Posts Tagged ‘gotowanie’
Slowa wstukane mimochodem
Zyje. Wygrzebalem sie z dolka, mam juz za soba niedoszla wspolprace z nieprofesjonalna firma i sprawe w sadzie zakonczona po mojej mysli. Zbieram sily do poszukiwania pracy a w miedzyczasie scigam zlodzieja dzieciecych sanek i bezczelne spamowanie Plusa. Montuje tez detkowisko ale o tym za moment.
Przed swietami byl dobry rajd pieszy w internacjonalnym skladzie (zdjecia wkrotce, podobnie jak z fotoszwedaczy z Ula) i kilka wypadow rowerowych gdyz nie od dzis wiadomo iz najlepszym antybiotykiem i szczepionka przeciw grypie jest rower. Swieta byly mocno rodzinne i spiewane co rozwialo smutek braku funduszy na prawdziwe prezenty – skarpety i czekolada? Nie, bez skarpet. Upieklem swoj drugi w zyciu pasztet o slusznej konsystencji zapewniajacej smarowalnosc produktu nawet w okolicach 0’C z poteznym watrobianym akordem. To bodaj pierwsze swieta gdy nie nie obzarlem sie nieprzyzwoicie. Ogolnie to moja pierwsza zima od 4 lat, mam na mysli taka prawdziwa – ze sniegiem i mrozem. Pierwsza zima w ktora nie widzialem ludzi trzepiacych dywany na sniegu, pierwsza gdy klatka schodowa nie pachniala pasta do podlogi… Dobrze ze w kosciele pachnialo naftalina z wylinialych lisow i norek bo sniegu w Swieta prawie nie bylo. Sylwester spokojny, petard jakos strasznie malo, taki spokojny bardzo czas ostatnio.
W nastepny krismas moze uda sie z Mintajem zmontowac ekipe kolednikow, taka prawdziwa – z diablem, janiolem, turoniem. Wspaniala ksiazke polknalem – Akwarium Suworowa, nudne niemieckie filmy: Upadek i Baader Meinhof Komplex i zarazilem sie strategia Wild Guns ale juz mi przeszlo no bo co to za dziki zachod bez fryzjera, grabarza i burdelu? Beeeeezseeeensu! :) Sporo filmikow sie nagromadzilo od ostatniego postu ale tez je pchne przy jakiejs okazji. Dzony, Hamer, lepiej pozno niz wcale – gratulacje corek!
Pomyslnosci w 2010, to bedzie rok niezwykly, Zajka leci na Marsa na wakacje :D
Wscieklizna, knock-out i kamikaze
Ostrzezenie: nie probuj jesc tych przypraw jesli masz alergie lub astme!!!
Obiecywalem kiedys i oto one: ostrosci mojej kuchni. Na pierwszy ogien afrykanska wscieklizna, zdradliwie niewinna z wygladu papryczka o zmylajacym, okraglym ksztalcie, klasyfikowana wsrod trzech najostrzejszych odmian chilli (Tesco finest), znana mojemu koledze z Wybrzeza Kosci Sloniowej jako ta, ktora mozna dodac do duszenia miesa ale nie wolno jej dziurawic. W Afryce usuwa sie ja z posilku przed zaserwowaniem. Ugryzienie bezposrednie swiezej papryczki wywoluje pieczenie jezyka, gardla, warg oraz skory wokol ust a czasem problemy z oddychaniem. Nie do ugaszenia woda ani mlekiem. Bron Boze gazowanymi napojami. Ponoc dziala napelnienie ust olejem ale nie probowalem. Ja ratowalem sie ssajac kostki lodu i zonglujac nimi jezykiem. Zamrozenie papryczki oslabia nieco dzialanie zawartej a niej kapsaicyny.

