc po których hula sobie wiatr… i tylko kilku writerów zagląda tam czasem, żeby wrzucić coś na linii Kielce-Częstochowa. Pod zdjęciami – bonus: mała panoramka ze szczytu tej betonowej perełki.

>>>Panoramka ze szczytu plomby<<<

Tajemniczy most na Bobrzy

6 Komentarzy

Peryferie Kielc między Białogonem a Zalesiem, w środku łąk i pastwisk stoi tajemnicza zapomniana inwestycja – zbudowany nad rzeką Bobrza most donikąd. Nie ma ani, zdaje się, nie było tu nigdy żadnej drogi, przejazdy mostami są w bardzo blisko sąsiedztwie a ich kąt wyprowadza drogi do węzłów komunikacyjnych. Ten most nie.

Podczas dokumentowania obiektu padła teoria (dzięki Marcin), że może jest to jedna z inwestycji sugerowanych przez ZSRR które wdrażał Wojciech Jaruzelski (uzasadnienie w linku pod zdjęciami) podążając za wytycznymi moskiewskiej strategii militarnej. Jest też teoria bardziej prawdopodobna, mówiąca że ów most miał odciążyć drogę Białogon – Jaworznia (węzeł E7) aby ominąć kilka bardzo ostrych zakrętów przy fabryce pomp i uniknąć poprowadzenia ruchu przez Zalesie.

Jednak inwestycja skończyła się nim zaczęła a obecnie wokół mostu jest cisza – w przenośni i rzeczywistości: nikt o nim nie wspomina, pasą się tu krowy, które w razie burzy chowają się pod mostem, na gałęziach chaszczy porastających brzegi Bobrzy powiewają tysiące reklamówek i śmieci zostawionych tu przy wysokim stanie wody, jak w polskim filmie – nic się nie dzieje…

Most po stronie Zalesia - łąki, krzaki i ugory, dalej domostwa. Lecz gdzie dla tego mostu jest droga, droga Polska Zjednoczona Partio Robotnicza?

Wątpliwe jest tajne znaczenie strategiczne jeśli obiekt jest umieszczany na ogólnodostępnych cywilnych mapach wojskowych wydawnictw np. WZKart

Ślady kopyt wskazują że chociaż krowy mają z mostu pożytek

Obiekt nikomu nie służy za to wymaga wydatków na konserwację

Most donikąd - od strony ul. Krakowskiej stoją domy, płynie spokojnie Silnica, krowa gryzie trawę kręcąc mordą a most zamyka "elektryczny pastuch"

Gdyby ktoś chciał budować pomnik socrealizmu - nie trzeba, wystarczy go wyremontować

A oto podstawa teorii o budowie obiektów w PRL na potrzeby ZSRR – fragment filmu o towarzyszu Jaruzelskim:

Podobnych obiektów jest w Kielcach więcej, będę je tu prezentował w miarę możliwości.

Czy pana mama je banana? Moja mama ma malamuta.

