Posts Tagged ‘ojczyzna’
Zmiana czasu
Wróciłem do żywych, wokół dzieje się dużo. Po 2 tygodniach grypy raczyła ona odpuścić zostawiając jednak zatkane zatoki. Jak to jest jeść bez smaku i powonienia? Pff… wbrew pozorom odczuwa się gdy coś jest niedosolone, słodkie, kwaśne, pikantne itd lecz najgorzej z rozróżnianiem smaków soków i ziół, konkretnych nazw, to samo z zapachami – oceniam ładny brzydki ale szczegóły… lipa. W poniedziałek coś z tym zrobię bo wraca czas prasowania kołnierzyka, wiosna, klienci.
Ostatnio cudownie przemierzone miasto na szwędaczu z Hamerem, w zwolnionym tempie, tak jak lubię. Dywagacje prowadzone w rozmaitych okolicznościach przyrody i rozkminki – że może jednak zagraża nam Japonia jeśli po Czernobylu choć nie pomarliśmy to dziwnym zbiegiem okoliczności kilku kolegów wycinało raka a jednego ziemia już przykryła.
Dla zmarzluchów teraz startują sezony – rowerowy, kajakowy, pontonowy, latawcowy, zdjęciowy itd. a tak naprawdę trwały przecież cały czas :) No fakt, ostatnio silniej wieje, mieliśmy nawet problemy z porywistym wiatrem podczas zdjęć na dachu wieżowca a umieszczenie przy 450 mm obiektu w wybranym miejscu kadru było przeważnie niemożliwe dlatego trzeba będzie to powtórzyć w spokojniejszą pogodę. Póki co – zapraszam na 20 MB partyzancką panoramę Kielc
Betko ukończył budowę bliźniaków otworkowych (wytrącając niechcący sobie ostatni argument przeciw przygotowaniu swej wystawy, hehehe!!), CNK podrzucił mi pimpstylowy aparacik wyglądający jak złota papierośnica alfonsa z lat ’70, trwa naświetlanie materiałów wewnątrz tych sprzętów. Najładniejsze jest przewijanie – w złotej lancpudrze długi bolec w całości chowający się w korpus a w drugim piękny szesnastokrokowy klikier odmierzający 24 x 72 mm :)
W zeszłym roku odziedziczyłem proste elektroniczne body z Zakonu Braci Minolta – Dynax 500si gdyż Speedy przestał robić zdjęcia ANALogLOVE a ja wręcz coraz je bardziej doceniam i smakuję. Minus niewątpliwy to brak manualnego ustawiania ISO i w przypadku braku DXa przyjęcie domyślnie wartości 100 ale darowanym zębom nie zagląda się w konia więc dzięki Adrian, zapiąłem tam sobie Velvię jako że zastąpiła mi ta puszka moje pierwsze lustro, prawdopodobnie pierwszy aparat z autofocusem – Minoltę z 1985 r. 7000AF. Zabawa na kilka body skutkuje tym, że po wywołaniu kolejnego filmu znajduje się na nim strzały z miejsc trwalonych też częściowo na innych materiałach i dlatego dziś zaległy trip z „mamusią”, welcome to Końskie ;P
A, na koniec stara dobra tuba – Beatnuts. Dobranoc, bo dziś śpimy krócej (chyba ty!)