Posts Tagged ‘panorama’
MSPO Targi Kielce 2011
Międzynarodowy Salon Przemysłu Obronnego / International Defence Industry Exhibition
Panoramy / Panoramic pictures
MSPO 2010 – zdjęcia / pictures vol. 1
MSPO 2010 – zdjęcia / pictures vol. 2
Lufa / Barrel
Zagubione w akcji
Dwie panoramy ze szlaku Kuzniaki – Oblegorek warte tyle co i pozostale zdjecia z tego wypadu.
- tuz za domem z poduszkami, tam gdzie skrecowywuje sie w lewo to widok w prawo jest taki wlasnie o. A tam daleeeko na horyzoncie widac chybasik Zajaczkow.
- zdjecie nie oddaje wrazenia jakie robia te skaly ale moze to kwestia zlej baletnicy
I jakos odkad mam syfre to jest tak, ze coraz czesciej robie zdjecia a coraz rzadziej fotografie :(
Graffiti yard Dublin
Panoramiczne zdjecia graffiti przy linii DARTa na Phibsboro w Dublinie. Kliknij aby powiekszyc (ok 1MB kazdy). / Panorama photos of graffiti on DART yard, Phibsboro, Dublin. Click to enlarge (ca. 1MB each)
Panorama rzeki Liffey / panorama of Liffey River
Cieple, pomalu zachodzace slonce oswietlilo polnocny brzeg glownej rzeki Dublina w pewne pozne grudniowe popoludnie. Jak to przy panoramach – ciut wiekszy format niz zwykle zby bylo cokolwiek widac, ale spokojnie, wazy mniej niz mega.
Przypomnialy mi sie stale punkty codziennego programu Polskiego Radia z lat osiemdziesiatych:
…wysluchalismy blablabla Jana Sebasiana Bacha, G-dur, opus trzeci w wykonaniu moskiewskiej orkiestry symfonicznej pod dyrekcja blablabla…. …STAN BUGU WE WLODAWIE WYNIOSL JEDENASCIE, PRZYBYLO CZTERY :))) …jedenasty stopien zasilania gazem ziemnym, kszzzzzzzzz – kanal lewy, kszzzzzzzzzzzzz – kanal prawy, ostatni szosty sygnal znacza godzine dwunasta – i hejnal mariacki z glosnika :)
Kliknij w miniaturke aby powiekszyc:
PS. Nie, celowo tak zrobilem ;P
Maser i nienazwana sciana / Maser and no-name wall
Dwie zmontowane w szopie panoramy dublinskich murow – I LOVE MY CITY Masera i mur sasiadujacy z Hall-of-fame poswiecona U2.
Technodrzewa – kamuflaz miejski
Od paru lat przy dublinskiej obwodnicy M50 coraz lepiej udajacej autostrade stoja drzewa. Takie troche inne.
Maja pien, widac kore, stozkowo zwezajacy sie ku gorze galezie, igly… Moze troche zbyt symetryczne ale i tak lepsze takie niz ordynarny maszt gsm.
Ostatnio zlikwidowano bramki na tejze obwodnicy, nie wiadomo gdzie schowane kamery fotografuja tablice rejestracyjne, pozniej trzeba zaplacic za dokonane przejazdy. Te drzewa to, jak domniemywam, przekazniki telefonii komorkowej i luzik.
Dumam sobie jadnak ze pewne rzeczy beda sie zmieniac i za jakis czas bedzie sie przejezdzalo kolo zagajnika ktory bedzie dzieki petlom indukcyjnym, zdalnie dzialajacym czytnikom chipow lub kamerom sprawdzal OC, tozsamosc pasazerow, zalegle mandaty, mierzyl predkosc, wlaczal roaming bo bedzie to tak naprawde posterunek graniczny miedzy panstwami w wolnej czesci Europy… taka ewolucja milicjanta schowanego w krzakach z radarem krzyczacego przez radio do nastepnego posterunku ze syrena bosto w kolorze jajecznym przekroczyla w zabudowanym :)
PS. Pachnie troche wielkim bratem, zwlaszcza gdy bedzie mozliwe rowniez sprawdzanie legalnosci oprogramowania na przewozonym laptopie…
Ja brzoza, ja brzoza, jak mnie slyszysz? over!
Klaniam sie, Brulionman Dyzio Marzyciel
Powtorka z rozrywki / little flashback about one trip
/ I’ll translate this one day, I promise.
To chyba byl jakis bank holiday czyli dzien ustawowo wolny od pracy, po datach fotek patrzac bodaj 12 maja 2008r., po kolejnej nocce bylem tak zmeczony ze nie wylaczylem komorki kladac sie spac o 5 rano. O osmej zadzwonil Irek, ze ladna pogoda, ze szwedacza ma, ze niewiasta w pracy… nie bylo wyboru, pojechalismy z Irkiem do Glenmalure, zostawilismy wozek kolo rzeki i ruszylismy szeroka serpentynowa droga pod gore.
W miejscu gdzie konczy sie droga szeroka na samochod, zaczyna sie podejscie strome po kamieniach, polkach ziemnych i zwalonych drzewach pod gore, po prawej stronie strumienia splywajacego po szerokich skalnych plytach. Na gorze kierujemy sie na poludniowy wschod przez mokre laki poprzecinane licznymi strumieniami i zostawiajac za soba piekny widok z przeleczy ruszamy wyzej.
Postanawiamy wchodzic lewa strona gory, duzo strumieni plynacych przez bujna trawe wymaga wgapiania sie pod nogi. Mijamy sie z grupa z ktora probowalismy obstawiac w ktorym kierunku jest dokladnie szczyt L i napieramy wzwyz pod koniec ostro trawersujac.
Kiedy juz myslalem ze jestem na gorze okazalo sie ze to jakby plaskowyz noszacy na dodatek slady bytnosci uterenowionych jednosladow oraz quadow. Do szczytu zostal kilometr, juz po prawie plaskim. Irek napotyka nierozkminione zagadnienia techniczne swego swiezo zakupionego Canona wiec uruchamiamy grzecznosciowa goraca linie z Duchem ktory wyjasnia cierpliwie wszystkie guziczki :)
Zdobywamy ten szczyt cieszac sie odczytywaniem nazw otaczajacych nas gor na tabliczce o ktorej juz kiedys pisalem.
Pogoda dopisala, dosc mocny wiatr zdradziecko chlodzil podczas gdy slonce przypalalo jak frytkownia na Staszica ;) i tylko zejscie bylo zbytnim pospiechem naznaczone ale mysle ze tej jesieni, calkiem niebawem powtorzymy ten numer.
Po ten wyprawie postanowilem kupic kompaktowego analoga bo te pliki z fotokomorki totalna porazka okazaly sie byc.