Mniow-Strawczyn
Baran zatesknil za lasem, zdryndal ekipe i 28 grudnia 2009 r. spotkalismy sie przed switem na busowni wsiadajac w tego busa ktory wlasnie zaczal odjezdzac :) Diabli wiedza dokad jechal, my wysiedlismy w Mniowie Centralnym. To miejsce to wrecz temat na osobny kilkugodzinny plener – klimat wspolczesnych strojow (bo ciezko to nazwac „modą”), wystroju i ulozenia towarow w sklepach, estetyki i tresci ogloszen w gablotach, JEST co robic ;)
Wchodzacych wital zapach przywolujacy wspomnienie Swiat a dokladnie faktu iz iles dni sklep byl nieczynny a chabanina lezala, sadzac po zapachu, w niekoniecznie wlaczonej lodowce no ale chlopcy mieli parcie zeby jednak upiec giętą nad ogniem wiec po szybkich zakupach (bylyby dluzsze lecz panie nie byly skore do flirtowania w poniedzialek o 8.10 ;P ) i ustaleniu ca. trasy ruszylismy w strone lasu. Od razu dodam ze moje podejrzenia byly nietrafione lub raczej chlopcy wylosowali jeszcze zdrowy kawalek wurstu.

bardzo strome (jak na zaliczone swietokrzyskie trasy) zejscie, nie mam pod reka mapy zeby sprawdzic co to za gora ale osniezone liscie skutecznie podgrzewaja atmosfere schodzenia :)
Bardzo odprezajacy rajdzik, kontakt z przyroda jest niezastapiony, tempo i klimat w sam raz, nawet w pewnym momencie rozpoznalem ze szedlem ta trasa kilkanascie dni wczesniej w druga strone (zuch jestem ze sie kapnalem, nie?! heheh). Bylo troche dzikiego lasu jako ze nie cala trasa wiodla szlakiem, dzikich lak i rzek, zwlaszcza juz od Kuzniakow do Strawczyna. Pirat (pierwszy, ktory swym imieniem zlamal M-passe klanu Michniow) sie wyszalal, ja sie dowiedzialem kilku slow po wlosku jednak nie bylo mi dane zapamietac zadnego z nich. A, no i runal szablon jaki mialem w glowie – ze skoro Massimo przyjechal z Wloch to ze sportow uprawia tylko podnoszenie pizzy (do ust), rzut oliwka (do gardla), sztafety przez winnice (z kielichem)… ogolnie bermudy i plaza, tymczasem spoko czzlowiek, malo ze lubi dreptac i zna snieg to jeszcze rozmawia po polsku.
Dzieki Panowie, jestem zawsze chetny na powtorke z rozrywki. Baran – swietny pomysl z noszeniem brzozowej kory w portfelu!
A za nimi podąża tajemniczy Don Pedro….
PedroAlvarez
18, Styczeń, 2010 at 8:39 pm
wszystko sie zgadza, nawet trzeba przyznac ze przbywasz obecnie w Krainie Deszczowcow :)
brulionman
18, Styczeń, 2010 at 10:06 pm
Ostatnio nawet na deszcz jest recesja:)
PedroAlvarez
18, Styczeń, 2010 at 10:14 pm
słowa Massimo na początku wyprawy:
Dom.Kolor.Kurwa!!!!
NaBe
19, Styczeń, 2010 at 12:17 pm
ehh… to co lubię :-)
John... z tych Johnów
20, Styczeń, 2010 at 9:58 am
[…] swietami byl dobry rajd pieszy w internacjonalnym skladzie (zdjecia wkrotce, podobnie jak z fotoszwedaczy z Ula) i kilka wypadow rowerowych gdyz nie od dzis wiadomo iz […]
Slowa wstukane mimochodem « Brulionman
2, Listopad, 2010 at 11:55 am