Posts Tagged ‘N11’
Wielki cukrowy kloc / Great Sugar Loaf
W niedziele z Krzychem otworzylismy sezon szlakowy robiac ponad 20km drepcydesem. Brak samochodu to przeszkoda ale do pokonania jesli ktos nie chce dac sie uziemic w domu. Za cel obralismy Great Sugar Loaf (irl. O Cualann) – najbardziej szpiczasta gore widoczna z Dublina polozona 501 m n.p.m. w Gorach Wicklow miedzy N11 a zjazdem R755 na Roundwood lub jak kto woli miedzy Djouce Mountain a Little Sugar Loaf i wzgorzami Bray Head.
Pojechalismy drugim porannym pociagiem (na pierwszy spoznilismy sie bo stacje Tara Street otwarto gdy pociag na nia wjechal wiec nie zdazylismy kupic biletow) do Greystones, ktore obeszlismy z poludniowej flanki i skrecilismy w Delgany w biegnaca przez pagorki droge na polnoc (do Ballydonagh i gory Hillfort).
na wysokosci parkingu przy lesie Kindlestown odbilismy 90′ w lewo w polna droge ktora wiedzie az do zdjazdu z N11 – tu slimakiem na droga strone, w lewo obok starego wasztatu samochodowego i w prawo pod gorke stromo asfaltem do T-junction i tu w prawo by dalej napierac pod gore az do parkingu pod Great Sugar Loaf.
Chwila na latawiec, herbate i drugi oddech kaczuchy i zaatakowalismy szczyt ktory tego dnia byl naszym celem. Z powodu pieknej pogody ten kawalek szlaku byl zawalony jak wejscie na Giewont a na szczycie dominujacymi jezykami byly polski i ruski i dopiero daleko za nimi angielski w wersji OJRISZ :) Bakteria nam padla wiec strazackie bedzie jak dokoncze i wywolam film.
Krzych byl napalony na wesole miasteczko ktore widzielismy w Bray z pociagu wiec ze szczytu podazylismy na Polnoc – Polnocny Wschod wytyczajac nowa sciezke przez porosniete kosodrzewina goloborze az do miesca gdzie milosnicy downhillu zbudowali zjazd z przeleczy po wschodniej scianie masywu. Trudna technicznie i wymagajaca pelnego skupienia jest ta trasa. Chlopaki udoskonalili przejazd lopatami i powybierali ostre glazy na bok i choc mozna sie w wiekszosci odcinkow bezpiecznie zatrzymac lub polozyc to bez fulla nie ma sie tam po co wybierac (wyczailem tez caly tor dirtowy w dolinie ktora autobus 44 dojezdza do Enniskerry ale nie bylem tam z buta). Stad juz nudna droga asfaltem ponad a pozniej wzdluz N11 do Bray gdzie na koniec dalem sie wystrzelic w komos w takiej okraglej klatce niczym pilot katapultujacy sie z samolotu. Oj zmarszczylo sie kakao ale sa to wrazenia nie do opowiedzenia.
Warto przed takim wyjazdem spisac kilka rozkladow autobusow i pociagow (do i z Bray, Greystones, Enniskerry) by porownac czas dojazdu (np. z centrum Dublina autobusem do Greystones jedzie sie 100 min a pociagiem 50 min) oraz zeby miec opcje zmiany trasy, planu, tempa, celu itd.
TPP „B.U.K.” przedstawia: Djouce Mountain
Znowu bylismy w Gorach Wicklow. Towarzystwo Pieszej Przygody „Bartek Ula Karol”. Pisze te posty z pewnym opoznieniem i czasem trudno sie polapac zwlaszcza ze w ostatni weekend tez bylismy w tych gorach. Ale ale, do rzeczy. Samochod sie zoastawia tam gdzie autobusy przywoza turystw pstrykajacych fotki jeziora i rusza sie wydeptana sciezka. W sumie najpiekniejszy widok to rzut oka w tyl po przebyciu zaledwie 15% dystansu na gore. Ten piekny poszczerbiony stok to wschodnia sciana Luggali zwanej tez Fancy Mountain(595m npm) ktora tak stromo odpada do jeziora Lough Tay. Szeptem: A jesliby pojsc wzdluz linii lasu w lewa strone – droga zaprowadzi nas do kompleksu tras rowerowych Ballinastoe, mniam!
Wiezniowie zamiast wylegiwac sie w celach z TV za MOJE piniondze powinni… nie chce uzywac slow nieparlamentarnych wiec nie powiem co powinni ale przyjmijmy ze chodzi mi o ” naprawde ciezko pracowac”, wzorem irlandzkim stare podklady kolejowe znalazly zastosowanie – polozona z nich sciezka daje turystom mozliwosc przejscia sucha noga przez mokradla (ktore wystepuja tu nawet na szczytach i grzbietach, relatywnie wysoko a jednak!) jednoczesnie chroniac licha glebe przed niszczeniem przez ruch pieszy. Podklady sa obciagniete napieta metalowa siatka o drobnych oczkach, dobrze przygwozdzona co daje dobra przyczepnosc nawet gdy drewno jest wilgotne lub zmrozone.
Ten tu ponizej to ma chyba owce zatrzymywac bo inne zastosowania zadna miara wyobrazic sie nie kcom.
A teraz, drogie panie, odpinamy hamulce i staramy sie nie puscic kierownicyyyyyyyyyyy…. podniecajaca jest ta sciezka. To rowniez widok „w tyl”. W tle szczyt mniejszej grory – White Hill (630m npm), dwa jeziora z ktorych tylko jedno ma nazwe – Vartry Reservoir.
Wiekszosc trasy pokonuje sie idac szlakiem Wicklow Way, jednym z nielicznych oznakowanych szlakow w tych gorach a zarazem najdluzszym – 132 km, calkiem blisko szczytu szlak odbija w prawo by zaczac opadac w strone wodospadow Powerscourt a my kierujemy sie prostu i lekko w prawo. i wreszcie jest – Djouce Mountain (725m npm).
Djouce czyta sie „dzius” (jak „juice”) a nie „djucze” jak sobie to wykoncypowalem :) Opisana droga jest dziecinnie prosta i gdybym mial kogos zachecic do wedrowek po Gorach Wicklow to zaczalbym wlasnie od tej gory – nie wymaga kondycji ani umiejetnosci chodzenia po gorach, przewyzszenie jest tak rozlozone ze moznaby w sumie wejsc tam w klapkach a widoki sa calkiem niezle.
Najwyzsza gora widoczna powyzej to Great Sugar Loaf (501m npm) – rzuca sie w oczy kazdemu wyjezdzajacemu N11 z Dublina.
A to Dublinska Szkola Krajobrazu – pastwiska pooddzielane od siebie tradycyjnie usypanymi murkami z wyzbieranych na polu kamieni. A poniewaz bylo nam malo to jeszcze trzasnelismy 10km dookola wielozbiornikowego ujecia wody dla miasta Dublin.
W drodze dosamochodu obzarlismy sie pekajacymi wrecz od dojrzalosci jezyn a i pare – nieznanych tu – orzechow laskowych trafilo nam sie na leszczynach. Wkrotce relacja z „Lug”. Pozdro!