Brulionman

o fazach ksiezyca, ruchach tektonicznych plyt w Ameryce Lacinskiej, o inseminacji owiec, o pomniku w ksztalcie wielkiej pochwy przy glownym skrzyzowaniu w Rzeszowie, o zapadaniu w katatonie, o ukladach scalonych, o MySQLu, o propagacji w pasmie dwumetrowym, o powstaniu Nikaragui, o petli histerezy – nie jest to blog. / trying-to-be bilingual (English) blog

Życie – odcinek 33

7 Komentarzy

Dwie trójki lepsze niż trzy szóstki, chyba że trzy szóstki w totka, to skłonny jestem rozważyć zmianę zdania ;) Całkiem nieodkrywcze stwierdzenie, że najlepiej w życiu jest robić to co się lubi, staje się właśnie mym obecnym mottem i nie zamieniłbym tego na dobrze płatne wakacje (czyt. posada w resorcie na stanowisku ds nieistotnych i mało ważnych gwarantująca po miesiącu Czarny Pas w Pasjansie).

Wiek Chytrusowy. To miał być spokojny wieczór – wyszedłem na NURT a wróciłem jak zwykle, pewna w tym zasługa wyżerki po gali finałowej, na którą to (wyżerkę, nie galę) ściągnęło całe przylegające osiedle emerytowanych ubeków. Pogratulowałem najbardziej zasuszo… zasłużonym twórcom, całkiem z reszta obustronnie anonimowo. I była to pierwsza impreza w Kielcach, na której nie było „Cyganki”, widać nie mogła się rozdwoić, hehehe..

Tlen, szwędacz, kawiarnia – czemu od pewnego, długiego niestety dość czasu, muszę tolerować ten okropny dźwięk dobywający się zza baru, przypominający ordynarne smarkanie w wykonaniu zacharchanego żula z polipem wielkości Bydgoszczy w nosie? Czy tylko tak można robić tę cholerną kawę czy cokolwiek z tych czarymarów się uzyskuje? Nie obyło się bez ochlaju w dobrym, męskim towarzystwie, wdzięki miasta były ponętniejsze niż wdzięki kobiet, przynajmniej tego wieczoru.

Dzisiejszy poranek zaczął się na szczęście dopiero tuż przed południem delikatnym smakiem buncu z nutą prawdziwków (pycha, polecam!) i pozwolił bym drugi wolny w tym miesiącu dzień spędził wykorzystując rower do czegoś więcej niż pożerania kilometrów ulic na trasie „praca-dom-telewizja” (wyborcze hasło Svena).

z radzieckiego katechizmu: "Na POCZĄTKU nie było niczego, tylko wiatr hulał po Placu Czerwonym..."

bezzdjęciowo minęliśmy z Tomkiem las i zaczęliśmy poszukiwania dzisiejszego celu

...a był nim bunkier przeciwatomowy dla członków PZPR schowany w stromym zboczu Bukowej Góry

bunkier ów niestety okazał się już w swych intencjach nie służyć peerelowskim vipom lecz był to schron górniczy na czas strzałów

...w dodatku, przerobiony został na skład mat. wybuchowych a później zasypany i prawdopodobnie nikt już nie ujrzy jego wnętrza, jako że znajduje się na terenie przyszłych strzałów

smutni z obalenia mitu wyruszyliśmy offroadowo w las i tylko sprawne hamulce uratowały nam życie gdy na drodze stanęła nam rozpięta między drzewami stalowa lina - co zdarzyło się przy oszałamiającej prędkości oscylującej w granicach 4-5 km/h

jak widać na poprzednim zdjęciu znajomość liny z drzewami trwa już dobre 5 minut i musi być naznaczona wyjątkowo przerażającą legendą skoro nie zajęli się nią lokalni złomiarze...

tu postanowiliśmy odpocząć i posilić miazgą pszenno-warzywną powstałą wskutek wypadnięcia takiejż treści z piętra dziesiątego bez spadochronu

w tych niełatwych chwilach towarzyszył mi Tata Tadzika

w tych pięknych okolicznościach przyrody, i tego, i niepowtarzalnej... pierwszy w tym roku i zapewne ostatni w nim raz jadłem ziemniaki pieczone na ognichu, w dodatku z widokiem na ziemie północne

powrót był utrudniony, gdyż dysponowaliśmy pospołu jedną lampką i choć jechało mi się wygodnie jako pierwszemu widząc swój cień na ledwo oświetlanej przez jadącego za mną Tomka drodze to gubiłem tęże co rusz i gdyby nie gps to wyjechalibyśmy w.. ..pół do dziesiątej ;) Wróciliśmy do Kielc gdy gardła złocisto-krwistych kibiców niosły z dalekiego stadionu śpiew zagrzewający do boju w ten ciepły, jak na polski listopad, wieczór.

Dni temu szabanaście, osobnik ukrywający się za pseudonimem „anarcha” poczęstował był mnie komentarzem zawierającym link do czegoś tak nadzwyczajnego, że zamykam paszczę i zapraszam do obejrzenia:

Earth | Time Lapse View from Space, Fly Over | NASA, ISS from Michael König on Vimeo.

ZZIB: patrzę na ewolucję od czasów kont na Polboxie do dzisiejszych zakładanych z automatu maili na fejsie, czas wysyłania pocztą nieemitowanych „wirusowych” reklam (teskacz, niesamowita reklama nie powiem czego czy tepsa) zmienia się, lecz się nie kończy.

PS. Twoja stara ogląda filmy na filmwebie! ;P

Komentarzy 7

Subscribe to comments with RSS.

  1. wycieruch

    28, Listopad, 2011 at 1:03 pm

    • a dzięki dzięki!
      nooo, jakoś nie jestem zdziwiony, krócej by wymieniać gdzie żeś Ty nie był ;)

      brulionman

      30, Listopad, 2011 at 6:57 am

  2. kto to ”Cyganka” ? – czy to jakaś tutejsza celebrytka ?

    anarcha

    30, Listopad, 2011 at 6:48 am

    • trochę na wyrost, raczej powiedziałbym, że „bywa” na salonach – niezależnie czy jest to wieczór poezji w pseudoszklanym domu w Ciekotach, wernisaż w osiedlowej bibliotece czy koncert w kcq, na 99 proc można ją tam wszędzie spotkać :) pokażę Ci kiedyś na żywo
      a co do samego słowa – celebryta jest tak „subtelnie” brzmiącym słowem jak troglodyta, brytan itp.
      ps. widzę, że nie tylko ja za wcześnie wstałem ;P

      brulionman

      30, Listopad, 2011 at 6:55 am

  3. spóźnionego najlepszego…;)

    kin

    2, Grudzień, 2011 at 12:02 pm

  4. […] Bukową Górę wybraliśmy się z Bartkiem, było uroczo.  Tutaj relacja  Bartka. Dodaj do ulubionych:LubięBądź pierwszą osobą, która doda ten do listy […]

    Bukowa Góra « fotoszwendacz

    28, Grudzień, 2011 at 1:17 am


Dodaj komentarz