18 Komentarzy

Kilka tematow w jednym poscie to jak lapanie kilku srok z jeden ogon no ale moze sie uda.
.
Matematyka
CKE zamowila spoty promujacy matematyke i od razu mozna bylo przeczytac ze jeden spot zawiera bledy a ja dzis odkrylem ze kolajny spot jest wadliwie skonstruowany merytorycznie: dziewcze opowiada w nim o tym ze wszystkie schody musza byc odpowiednio zaprojektowane a mozna to zrobic latwo dzieki matematyce korzystajac ze wzoru „glebokosc schodka plus dwie jego wysokosci powinna sie rownac od 60 do 65 cm”. Nie jestem urodzonym matematykiem ale liczyc jeszcze umiem: jezeli oznaczmy wysokosc (h) i glebokosc (a) by otrzymac wzor x=a+2h przy czym x moze miec wartosc od 60 do 65 cm chyba autor wzoru/tekstu chodzil do szkoly pod gorke po schodach o wysokosci 31 cm i glebokosci 1 cm (x=1+62 otrzymujemy mieszczace sie w wymaganym przedziale wartosci 63 cm). Czy ten wzor zacheca do korzystania z matematyki i jest przydatny albo chociaz poprawny? Strach pomyslec jakie sa pozostale spoty, ktore kosztowaly w sumie 20 milionow zl…   oj, ktos sie chyba PRZELICZYL…
.
Smierdzaca nowelizacja
Media donosza o nowelizacji ustawy o ochronie zdrowia, konkretnie chodzi o wprowadzenie zakazu palenia w ogolnie ujmujac miejscach publicznych. Jednak jak donosi portal wp.plprzyjęta w Sejmie poprawka mniejszości złagodziła niektóre z tych propozycji. Zakłada, że właściciele lokali gastronomicznych o powierzchni poniżej 100 metrów kw. będą mogli zdecydować czy ich lokale będą w całości przeznaczone wyłącznie dla osób palących czy niepalących. W większych lokalach (powyżej 100 m kw.) właściciel będzie mógł wydzielić sale dla palących.„, co w praktyce oznacza ze zakaz nie musi obowiazywac w malych lokalach wcale a w wiekszych sale dla palacych moga byc glownymi salami zas zakaz bedzie obowiazywac w jakiejs klitce wielkosci pomieszczenia do parzenia jaj. Niby lepszy rydz niz nic ale jakos nie widze wcale poprawy z punktu widzenia osoby niepalacej.
.
Ekspedycja Wisla
Marek Kaminski wymyslil splyw kajakowy Wisla, piekna sprawa, dodajmy ze nasz podroznik startuje jutro wiec bedzie to splyw zimowy (to jakby dla zrownowazenia calej rzeszy ludzi zakladajacych grupy na FB, GL i N-K w stylu „wynocha zimo”, przeciez to piekna pora roku tak samo jak inne!) a wiec uzeranie sie z krami ale to nawet nie jest najtrudniejsze, chyba najciezej byloby mi spelnic warunek mowiacy o piciu wody z Wisly. Miala ruszyc strona do sledzenia biezacej pozycji Marka ale na razie nie hula wiec na razie wszystkie info znalezc mozna na blogu lub stronie wyprawy. Za ten zimowy numer trzymam kciuki i naprawde – szacun!
.
Ksiazkowo
Ostatnio krolowal u mnie Wiktor Suworow. Najpierw szpiegowsko-sensacyjne, pelne smaczkow i sowieckich tajemnic „Akwarium” ktore tak mi posmakowalo ze dalem sie wciagnac w „Lodolamacz” bedacy udokumentowana teoria spiskowa ujawniajaca poczynania ZSRR jako organizatora i wykonawce oraz najwiekszego ukrytego agresora II Wojny Swiatowej. Dosc kontrowersyjna moja wlasna pointa jest taka ze gdyby nie Hitler to dzis flaga Europy zamiast kilkunastu zlotych gwiazdek mialaby jedna ale za to wielka i czerwona a na kontynencie wszyscy pisaliby cyrylica. Ta druga pozycja spodoba sie milosnikom historii, II WS ale rowniez osobom pasjonujacym sie strategiami i militariami. Obecnie brne z Kaminskim przez dzienniki z biegunow, ciezko jest: zastrugi i rany…
.
Najwazniejsza ze sztuk
Dotarlem do ekranizacji „Akwarium” i musze powiedziec ze jesli juz ktos koniecznie chce obejrzec ten nudny film to nie radze tego robic bez uprzedniego przeczytania ksiazki, gra aktorska ponizej krytyki i nawet idealnie pasujacy do swej roli Gajos dal ciala – filmowe Akwarium jest zwyczajnie zbyt plytkie. Druga klapa ale to tak totalna klapa ze nie napisze nic poza podaniem tytulu to majaca byc kontynuacja „Misia” produkcja pt. „Ryś”, oby was wszystkich bioracych udzial w tym gniocie straszyl duch Zdzislawa Dyrmana, zasadniczo! Dobry za to byly  dwa filmy „Solista” i „Palermo shooting”, bez uzasadniania – polecam. Kto widzial „Wesele” i docenil zawarta w nim esencje wad narodowych ten powinien obejrzec zahibernowany w klimacie „aparatu”, „resortu” i PGR-ow z lat 70 film pt. „Dom zly”. Dla wiekszosci Pokolenia Kolumbow ’70 bedzie to udana komedia z nutka goryczy.