Sen nocy letniej
Miał być nocny letni rajd pieszy (NLRP) ale wiele wskazywało, że tej akurat sroki nie złapię za ogon wraz z innymi. W końcu spontaniczny telefon i zaryzykowaliśmy. Dom opuszczałem w południe, w rażącym, upalnym słońcu, nie do końca mając pewność że gdziekolwiek pójdziemy. Nie zabrałem mapy, kompasu, noża, bluzy ani żadnych używek. Po leniwym popołudniowym grillu zdzwonka z Barańszczakiem i ok 21 meeting point pod Nomi.

plan pierwotny to Gruchawka - Piaski żółtym, asfaltem w górę do czerownego i tym przez G.Grodową do wiaty turystycznej koło Wykienia a w wersji biedniejszej do polany z chatami pod Tumlinem
Doszliśmy już we trzech z Tomkiem pod więzienie lecz ze względów bezpieczeństwa przebudowaliśmy planowaną trasę. Uciekliśmy w las gdzie po ostatnich opadach jest dramatycznie mokro. Doczłapaliśmy błotnisto-trawiastymi duktami poruszając się często „na farta” bo jedna latarka na trzech to naprawdę nieodrobione lekcje.
Z początku pomagała nam sztabówka wgrana w GPSa ale za obwodnicą E7 padły baterie. Oszczędzając na świetle latarki oddelegowaliśmy niechcący Grześka na pomiar głębokości brodu, który to z racji pół metra wody pokonał jego buty 2:0.
Odetchnęliśmy deko gdy dotarliśmy do przeciwpożarówki. Ta usypana jasnym tłuczniem droga dała nam niezwykły prezent – znów poruszaliśmy się po ciemku żeby zostawić baterie „w razie W” i tylko dzięki temu zobaczyliśmy rzecz niezauważalną za dnia – potrącane naszymi butami kamyki zderzając się robiły iskierki. Ich światło przypominało świetliki i było zbyt nikłe by je filmować czy zrobić zdjęcie kompaktem ale wystarczające by przy szurnięciu obcasem zobaczyć migotanie iskier niczym z czarodziejskiej różdżki. Mistyczny zapach siarki o czarnej północy to ciekawe doznanie w środku lasu :)
Miejsce na obozowisko wybraliśmy łatwo – położone poza potencjalnym zalaniem, dobrze zaopatrzone w drewno a i my mieliśmy suszone badyle bazyliowe i korę brzozy. Tnabe uratował nam wyjście – miał w plecaku pół kuchni polowej i pokazał sposób na wygodniejsze spanie w lesie. Wkrótce piekliśmy gięte na kijach a Betko suszył buty i skarpety. Kolację umilił nam Komeda którego Tomek puścił z komóry zamontowanej w leśnym subwooferze czyli starym pniu ;P
Zobaczylismy ISS-a i upolowałem jedną kometę widzialną na odcinku zbliżonym do długości burty Wielkiego Wozu. Zasnąłem o 2. Obudziłem się o 3 – szkoda było spać: niebo zaczęło blednąć od północnego-wschodu, ptaki koncertowały no i mogłem zająć się ogniem. I filmowaniem! ;P
Filmlinka do Vimeo prezentująca nadające się do publikowania dźwięki świtu
Rano Tnabe uraczył nas kawusią „czy w jednym?” i ciesząc się że nam grzybiarze (ani grzybiarki) nie przeszkadzali w nocy pomaszerowaliśmy dalej a własciwie bliżej ;P
PS. Na szczęście nie mogę potwierdzić żeby w lesie po powodziach były żmije i komary w niespotykanej ilości. Nie spotkaliśmy chyba wcale żywych egzemplarzy.
Dwie dziurki w nosie i skończyło się. Później wracałem i pstrykalem do dokumentalnego bloga „spacerem po Kielcach„
Written by brulionman
9, Czerwiec, 2010 @ 1:51 pm
Napisane w album osobisty / personal pictures, dokument / documentary, foto / photo, fotoszwendacz / photoroaming, maszeruj albo gin / walk or die, relacja / report
Tagged with biwak, cheap holidays in Poland, drepcydes, drogi, Grzegorz Betkowski, gwiazdy, Kielce, kima pod golym niebem, las, mokradla, niebo, noclegi, nocny letni rajd pieszy, ppoz, rajd nocny, rajd pieszy, spacerem po Kielcach, szlaki, Tomasz Barański, zmije
Komentarzy 10
Subscribe to comments with RSS.
fajnie
ursblank
9, Czerwiec, 2010 at 7:58 pm
ostatnie zdjęcie to nie grupóweczka, ale zdjecie strażackie, ponoć.
NaBe
9, Czerwiec, 2010 at 10:59 pm
tak, choć brak dwóch którzy leżeliby na boku u stóp reszty grupy to zwykle zowie się to „zdjęciem strażackim”
brulionman
10, Czerwiec, 2010 at 10:58 pm
filmik…
Pierwszy filmik jest jak dżojnt… po prostu fajnie.
Kolejne, to już twarde dragi… nie uwolnisz się z tego :-)
John... z tych Johnów
10, Czerwiec, 2010 at 8:18 am
nie uzależniłem się ani od filmików które palę od wielu lat ani od trawki którą kręcę sporadycznie ;)
brulionman
10, Czerwiec, 2010 at 11:03 pm
Yay, i can actually read Polish! :D My mother tongue is a Slavic language and i speak several others (Czech among them), honestly, i was quite amazed recently when i realized i could understand spoken Polish through that… And now i find out i can read too, woohoo!
moderndayruth
10, Grudzień, 2012 at 7:51 pm
Good for You! :)
Slavic languages are almost so similar among themselves like group of English with local accents, different for Australia, Ireland, England or English spoken by native German or French speakers. Actually, cause of Sovet regime, we can speak in most of Eastern and Southern Europe with people 35 years old (or more) in Russian :)
brulionman
11, Grudzień, 2012 at 2:20 pm
Lol, true too! I am Montengrin btw – so since our once country AND our once common language (Serbo-Croatian) fell apart – it turned out we all speak four languages by default! ;)
moderndayruth
11, Grudzień, 2012 at 4:49 pm
so ours CV are much impressive in language section: Polish, Slovakian, Czech, Ukrainian, Belarusian, Russian and few Balkans too ;)
brulionman
11, Grudzień, 2012 at 5:11 pm
Yep, exactly! ;) Glad i found your blog, will follow gladly!
moderndayruth
11, Grudzień, 2012 at 6:56 pm