pAfryka
Znam jednego czlowieka ktory odkryl odpornosc na pikantne rzeczy i przy mnie zjadl cala taka papryke, gryzac przez 15 sekund i polykajac, po czym wrocil do pracy bez lyka wody! Nie wie co traci ;)
A to japonski knock-out – tarty zielony japonski chrzan Wasabi, ostrzejszy nawet od Estonskiej petardy-musztardy. Im wyzsza temperatura potrawy z ktora go skosztujemy – tym silniejsza plombe w twarz otrzymamy. Oszukuje skale ostrosci SHU, dziala nagle powodujac wytrzeszcz oczu i cios w nos. Mimo szybkiego oddychania czlowiek dusi sie jakby wdychane powietrze bylo juz „zuzyte”. Mija rownie szybko pozostawiajac orzezwienie jak po mocnym kichnieciu, nie wywoluje pozniejszego pieczenia guzika. Mozna zazywac zamiast tabaki, oczywiscie nie nosem :)

wasabi
Jest tez olej Wasabi lecz to juz cios ponizej pasa – sam olej, pomijajac nieco drazniacy zapach, nie jest wcale pikantny co pozwala go uzyc obficie. Pelna gotowosc bojowa uzyskuje gdy pokropimy nim goracy posilek. Niewyczuwalny z odleglosci 40cm, zdradziecko czeka az wykonamy wdech tuz nad naczyniem lub zdazymy umiescic porcje w ustach. Zasieg razenia widac po pacjentach ktorzy znienacka odchylaja glowe do tylu duszac sie i placzac. Po spozyciu wystepuje obfite pocenie sie skory pod oczami i czubka glowy oraz kolor twarzy lepperyzuje sie w bordo. Nie udalo mi sie znalezc go w sprzedazy detalicznej, mozliwe ze trzeba miec licencje Kamikaze ;)
bylbym zapomnial, milego sluchania:
Motylem bylem i nie utylem / just a quick butterfly
Ciepla szama w kwardans – grubo uciety stek z chudej cielecinki. Stek nacina sie na pol z grubosci jakby chcac zrobic z niego dwa ciensze lecz zostawia sie nieprzeciety fragment z jednej strony by mozna bylo otworzyc go niczym ksiazke co daje symetryczny ksztalt o nieregularnej linii brzegowej a poniewaz miesko to ma kolor rozowo-czerowny wiec dla prewencji przedinnymi skojarzeniami nazwano je motylkiem :)
W wielki skrocie: mieso smazymy, grilujemy pieczarki, przyprazamy ciabate (w tosterze lub na patelaszce), kazdy smazy jak lubi stad tylko szkic a nie przepis, chce jednak wspomniec iz ZAPACH cieleciny smazonej na wsciekle goracej patelni na oliwie i posiekanym rozmarynie to cos niesamowitego. Podawac z ostra musztarda, mozliwie kwaskowa np. dijonska, kropiac cytryna i posypujac wybrana przez siebie „trawa”. Tu efekt koncowy, slinka mi ciekla wiec zdjecie jest jakie jest:

motylek / butterfly
Orzezwienie: 10
Ckni mi sie za Kielcami okrutnie ale mam na takie okazje zdjecia, nie tam ze zaraz fotografie, Bog-wie-co, ot, pstrykniete fotki automatycznym gluptakiem, pamiatka z podrozy, dokument z waznego dla mnie miejsca lub chwili. Piszac o bazarach przypomnialem sobie ze mam jeden adekwatny strzal – bez cienia ironii – bardzo mila Pani, ktora byla laskawa poczestowac mnie sokiem wycisnietym z beczkowej kapusty kiszonej, takiej ubijanej nogami z marchewka i ziolami odpowiednimi.
Sa takie smaki jak wlasnie ow sok, jak domowy bigos, jak wlasnorecznie zrobiony kwas chlebowy albo chlodnik, jak kaszanka z Radlina albo wedzona makrela z Janowa i kto je pozna – wnet pokocha a gdy trafi pozniej zjesc wersje przemyslowa z konserwy czy sloika to jeno idzie sie noga przezegnac.

rzecz prosta a zachwycajaca - sok z kiszonej kapusty