NLRP 2010 Tumlin-Wiśniówka
Przechwyciłem zdjęcia z Betkowej cyfrówki, która w środku nocy i lasu popsuła nam się więc niestety widok wschodu słońca nad „patelnią” pozna tylko ten kto tam przekima. Zdjęcia są autorstwa osób nieujętych w kadrze ;P i tym wypadku liczy się ich wartość dokumentalna dla nas jako łazików, przede wszystkim było wesoło a później nieco strasznie w lesie i gdyby nie Betkowy dżi-pi-es to zaliczylibyśmy patelnię ale w pobliskiej agencji towarzyskiej a nie na kamieniołomie ;P Z trudów podróży terenowej najstraszniejszą przeszkodą okazały się… bariery dźwiękochłonne Węzła Pólnoc :))) Nad ranem łaziły po nad wielki mrówki ale na szczęście nie gryzły. Strzępki wspomnień z ogólnym wielkim poczuciem zadowolenia i poogniskowym zaśnięciem w błogostanie między gwiazdami a kamieniołomem. Pozdro i dzięki załogo! W rolach głównych: Betko, Kuba, Tomasz i moje rozebrane wcielenie.

próżne poszukiwanie chaty w której satanista pospołu z neopogańskim Słowianinem zdeflorowali dziewczę o ustach których malinowości pozazdrościć mogłaby jej Liv Tyler
Written by brulionman
8, Grudzień, 2010 @ 1:56 am
Napisane w album osobisty / personal pictures, dokument / documentary, foto / photo, maszeruj albo gin / walk or die, relacja / report
Tagged with agencja w Dabrowie, Belaz, czerwony szlak, dom rodzinny p. Kaczynskich, Grzegorz Betkowski, Jakub Wątor, kamieniołom, las, mapa, nocny letni rajd pieszy, ognisko, osada pod Tumlinem, patelnia, polana, Poland, rajd nocny, rajd pieszy, sacrum profanum, spanie w lesie, swietokrzyskie, Tomasz Barański, tubylcy, Tumlin, Wiśniówka
Komentarzy 10
Subscribe to comments with RSS.
Wygląda jak by siadała migawka. :(
A rajd fajny, pozazdrościć i pogratulować :).
Paweł Paduch
8, Grudzień, 2010 at 11:19 am
dzięki, odkurz buty to się przejdziemy!
a migawka się naprawiła w domu, za to popsuł się autofocus i obecnie jest „aut of focus” ;P no, Betkowi zostało jeszcze ostrzenie ręczne
brulionman
14, Grudzień, 2010 at 9:44 am
No, no – miło powspominać zwłaszcza teraz, upały letnie. Robiłem tą traskę wiosną i doszedłem do źródła Silnicy (czyli Dąbrówki). Coś mnie zaciekawiło w fotkach – jaki dom rodzinny Kaczyńskich – tych Kaczyńskich?
ckrajdy
14, Grudzień, 2010 at 10:46 am
hehe, zbytki choć kto wie czy tam nie mieszkali jacyś Kaczyńscy, po prostu ów dom wyglądał tak ponuro że pasował mi na miejsce wychowania kogoś kto ma dziś zryty beret, to musiało być niewesołe dzieciństwo w takim szarym klocu i ten miś wyrzucony do kosza….
natomiast przy tej trasie jest miejsce, którym kiedyś zainteresował się TVN, sioło parasłowiańskie, 3 chaty w których młodzież miała uczyć się powrotu do korzeni a chyba coś innego im z tego wyszło, zamieszany w to był jakiś lokalny wykładowca pozyskujący na ów cel kasiorkę z fundacji Pani Jolanty… ale ciężko dziś znaleźć cokolwiek konkretnego na ten temat…
brulionman
14, Grudzień, 2010 at 3:10 pm
Ale chodzi Ci o te domy drewniane w lesie na polanie? W jednym z nich mieszkała od urodzenia babka ode mnie z pracy, to były domy dla pracowników kolei.
Wybieram sie z kumplem w sobotę gdzieś w kolice Pasma Posłowickiego. Wariant dłuższy to Jaworznia – Pasmo Zgórskie – Słowik – Posłowickie – Skocznia, lub Słowik – Posłowickie – Biesak (rezerwat) i na Stadion.
Przy okazji zerknij na naszego niedawno założonego bloga, postanowiliśmy również archiwizować nasze wypady. Ale do mistrza Bruliona nam daleko ;)
Namiar: http://rajdcommandokielce.blogspot.com/
Jak coś daj znać na PW lub tu na stronce.
Pzdr
Tomasso
16, Grudzień, 2010 at 3:54 pm
Tak, polana tuż przy czerwonym szlaku, widoczna tu: http://tinyurl.com/334bvpe – pamiętam 3 chaty z czego 2 w ruinie, na podlinkowanej mapie widać już tylko dwie z nich, kiedyś urośnie tam las i nikt nie będzie pamiętał że żyli tam ludzie, dlatego warto przekazywać dalej słowo.
Obecnie żegnam się z grypą ale na jakiś poważny wypad piszę się dopiero po nowym roku.
A z moim archiwum jest trochę jak z tym przysłowiem – „krowa, którą dużo ryczy, mało mleka daje” – staram się wrzucać gdzie mnie oczy zaprowadziły ale znam wielu, których nie znajdziecie w sieci… bo są na szlaku i to częściej, dłużej, dalej, bardziej ;) choć się tym nie chwalą :)
Zajrzę na stronkę w wolnej chwili, dzięki za link!
pzdr
brulionman
16, Grudzień, 2010 at 7:59 pm
Hm… Mieszkam w Tym domu od jakichś 18 lat i jak na razie nie narzekam na problemy psychiczne,reszta moich ‚współdomowników’ chyba też nie :D Moje dzieciństwo z tego co pamiętam również przebiegło w miarę normalnie,a wręcz powiedziałabym, że właśnie chwile kiedy byłam dzieckiem wspominam w TYM domu najlepiej :D Dom, prawda, stary, mój dziadek zbudował go w latach 60-tych, był jednym z pierwszych murowanych domów w naszej miejscowości, ale dzięki dziadkowi-artyście(co chyba łatwo zauważyć ;p) ma swój klimat:D Zresztą historia ta jest tak samo nudna jak i długa, więc pominę :D A jeśli chodzi o misia… Moi rodzice wreszcie postanowili się pozbyć resztek z mojego błogiego dzieciństwa :)
A na bloga trafiłam przypadkiem, gdy z nudów wyszukiwałam jakichś ciekawostek o Tumlinie, swoją drogą całkiem fajny. Zdjęcia też niczego sobie. Pozdrawiam i nalegam, aby częściej wpadać do Tumlina, zapewniam iż wiele miejsc jest jeszcze godnych waszej uwagi :)
PS: A i Kaczyńskich na szczęście w domu nie gościłam :D
aaaga
2, Luty, 2011 at 3:27 pm
Witaj Aga!
Pardon za te subiektywne wrażenia, domniemania i całą interpretację ale jakoś ten dom wyróżnił się w moich oczach na tle innych zwykłych, przeciętnych, nudnych swoją normalnością domów a jeszcze nieostry, pozostający w pierwszym planie pręt skojarzył mi się z pętlą w którą zaraz włoży głowę przyszły wisielec ostatni raz spoglądając na miejsce zła…
Tak poza tym to u mnie wszyscy zdrowi i rodzice mnie kochali, patrząc na Twój dystans cieszę się że Ciebie również i mam nadzieję, że nie uraziłem fantazyjnym opisem o domu bliźniaków. Jakby co – miś mnie sprowokował ;)
A Tumlin lubię i wkrótce tam zawitam. Dzięki za ten wpis – czasem człek nie zdaje sobie sprawy z nośności bloga jako medium.
Pozdrawiam,
B.
brulionman
2, Luty, 2011 at 10:39 pm
no upadłem, bo jak pamiętasz bardzo mnie bolał krzyż ;)
piękne to było wszystko takie. polaz bym gdzies już odnowa.
betko
14, Grudzień, 2010 at 3:56 pm
w tamtym czasie krzyż bolał wszystkich Polaków ;)
no to najbliższe „od nowa” można zmontować w piątek lub sobotę wieczorem i np. wrócić ostatnim dyliżansem z Chęcin, tylko muszę definitywnie wyzdrowieć
brulionman
15, Grudzień, 2010 at 1:02 pm